by Leech Tully Sob Sie 30, 2014 11:00 pm
Nie zwalaj na nas winy za twoje dzieciństwo.. podziękuj za nie naszym rodzicom. Nie przyszło ci do głowy, że i my nie mieliśmy łatwego dzieciństwa... Mnie od początku przygotowywali do roli Lorda, Leech nie rób tego, Leech zrób to, Leech nie mów tak.. a Beth, on była przygotowywana do bycia Damą na salonach, tak naprawdę ty miałaś najlepiej z nas, żadnych zakazów, nic... Nie miej za złe, że nie bawiliśmy się z tobą czy coś, bądź pewna, że chcieliśmy, ale zawsze coś.. Leech jedź z Panem Ojcem na naradę, Elbereth idź na lekcje do septy... żadnej zabawy, tylko poważne spotkania i nic więcej...i są inne sposoby zwracania na siebie uwagi...widzisz, nawet teraz zachowujesz się jak dziecko. Tak, napewno będziemy świętować na wieść o twojej śmierci. Kiedy naprawdę Dorośniesz, wtedy może porozmawiamy o Arrynie i innych sprawach. Ale jak narazie widzę, że nie jesteś w stanie tego zrobić... Leech miał już serdecznie dosyć tych wybryków. Jeśli nadal Blach sprawiałaby problemy, on już wiedział co wtedy zrobić. Miał nadzieję, że wzięła sobie do serca jego słowa, choć szczerze w to wątpił. Ale jak mówią, nadzieja matką głupich. Pożegnał siostrę, po czym wyszedł z komnaty...Dwóch gwardzistów ma pilnować jej komnaty cały czas, nie wpuszczać w najbliższym czasie jej bękarta, jeszcze jego tu brakuje... Zwrócił się do strażników stojących przed drzwiami. Następnie wrócił do swojej komnaty, musiał ochłonąć...Czy ona naprawdę jest tak głupia i sądzi, że my jej nie kochamy, że nie chcemy dla niej jak najlepiej... niech tylko dorośnie, a wiele się zmieni... zakończył dzień myślami...