Po pojedynku Sophia postanowiła się ulotnić. Nikt tego nie zauważył - na szczęście. Pozwiedzała sobie trochę okolicę i dość szybko wróciła, akurat na sam koniec uczty. Miała nadzieję, że nikt nie spostrzeże, iż wchodzi tu. Teraz zostało tylko znaleźć brata i spytać co będzie dalej.
Zauważyła go stojącego z Morią. Nie było to nic dziwnego, bo od samego początku tylko romanse z nią interesowały brata. Trochę się zawahała. Nie wiedziała czy na pewno może przerwać im rozmowę. W końcu się jakoś rozkręciła, a z opowiadań innych Torowi trudno będzie zdobyć tą dziewczynę. Słyszała, że jest trochę zadziorna. Z punktu widzenia Sophii było to niezmiernie zabawne, choć i tak życzyła bratu tylko dobrych rzeczy. Mimo wszystko był dla niej jedyną bliską osobą.
Po chwili podszedł do nich jakiś młodzieniec. Nie znała go. Nigdy za bardzo nie interesowała się innymi rodami, a przynajmniej ich krewnymi. Wiedziała jedno - to dość wysoko postawiona osoba. Łatwo to zauważyć, gdyż sama prezencja o tym mówi.
Zaczęła iść w ich kierunku lekkim i wolnym korkiem. Brązowookiej nie było śpieszno. Ciekawe czy braciszek zauważył moją nieobecność... Idąc tak, spoglądała na nieznajomego. Zastanawiała się czy winna się przedstawić. Zrezygnowała dość szybko.
Nagle przypomniała sobie o księdze, którą ma jej pożyczyć Lord Stark. Dopadło ją lekkie zniecierpliwienie. Jeśli zostaną tu na dłużej - a po minie brata wywnioskowała, że tak - to musi mieć przecież co robić.
- Witajcie. - dygnęła, przenosząc wzrok na brata. - Co zamierzasz począć teraz, kiedy już wszyscy wychodzą? - odpowiedź była oczywista, ale czasami warto jednak spytać.
Zauważyła go stojącego z Morią. Nie było to nic dziwnego, bo od samego początku tylko romanse z nią interesowały brata. Trochę się zawahała. Nie wiedziała czy na pewno może przerwać im rozmowę. W końcu się jakoś rozkręciła, a z opowiadań innych Torowi trudno będzie zdobyć tą dziewczynę. Słyszała, że jest trochę zadziorna. Z punktu widzenia Sophii było to niezmiernie zabawne, choć i tak życzyła bratu tylko dobrych rzeczy. Mimo wszystko był dla niej jedyną bliską osobą.
Po chwili podszedł do nich jakiś młodzieniec. Nie znała go. Nigdy za bardzo nie interesowała się innymi rodami, a przynajmniej ich krewnymi. Wiedziała jedno - to dość wysoko postawiona osoba. Łatwo to zauważyć, gdyż sama prezencja o tym mówi.
Zaczęła iść w ich kierunku lekkim i wolnym korkiem. Brązowookiej nie było śpieszno. Ciekawe czy braciszek zauważył moją nieobecność... Idąc tak, spoglądała na nieznajomego. Zastanawiała się czy winna się przedstawić. Zrezygnowała dość szybko.
Nagle przypomniała sobie o księdze, którą ma jej pożyczyć Lord Stark. Dopadło ją lekkie zniecierpliwienie. Jeśli zostaną tu na dłużej - a po minie brata wywnioskowała, że tak - to musi mieć przecież co robić.
- Witajcie. - dygnęła, przenosząc wzrok na brata. - Co zamierzasz począć teraz, kiedy już wszyscy wychodzą? - odpowiedź była oczywista, ale czasami warto jednak spytać.