Gra o Tron

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum aktualnie zamknięte.


2 posters

    William Manderly

    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    William Manderly Empty William Manderly

    Pisanie by William Hawke Nie Wrz 21, 2014 4:58 pm

    Godność postaci: William Manderly
    Wiek: 35 lat
    Miejsce urodzenia: Biały Port
    Stanowisko: Głowa rodu Manderlych
    Ród: Manderly

    Wygląd: Wysoki mężczyzna o przeciętnej budowie ciała. Ma ciemne, krótkie włosy, lekko przerzedzone przez wiek i ciemnoniebieskie oczy. Jego twarz zdobi też zarost starannie utrzymywany w ładzie i porządku. Na lewej dłoni ma blizny po ugryzieniu wilka, jednak szczęśliwie rana się nie zapaskudziła i pozostał po niej jedynie szpetny ślad. Wydarzenia z młodości odbiły się na Williamie. Zmarszczki, które pozostawiła po sobie żałoba nieco szpecą twarz lorda Białego Portu tak, że sprawia on wrażenie zawsze smutnego, nie budzi przez to sympatii kompanów jednak dodaje mu powagi potrzebnej w dyplomacji.

    Historia:
    Młodość

    William urodził się jako trzeci syn lorda Manderly'ego, jednak dzień jego narodzin nie był dniem radosnym ponieważ tego samego dnia do Białego Portu dotarła wiadomość, że ojciec lorda, a dziadek Willa został stracony przez króla Targaryena za to, że ten potępił publicznie kazirodcze stosunki smoczego rodu. Nawet mimo tego, że zrobił to pod wpływem kilku butelek wina. We wszystkich Manderlych wzbudziło to nienawiść do smoczego rodu jednak zmuszeni byli pochylić głowy i w milczeniu znosić urazę jednak gniew trwale wyrył się w ich sercach. Mimo, że Will był trzecim synem Lord Arsten nie zaniedbał jego edukacji. Młody William pod okiem ojca i starszych braci uczył się wszelkich sprawy związanych z zarządzaniem miastem i sztuka wojenną. Szczególne upodobanie wzbudziła w nim ekonomia i budownictwo. Już w młodym wieku znalazł kilka sposobów, by nieco podnieść dochody Białego Portu. W swojej komnacie urządził też pracownię, w której sporo rysował, przeglądał mapy i zastanawiał się nad przyszłością regionu. W całym procesie edukacji miała miejsce właściwie tylko jedna wyrwa. Gdy miał czternaście lat zakochał się z wzajemnością w córce jednego garbarza. Poznali się jednego dnia, gdy William wraz z ojcem i braćmi przemierzali targ Białego Portu. Wspomniana córka stała wraz ze swoim ojcem przy jednym ze stoisk oferując dobrej jakości skóry, gotowe do dalszej obróbki. Cóż, ojcu spodobały się towary synowi zaś uroda młodej panny. Zaczęli się potajemnie spotykać czego efektem była ciąża dziewczyny i ujawnienia całego zamieszania. Ojciec Williama był wściekły i wiele godzin spędził na tłumaczeniu powodów przez które nie mogą być razem. William choć niechętnie zmuszony był przyznać ojcu rację i złamać serce dziewczynie. Obowiązek wygrał ostatecznie z uczuciami choć to wydarzenie trwale zmieniło psychikę Williama. Zaakceptował jednak syna i pomógł w jego opiece i wychowaniu. Później załatwił mu nawet miejsce na dworze tak, że mimo braku pochodzenia otrzymał wykształcenie godne szlachcica. Matki dziecka starał się unikać.

    Początek dorosłego życia

    Rok po nieszczęsnej miłostce Williama jego ojciec i bracia wybrali się drogą morską do Wschodniej Strażnicy. Straż chciała zbudować kilka galer, a Biały Port z chęcią chciał to zamówienie zrealizować. Lord chciał też by jego synowie poznali Straż i nawiązali z nią kontakty. Niestety jednak ich okręt dopadł sztorm, który prawdopodobnie nikogo nie pozostawił przy życiu. Nikt przynajmniej nie powrócił choć jakichkolwiek ocalałych szukano długo. Bezlitosne morze wyrzuciło tylko szczątki okrętu i przemoczony dziennik Lorda Arstena. Dla Williama był to kolejny cios. Długo siedział zamknięty w swojej pracowni popadając raz w szał pracy, a raz w pijacki ciąg. Nic się wtedy nie liczyło, a miasto pozostało w praktyce bez opieki. William nie chciał początkowo słyszeć o obowiązkach. Zrozpaczona matka umarła z żalu trzy lata później, pozostawiając młodego lorda samego na świecie. Widząc, że nie znajdzie ukojenia w trunkach zwrócił się do Bogów. Spędzał wiele godzin w Bożym Gaju powoli odzyskując spokój ducha. Stopniowo wypalał się w nim żal, a narastało poczucie obowiązku wobec spraw, które jego rodzina mu pozostawiła. Marzył o zbudowaniu silnej floty, która mogłaby wspomóc obronę Muru przed dzikimi oraz zagrożeniami ze strony Żelaznych Wysp. Latami myślał nad tym jak zbudować okręt, który będzie dobrze przystosowany do północnych pływów, sztormów i wiatrów. Galery zbyt łatwo poddawały się sztormom.  Na czele nielicznej choć dobrze zorganizowanej floty Białego Portu organizował wyprawy w celu niszczenia przybrzeżnych osad dzikich oraz ich prymitywnych „portów”.

    Dorosłe życie

    Próbował również wymusić na Skaggos większą otwartość oraz budowę portu z prawdziwego zdarzenia, ponieważ miejsce to mogło być idealną bazą wypadową na tereny dzikich. Jednak mieszkańcy tej wyspy choć złożyli hołd Starkom wciąż byli bardziej Dzikimi niż ludźmi Północy, więc pomysł upadł. William nie zaniechał również rozwoju Białego Portu. Usprawnił urzędy oraz zorganizował dobrze funkcjonującą Straż Miejską. Usprawnił funkcjonowanie portu oraz służb portowych wprowadzając ład pozwalający wykorzystać maksymalnie dostępne nabrzeże. Zaczął organizować plany budowy murów miasta ponieważ nie podobało mu się, że tylko Nowy Zamek jest zdolny do obrony. Drugą kwestią jest to, że chciał zostać zapamiętany nie tylko w rodowych kronikach lecz w całej Północy jako ten, który pozostawił po sobie wielki dorobek. Chciał zostać… Williamem Budowniczym. Dokładnie wertował wszystkie księgi, w których była choć wzmianka o Brandonie Budowniczym oraz o Brandonie Żeglarzu. Chciał zaadoptować ich czyny i rozwiązania do obecnych potrzeb. Myśląc o nowych murach czytał też wszelkie dostępne podania na temat oblężeń. Szukał sposobów jak maksymalnie wykorzystać dostępne środki obronne. Dziełem tych rozważań był jego plan budowy murów na planie gwiazdy. Poza planami zbierał też środki na realizację ich celów. Właściwie tylko jeden problem dręczył Williama. Brak oficjalnego dziedzica. Jego syn, gdy dorósł wypłynął do Essos. Zaś nie mógł znaleźć kobiety, którą by pokochał. Oczywiście wiele rodów z Północy proponowało mu swoje córki lecz te były albo zbyt podobne do swoich ojców zanadto dzikie i nieokrzesane lub zbyt dworne jakby właśnie wróciły z Południa. Żadna nie miała w sobie iskry, której Will szukał. To powodowało, że jeszcze bardziej poświęcał się pracy jednak żal gdzieś w głębi narastał. Nie zapomniał tez o rodowej nienawiści do smoków dlatego też słuchał plotek czekając na okazję by wbić nóż za zniewagę dokonaną na dziadku.

    Retrospekcje

    Pokład statku skrzypiał nieco przy mocnym wietrze. Niewiele okrętów, tym bardziej wojennych zapuszczało się w te regiony. Daleko na północnych wodach ponad granicą wyznaczaną przez Mur, nie było handlu, cywilizacji oraz portów. Bezkresny widok brzegu wiecznej zmarzliny i zimnego morza. William stał na pokładzie otulony w ciepły płaszcz. Obok stali jego ojciec i najstarszy brat. Sam liczył tylko dziesięć dni imienia, ale brat skończył ich już szesnaście. Brali wraz z ojcem w wyprawie mającej odegnać zagrożenie Dzikich budujących swoje prymitywne łodzie wioskach leżących na brzegach Zatoki Fok. Wieczne patrolowanie wód mijało się z celem, Straż miała za mało środków i okrętów by wyłapywać wszystkie łodzie, a mieszkańcy Daru byli niezadowoleni z powodu tych nielicznych grup, którym udało się przepłynąć. Trzeba było odsunąć zagrożenie na kilka lat. Dlatego też kilkuset żołnierzy Manderlych oraz kilku innych lordów w ramach "szkolenia" postanowiło się wybrać i dokonać kilku wypadów na wioski Dzikich. Zwiadowcy ze Wschodniej Strażnicy zdobyli informacje o większości z nich. Flota podpływała w okolice każdej z wiosek, kilka okrętów przybijało do brzegów często pod osłoną nocy i żołnierze wbiegali pomiędzy chaty Dzikich mordując ich mieszkańców niezależnie od płci czy wieku. Domostwa splamiła krew, a następnie strawił ogień. Prymitywne topory i włócznie nie miały szans z przewagą liczebną i stalą ludzi z południa. Sam Lord Manderly i jego najstarszy syn brali udział w takich wyprawach podczas których William czekał na statku wraz z marynarzami. Po jednej z nich lord podszedł do swojego najmłodszego syna i zapytał. - Wiesz po co został zbudowany Mur? - Tak ojcze. Ma za zadanie chronić nas przed Innymi. - Owszem, ale nie tylko. Daleka Północ kryje wroga groźnego lecz znacznie mniej legendarnego niż Inni. Dzicy. Parszywi, zakłamani, okrutni i brutalni. Chcą naszych bogactw, naszych kobiet i naszej ziemi. Dlatego też musimy się bronić. Rozumiesz dlaczego musimy niszczyć ich osady przy brzegach! W innym wypadku ich łupieżcy przedostawaliby się na nasze tereny i plądrując siali by chaos. Nie mogę do tego dopuścić jako jeden z lordów Północy. Rozumiesz to prawda? Robimy to z konieczności. - Ale Ojcze. Mur powstał po to by bronić wszystkich ludzi przed Innymi. Dlaczego część z nich pozostała po północnej stronie? Zresztą ziemia jest tam trudna do uprawy, częste śniegi nie ułatwiają życia, nawet w lecie. Sam mnie o tym uczyłeś. Może Oni chcą po prostu żyć bez obaw? Lord Manderly wybuchnął śmiechem jednak po chwili mocno spoważniał. Ciężko ich nazwać ludźmi. To prymitywy znający tylko siłę. W swojej arogancji nie uznają żadnej władzy, nawet miedzy sobą. Pewnie wieki temu było podobnie, nie potrafili przełknąć dumy i sami wybrali taki los. - Jednak Ojcze dlaczego karzesz ich za czyny ich przodków. To niesprawiedliwe. Czy ktokolwiek próbował ich zrozumieć i z nimi porozmawiać? To chyba rozsądniejsze wyjście niż mordowanie całych wiosek. - Ani słowa więcej! Oni potrafią rozmawiać tylko za pomocą toporów i maczug! Nie będziesz opowiadał takich bzdur, gdy usłyszysz krzyki swoich poddanych. Krzyki kobiet porywanych dla ich uciechy, krzyki prostaczków, których jedyną winą było to, że mieszkali w Darze. Chcesz dogadywać się z tymi bestiami?! Jak dobrze, że Twój brat nie jest taki słaby. Takie podejście zrujnowałoby wszystko to czego bronili nasi przodkowie. Jutro popłyniesz ze mną i zobaczysz jak kończą Ci, którzy podnoszą rękę na Północ. To wszystko! Idź do swojej kajuty.William odmaszerował wciąż myśląc o tym co go czeka. A Czekał go widok śmierci i popiołu.



    William z radością odwzajemniał pocałunek wyjątkowo uroczej i urodziwej córki pewnego garbarza. Spotykali się od kilku tygodni i znajomość nie skończyła się na pocałunkach. Syn lorda czuł się szczęśliwy, ojciec nie interesował się nim tak bardzo większość uwagi poświęcając lepiej rokującym synom. Dzięki temu udawało mu się wymykać z Nowego Zamku i wspólnie z wybranką potajemnie zwiedzali miasto i rozkoszowali się wzajemną obecnością. Dni mijały szybko i w szczęściu. Will planował już ich ucieczkę, ślub i wspólne życie. Jednak uwadze jego ojca związek syna nie mógł uciekać w nieskończoność i w końcu przyłapał go na gorącym uczynku. Wpadł do stajni, w której leżał wraz z ukochaną i rozkazał strażnikom ich rozdzielić. Jego przyszłą małżonkę wzięli pod ręce i zaczęli gdzieś wlec - Zaczekajcie! Zostawcie ją! Natychmiast! żołnierze nic sobie z tego nie zrobili. Jego samego też zawlekli za ojcem w stronę zamku. W końcu trafili do samotni ojca, gdzie Lord Białego Portu w końcu się odezwał. - Po raz kolejny przynosisz mi zawód. Czy Ty masz świadomość kim jesteś?! Młodzi lordowie nie uganiają się za jakimiś dziewuchami. A na pewno nie traktują ich w ten sposób. Chcesz sobie pochędożyć to zrób to śmiało! Jednak zachowaj się jak na lorda przystało. Albo stracisz szacunek w oczach swych ludzi. Mam dość. Ona i jej rodzina wyjadą stąd. Przynajmniej na jakiś czas. A Ty nauczysz się co znaczy być lordem. Inaczej gorzko pożałujesz swojej buty.- To nie żadna dziewucha! To moja przyszła żona! I mam gdzieś Twoje wielkie plany! Masz swoich ulubionych synów! Zostaw mnie w spokoju i daj mi możliwość szczęśliwego życia! Ojciec jak zawsze zbył go śmiechem. - Nie masz pojęcia ani o miłości ani o obowiązku. Szybko walory urody jakie teraz Ciebie zachwycają straciłyby na mocy i ujrzałbyś jej prawdziwe oblicze. Oblicze prostaczki, córki garbarza, której wiedza o życiu zaczyna i kończy się na krowich i świńskich skórach. Nie ma zaoferowania nic poza kilkoma fizycznymi atrybutami, a do tego nie trzeba ożenku. - Jesteś potworem! Jak możesz traktować ją jak przedmiot. To co z tego, że pochodzi z gminu. Mam prawo ją kochać. I co z tego, że jestem młody! Nie możesz wiecznie kontrolować mojego życia. - I tu się mylisz mój drogi synu. Właśnie, że mogę. Póki żyję na moim zamku nie dojdzie do takiego mezaliansu. Dostaniesz kilka tygodni czasu na przemyślenie tego. Jednak by pokazać Ci, że jestem szczodry będziesz mógł ćwiczyć walkę mieczem, resztę czasu spędzisz w komnacie byś przemyślał swoje zachowanie. Potem mi opowiesz o swoich błędach i zastanowimy się co począć dalej. Możesz już odejść. Mam wiele na głowie. Pamiętaj ojcze. Nie możesz mnie wiecznie więzić. A ja będę pamiętał. - Daruj sobie. Pamiętaj o naszych słowach. Nie obiecuj czegoś czego nie jesteś w stanie dokonać.






    William stał na szczycie wieży widokowej Nowego Zamku. Wpatrywał się w bezkres morza wspominając kłótnie z ojcem sprzed roku. Musiał mu wtedy po kilku tygodniach przyznać rację. Sposępniał mocno i stracił większość zapału. W końcu jego ojcu udało mu się zdusić bunt syna. Gdy kilka miesięcy później dotarła wiadomość o ciąży jego żony Will nieco się o żywił jednak czujny tym razem ojciec szybko wyjaśnił mu kim będzie jego syn. Powiedział tylko, że będzie mógł wychować się na zamku o ile William pozostanie posłuszny jego woli. Musiał się zgodzić i tak nie widział innego wyboru. Z uporem i bezwzględnością jego ojca nie dało się wygrać, trzeba było to zaakceptować. Z rozmyślań wyrwał do hałas na schodach. Na szczyt wieży wbiegł sługa. Był zdyszany, zlany potem i potwornie blady. - Pa-Pa-Panie Twój Ojciec i bracia... Nie żyją. Niespodziewany sztorm zatopił część okrętów płynących w stronę Wschodniej Strażnicy. Zabrał okręty Twojego Ojca, a również twych braci. Bogowie okazali się okrutni. Co z matką?! Wie już o tym? Nikt nie przeżył katastrofy? Ja-ak? To niemożliwe.Will zbiegł po schodach najszybciej jak mógł i wpadł do pokoju matki. Ta płakała nad kawałkiem pergaminu. Rwała włosy na głowie. William chciał ją pocieszyć jednak nie znał słów, które mogłyby coś zdziałać w tej sytuacji. W końcu odszedł pozostawiając matkę z żalem. Samemu nie wiedząc co ma uczynić. Wszystko to było tak okropnie dziwne i niespodziewane, brzmiało jak kolejny okrutny test ojca niż prawdę. Jednak coś mówiło mu, że posłaniec nie kłamał. Pozostało mu tylko szukać uciechy w objęciach butelki i żalu. Kolejne dni spowiły Biały Port żałobą...
    Kilka tygodni później matka Williama zaczęła się coraz gorzej czuć. Jej żal osłabił ją i choroba trawiła Jej ciało. W serce młodego lorda wbiły się kolejne okruchy i całymi dniami przesiadywał z matką. Gdy ta poczuła się już bardzo słabo wezwała go do siebie. - Synu. Zanim odejdę musisz mi coś obiecać. Znasz nasze słowa. I pamiętasz z czyjej ręki zginął twój dziadek. Obiecaliśmy w dniu, w którym się urodziłeś, i w którym dowiedzieliśmy się o dokonanym na nim mordzie, że dokonamy naszej zemsty na wszystkich tych, przez których zginął. Twoim obowiązkiem jest dotrzymać słowa. Wiem, że nie zgadzałeś się z ojcem, jednak pamiętaj. Wszystko co robił służyło dobru naszego rodu w tym również twojemu. Nie zawiedź nas.
    Tak matko. Dokonam tej zemsty mimo, że się z nią nie zgadzam. Zrozumiałem jednak wartość słów naszego rodu. Zrozumiałem też ojca. Szkoda, że tak późno. Będę pamiętać te słowa i zrobię wszystko by pomścić śmierć dziadka. Możesz na mnie liczyć. Łzy powoli ściekały po policzku Williama. Zbliżał się siedemnasty dzień jego imienia, a pozostał sierotą. W dodatku sierotą obarczoną potężnymi obowiązkami i przyrzeczeniami. Kolejne tygodnie były straszliwe. Smutki topił w morzach wina. Zamykał się na długie godziny w samotni nie chcąc nikogo widzieć. Ta sytuacja miała dopiero po latach się ustabilizować. Po długich, mrocznych latach pełnych smutku i żalu.

    Umiejętności:

    Czytanie i pisanie
    Strategia i taktyka
    Rachunkowość
    Walka mieczem
    Czytanie map
    Dowodzenie
    Zarządzanie
    Jazda konna
    Znajomość architektury i szkutnictwa
    Sztuka oblężnicza
    Etykieta
    Dyplomacja
    Przemawianie
    Przekonywanie
    Nawigacja
    Pływanie

    Ekwipunek:
    koszula kolcza, napierśnik, kapilan, stalowe rękawice, nagolenniki. Jedymi słowy nie pełna zbroja płytowa lecz taka, która zapewnia jeszcze w miarę swobodne poruszanie się i równocześnie całkiem niezłą ochronę. W tym stroju staje do bitwy w polu

    Zbroja z wzmocnionej skóry (buty, pancerz naramienniki, nagolenniki i inne elementy wykonane z wzmocnionej skóry jednocześnie dość łatwe do odpięcia w razie konieczności to strój, który Will nosi na sobie, gdy jest na morzu.

    Spodnie z dobrej skóry, wysokie jeździeckie buty, wams (zazwyczaj z herbem jednak nie zawsze) w kolorach błękitów/szarości/zieleni/morskich rękawice jeździeckie, czasami peleryna sięgająca prawie do ziemi. Tak zazwyczaj chodzi ubrany na codzień

    Długi miecz z wprawionym agatem i tarcza z herbem ( na morzu miecz zastąpiony lżejszym i mniejszym kordem, a duża obita tarcza mniejszą wzmocnioną drewnianą wersją)
    Tuba z mapami oraz przybory do pisania
    dwa sztylety, jeden za pasem drugi ukryty w bucie (buty zawsze są przygotowywane tak aby można było właśnie tam schować ostateczny argument.)
    Koń o szarej maści
    Mieszek z pieniędzmi na drobne wydatki
    Kilka mieszanek ziół, które są odtrutkami na te częściej spotykane trucizny.


    Ostatnio zmieniony przez William Manderly dnia Czw Maj 28, 2015 11:04 pm, w całości zmieniany 5 razy
    Pan Admin
    Pan Admin
    Administrator


    Liczba postów : 172
    Join date : 09/03/2014

    William Manderly Empty Re: William Manderly

    Pisanie by Pan Admin Nie Wrz 21, 2014 5:40 pm

    Niestety nie mogę tego zaakceptować. Wygląd ma mieć przynajmniej 5 zdań a ty masz 3. Zaś historia ma mieć 10 zdań a ty masz 8. Dodaj coś, a zaakceptuję. Very Happy
    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    William Manderly Empty Re: William Manderly

    Pisanie by William Hawke Nie Wrz 21, 2014 6:10 pm

    Zaktualizowane.
    Pan Admin
    Pan Admin
    Administrator


    Liczba postów : 172
    Join date : 09/03/2014

    William Manderly Empty Re: William Manderly

    Pisanie by Pan Admin Nie Wrz 21, 2014 6:16 pm

    Akceptuję Very Happy

    Sponsored content


    William Manderly Empty Re: William Manderly

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pią Mar 29, 2024 3:14 am