Gra o Tron

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum aktualnie zamknięte.


+2
Blanche Manderly
William Hawke
6 posters

    Uliczki i karczmy

    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    Uliczki i karczmy Empty Uliczki i karczmy

    Pisanie by William Hawke Czw Paź 09, 2014 8:51 pm

    - W takim bądź razie poszukajmy jakiegoś szynku. Pamiętam taki jeden niedaleko portu Miejsce o którym wspomniał na szczęście nie było jedną z mordowni, bo do takiego miejsca bał się zabrać wysoko urodzonej damy. Po kilkunastu minutach lawirowania pośród ludzi znajdujących się na ulicach dotarli na miejsce. Wybrał jeden stolik i rzucił do karczmarza.
    - Dwa kufle najlepszego miodu! Całe szczęście zawsze nosił ze sobą sakiewkę z wszak nigdy nie wiadomo kiedy pieniądz może otworzyć drzwi lub... napełnić kufel. Gdy trunki były już na stole powiedział. - Przyjmuję wyzwanie przyda mi się życzenie od złotej rybki. Lecz, gdy kończył mówić Blanche już miała kufel przy ustach. Sam pośpieszne złapał swój i przechylił wlewając do gardła zawartość kufla. Miód był najpopularniejszym trunkiem na północy, nic nie rozgrzewało ciała tak dobrze w zimny dzień jak kufel dobrego miodu. Cóż lata doświadczenia i głębokie gardło sprawiły, że potrafił opróżnić kufel błyskawicznie. Tak tez się stało, gdy Blanche była w połowie Will odstawiał kufel. Po jego ciele rozniosło się przyjemne ciepło. Poczekał aż Blanche dokończy.
    - No i w ten sposób wygrałem życzenie! Hmm ale zanim będziemy dalej pić może chcesz coś zjeść? Tutejsze przysmaki mocno różnią się od tych, które serwują Ci kucharze w zamkach.
    Blanche Manderly
    Blanche Manderly


    Liczba postów : 197
    Join date : 05/06/2014
    Skąd : Riverrun

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Blanche Manderly Czw Paź 09, 2014 9:04 pm

    -Jedzenie było na weselu. Teraz trzeba zużytkować tą energię...powiedziała Blanche kończąc miód. Była już lekko wstawiona, ale nie pijana. Zrobiło jej się przyjemnie ciepło i wesoło.
    Hmm.. Nowa gra. Berek! Krzyknęła Blanche. Następnie podeszła do najlepiej zbudowanego, najokropniejszego i największego z mężczyzn w szynku. Chwyciła jego piwo i wylała mu na głowę.
    -Jak mogłeś? powiedziała uderzając go w twarz i wybiegła na ulicę ciągnąc za rękaw Willa, który zdążył już wstać. Za nimi wybiegł pozbawiony trunku mężczyzna. Skręcili za róg najbliższej alejki, potem Blanche wykonała jeszcze kilka podobnych manewrów, żeby mieć pewność, że zgubią prześladowce. Na szczęście na ulicach pełno było bawiących się ludzi, łatwo wiec wmieszali się w tłum. Blanche dokupiła dla siebie jeszcze bukłak wina od ulicznego handlarza, było podłe ale mocne i poczęstowała nim Willa.
    -Życzenie, czy idziemy nad morze?
    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by William Hawke Czw Paź 09, 2014 9:26 pm

    - Coś Ty zrobiła temu biedakowi. Zaśmiał się Will. - Z życzeniem się jeszcze wstrzymam, ale morze wydaje się być kuszącą propozycją. Upił nieco wina jednak niewiele, nie zamierzał się upić zbyt mocno, mimo że miał mocną głowę bądź co bądź musiał pilnować swojej towarzyszki, która była jak sztorm. Poprowadził ją w rejon Czarnej Zatoki w jakieś miejsce gdzie woda nie była zanieczyszczona na wypadek gdyby rybce zachciało się pływać. Cóż znajomość Królewskiej Przystani okazała się teraz przydatna. Błogosławił te wszystkie dni, które spędził tu w młodości podczas kupieckich wypraw. - Naprawdę aż tak Cię ograniczają w Riverrun? Co prawda nie przystoi damie wylewać innym piwa na głowę, ale z drugiej strony Twoja starsza siostra wygląda na strasznie surową. Aż żal mi tego wyspiarza, który ma ją poślubić. Gdy już dotarli nad brzeg wszedł na niewielki pomost i usiadł i wskazał miejsce Blanche. Pociągnął kolejny łuczek z bukłaka i podał go jej. - Lubię morze. Lubię ten ogrom możliwości jakie oferuje. Kilka dni podróży i jesteś już zupełnie gdzie indziej. Lubię tą otwartość i bryzę muskającą moją twarz. Lubię zapach soli i zapach przygody. Miejsce w którym nikt Cię ogranicza. Tylko Ty i twój statek. Płynęłaś kiedyś statkiem?
    Blanche Manderly
    Blanche Manderly


    Liczba postów : 197
    Join date : 05/06/2014
    Skąd : Riverrun

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Blanche Manderly Czw Paź 09, 2014 9:35 pm

    Blanche miała ochotę znów wskoczyć do wody, ale w końcu usiadła na pomoście nie przejmując się sukienką. Ona jak najbardziej zamierzała się upić, więc pociągnęła jeszcze łyk wina.
    - Małymi łódkami po rzekach tak, ale nigdy po morzu... To chyba daje uczycie wolności, prawda? I wymiocin od choroby morskiej, ale głównie wolności... A może taka właśnie jest wolność? Blanche zdjęła buty i zanurzyła stopy w zimnej wodzie... Świat przyjemnie pulsował dźwiękami i kolorami, ale nadal była niedostatecznie pijana.
    -Muszę zaopatrzyć się w więcej alkoholu. Mnie też żal wyspiarza, chociaż gdybym mogła przerobiłabym go na pasztet. Zamierza przecież zabrać mi siostrę. Może nawet będę miała okazję... Zrobiłeś w życiu coś głupiego? Tak żebyś żałował, albo wstydził się o tym opowiadać...
    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by William Hawke Czw Paź 09, 2014 9:46 pm

    - Cóż zakochałem się kiedyś w wieśniaczce. Wtedy myślałem, że to wystarczy by złamać konwenanse. Jednak nie wystarczyło. Ojciec się wściekł jednak wytłumaczył mi wszystko i w końcu zrozumiałem swój błąd, a może po prostu poddałem się. Mam nawet syna. Will trochę posmutniał, więc pociągnął większy łyk wina. - A co do choroby morskiej, to nie wszyscy ją mają. Taka rybka jak Ty chyba nie boi się odrobiny bujania prawda? Chcesz zobaczyć mój statek, którym przypłynąłem tutaj? W sumie tam możemy w spokoju coś wypić, a potem możemy sprawdzić czy woda jest jeszcze ciepła. Swoją drogą pasztet z wyspiarza musi smakować paskudnie. Jeszcze jakieś kamienie odłożą się w brzuchu i ktoś się przez to rozchoruje. I chyba jednak lubisz swoją siostrę mimo tej całej surowości.
    Blanche Manderly
    Blanche Manderly


    Liczba postów : 197
    Join date : 05/06/2014
    Skąd : Riverrun

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Blanche Manderly Czw Paź 09, 2014 9:53 pm

    Muszę ją lubić... przede wszystkim Rodzina ale pamiętam też o Honorze i Obowiązku. Dlatego wezwałam maestra jak... Bethy miała problemy zdrowotne i martwię się trochę o nią. Bethy myśli, że nie znam dewizy, ale powtarzała mi ją tyle razy... zresztą to moja siostra. Chętnie zobaczę statek. Nie mam choroby morskiej, ale strasznie mnie bawi kiedy ktoś robi się zielony na twarzy. Konwenanse łamię już od lat. Mam nawet w głowie specjalną listę rzeczy, które jeszcze zrobię, a nie powinnam. Wstali z pomostu i poszli do portu odnaleźć statek.
    -Oprowadzisz mnie? I najważniejsze, czy masz coś mocniejszego? Spytała Blanche już na pokładzie jednocześnie zaplątując się w liny i upadając na pokład.
    -Kurwa. przeklęła. Kolejna rzecz, której nie powinna robić młoda dama hahahah. wybuchnęła śmiechem.
    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by William Hawke Czw Paź 09, 2014 10:36 pm

    Will pomógł jej wstać. Dał znak kilku żołnierzom znajdującym się na statku, że nie mają ich niepokoić. - Nie powinnaś przeklinać, nie pasuje to do Twojej uroczej buzi przypominającej troszkę karpi pyszczek. W podobnie zabawny sposób rozdziawiasz usta. Opowiedz mi o tej liście rzeczy, które zamierzasz zrobić, a może znajdę coś do przepłukania gardła. Oprowadził ją po statku, który tak naprawdę nie prezentował się jakoś wspaniale. Był to po prostu duży statek kupiecki zmieniony trochę na potrzeby lorda. Kajuta kapitańska była wyposażona w więcej wygód, zmniejszono ilość miejsca na towary kosztem możliwości zabrania większej ilości ludzi. Na jednej wieży znajdującej się na wieży statku umieszczono katapultę, a przy każdej burdzie stały dwie arkbalisty. W kajucie kapitana stało spore łóżko choć dość twarde, Will nie lubił miękkich puchów i aksamitów. Stół kilka krzeseł jakieś regały z książkami i mapami oraz najciekawsza w tym momencie rzecz czyli barek. Stały tam różne alkohole od miodu po wina piwa a nawet mocne gorzałki. Wybór padł na te ostatnie zgodnie z zaleceniami Blanche. Rzucił tylko któremuś ze strażników by przyniósł coś do jedzenia co skwapliwie uczynił. Po pewnym czasie żołnierz przyniósł pasztet. Will nalał do dwóch kubków podsunął Blanche jeden zam nieco wypił i coś zjadł i powiedział. - No więc opowiadaj o tych rzeczach do zrobienia moja Lady Uwielbiająca Fontanny i wnioskuję, że Ty też masz jakąś historię do opowiedzenia, o której nie chcesz by świat wiedział.
    Blanche Manderly
    Blanche Manderly


    Liczba postów : 197
    Join date : 05/06/2014
    Skąd : Riverrun

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Blanche Manderly Pią Paź 10, 2014 9:33 pm

    - Historii utajonych przed światem mam aż nadto, ale są nieznane nie bez powodu...uśmiechnęła się robiąc krótką pauzę. - Wymigujesz się od odpowiedzi... A na mojej liście mam między innymi popluskanie się w Zatoce i może... Bethy co jakiś czas zmuszała mnie do pójścia do septu, modlitwy i bycia grzeczną podczas gdy Głupi Mamrot, tak nazwałam naszego septona, mruczał niezrozumiałe modlitwy. Moglibyśmy trochę nabałaganić... na przykład pochować wszystkie świece albo domalować coś Siedmiu. Co ty na to? Ten kto da się złapać przegrywa butelkę wina! Siedzieli w kajucie kapitańskiej, a właściwie Will siedział, bo Blanche zdążyła się już usadowić w pozycji półleżącej z kubkiem trunku na łóżku. Marynarze i strażnicy na okręcie dziwnie się przyglądali młodej lady, ale zupełnie jej to nie obchodziło.
    -Zawsze chciałam skoczyć za burtę ze statku jak w romantycznej i krwawej, ale głównie krwawej opowieści o piratach, gdzie wszyscy dobrzy bohaterowie giną. Myślisz, że mogłabym? Nieźle pływam, a to jest statek...
    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by William Hawke Pią Paź 10, 2014 9:56 pm

    Will nie wiedział co się z nim działo. Mimo, że nie był pijany jego myśli zaczynały kierować się na niepożądane tory. Zaczynał mieć chęci zrobić coś głupiego, ale to bardzo głupiego. Dopił resztkę wina z kielicha, wstał i rzekł. - No to w takim razie chodźmy popływać. Wziął Blanche na ręce i wyszedł z nią na pokład jakimś cudem nie zahaczając żadną częścią ciała o futrynę. Postawił ją na pokładzie i zaczął się rozbierać. Załoga była w szoku i po chwili oddaliła się, pozostał jedynie kapitan jego straży, który z rozdziawionymi ustami stał na środku pokładu. Will odszukał go wzrokiem przewrócił oczami i wzruszył ramionami. Kto pierwszy w wodzie wygrywa następną butelkę! po czym wszedł na burtę pokładu i skoczył do wody. Ta mimo jesiennego chłodu nie była jeszcze wyziębiona po długim lecie. W sytuacji tego wieczoru można było rzecz, że przyjemnie orzeźwiała. Will mimo wypitych kielichów pływał całkiem nieźle. Czekał teraz na Blanche...
    Blanche Manderly
    Blanche Manderly


    Liczba postów : 197
    Join date : 05/06/2014
    Skąd : Riverrun

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Blanche Manderly Pią Paź 10, 2014 10:13 pm

    I tak jest ciemno. -pomyślała Blanche nie mogąc przestać się śmiać. Już paradowała po dworze w mokrej sukni, nie miała na to znów ochoty, tym bardziej, że kto jak kto, ale każdy marynarz widział kiedyś nagą pannę i to nie jedną. Poza tym kiedyś będzie musiała wrócić do twierdzy i dobrze byłoby mieć suchą suknię. Pozbyła się więc tak szybko, jak na to pozwoliło jej podpicie, swojej garderoby wierzchniej i bielizny. Miała lekki problem z rozwiązaniem wszystkich wstążek, ale w końcu jej się udało. Rzuciła ubranie na pokład. Zimny wiatr przyprawił ją o gęsią skórkę. Rozpuściła włosy, niszcząc przy tym kunsztowne upięcie. Rude loki spłynęły po jej ciele tworząc nieszczelną pelerynę.
    No to siup... -dodała sobie w myśli odwagi. Rybka nie może być przecież gorsza od trytona. Przecież tego właśnie chciała- wolności. Miała ochotę skoczyć wiec wzięła rozbieg i wyskoczyła za burtę. Spotkanie z chłodną wodą nieco ją otrzeźwiło. Wypłynięcie na powierzchnię nie sprawiło jej najmniejszego problemu, czuła się jak ryba w wodzie... Rozejrzała się po falującej powierzchni. Gdzie jest Will? Może nurkuje. Pewnie chce mnie przestraszyć... -pomyślała znów zanurzając głowę pod wodę.
    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by William Hawke Pią Paź 10, 2014 10:34 pm

    Widok nagiej Blanche skaczącej do wody był czyś godnym zapamiętania. pozwolił by chwilę popływała po czym podpłynął do niej od pleców najciszej jak się da. Gdy był już blisko objął ją mocno, przyciągnął do siebie i szepnął do ucha. - Patrzcie jaką piękną rybkę złapałem. A teraz nadszedł czas na moje życzenie. Napijmy się, a potem wyjdź za mnie.
    Blanche Manderly
    Blanche Manderly


    Liczba postów : 197
    Join date : 05/06/2014
    Skąd : Riverrun

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Blanche Manderly Pią Paź 10, 2014 10:48 pm

    Wystraszyła się nie na żarty myśląc, że to jakiś morski potwór i w pierwszym odruchu przywaliła z całej siły z łokcia Willowi prosto w żebra. Potem dotarło do niej co powiedział i że nadal jest obejmowana. Nikt nigdy jej tak nie dotykał, w szczególności mężczyzna. Nagi. Pod wodą.
    Mimo to nie próbowała się wyrwać. Właściwie to nawet jej się podobało. Na ogół nie przepadała za ludźmi, ale w Willu było coś intrygującego. Bethy będzie zła... bardzo zła.
    -Tak właściwie to chyba obiecałam spełnić każe życzenie... ale najpierw wino? Muszę się napić, a ta słona woda nie smakuje najlepiej.- mówiąc to odwróciła się tak, aby móc patrzyć Williamowi w oczy, zamiast tego jej wzrok skupił się na jego ustach.
    -Musimy chyba wrócić po nasze ubrania?- dodała trochę zawiedziona, ze zbliża się koniec kąpieli. Myślenie przychodziło jej z wielkim trudem, może szumiało, w głowie jej szumiało, a świat wirował.
    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by William Hawke Wto Paź 14, 2014 11:54 am

    Możemy tu jeszcze trochę popływać jeśli masz na to ochotę, widzę że rybki niechętnie rozstają się z wodą, nawet tą słoną. Zamruczał Will do ucha Blanche. Potem popływali jeszcze trochę urządzając sobie małe wyścigi. Jednak niestety kiedyś trzeba było wyjść z wody. - Przydałoby się zdobyć nasze ubrania i się czegoś napić. Od tego wysiłku i soli strasznie zaschło mi w gardle. Wracajmy. Popłynęli w stronę statku. Na boku okrętu wisiała już drabinka linowa, która miała im pozwolić swobodnie wejść na pokład. Will rycersko pozwolił Blanche ruszyć przodem. - Bogowie nigdy nie widziałem tak idealnej kobiety. Piękno połączone z lekkim duchem. Coś wspaniałego. Ona jest wspanialsza nawet od Margery. Tylko pewnie Jej brat nigdy nie pozwoli na taki związek choć będzie już po fakcie. A niech ich Inni porwą. Ta noc należy do Nas.
    Potem ruszył za nią na górę. Gdy Blanche wstąpiła na pokład żołnierze już przezornie byli zajęci sprawami na innej części statku tak, że spokojnie mogła zebrać swoje ubrania. Will zrobił podobnie i ruszyli do kajuty. Jego ciało podobnie jak jego myśli dawały znać co sądzą o Blanche. Gdy weszli do środka okazało się, że jest tam bardzo ciepło. Któryś z jego ludzi napalił w piecyku tak, że teraz w środku było ciepło i przyjemnie. Dodatkowo wyciągnął butelkę miodu i rozlał porcje do dwóch dużych kubków. - Co zamierzasz zrobić, gdy turniej się skończy moja droga? I czy nadal masz ochotę spełnić obietnicę?
    Blanche Manderly
    Blanche Manderly


    Liczba postów : 197
    Join date : 05/06/2014
    Skąd : Riverrun

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Blanche Manderly Sro Paź 15, 2014 10:14 pm

    Blanche usadowiła się znowu na twardym łożu, a właściwie rozłożyła w nonszalancki sposób i zaczęła pić miód. A potem patrząc swojemu gospodarzowi w oczy zagryzła wargę zmuszając mózg do wytężonej pracy. Ech, Will... Było tak przyjemnie, a Ty zmuszasz mnie do myślenia o przyszłości. A myśli mi się tak ciężko. Za bardzo namieszałam, będę się jutro czuć okropnie i żałować, że żyję. Ciekawe tylko czy z winy alkoholu  czy może konsekwencji, które zwalą mi się na głowę.
    -Zamiary to ja mogę mieć piękne i szalone, ale Bethy i Leech na pewno postarają się je udaremnić. Jeśli wrócę dostanę pewnie karę o jakiej nawet nie myślałam, zero kontaktu ze światem i... nie wiem co jeszcze. Mogą mnie odesłać natychmiast do Arryna albo do milczących sióstr, Bethy może mnie zabrać ze sobą na wyspy. Dlatego coraz poważniej myślę o...  i w tym momencie  wybuchnęła śmiechem. Chciała powiedzieć, że myśli poważnie o tym całym "zamążpójściu", ale nawet w jej głowie brzmiało to strasznie śmiesznie. Po pięciu minutach niekontrolowanego chichotu, uspokoiła się i znów napiła miodu.
    -... o przystaniu na Twoją eee... propozycję i dopełnieniu obietnicy. Mam już dość ich dwojga mówiących mi co, jak i z kim mam robić. Pan Doskonały i Panna Doskonała nieźle się wkurzą, ale co tam... Raz się żyje. Obiecasz mi, że będzie fajnie? Blanch zadziornie zerknęła na Willa i zatrzepała rzęsami. Miała już odrobinę problem z wymówieniem długich wyrazów, ale napiła się jeszcze. Myśl o ślubie była dla niej bardzo abstrakcyjna. Na trzeźwo na pewno nie dam rady. Nie wiele wiedziała o roli i obowiązkach żony, była młodsza, matka rozmawiała głównie z jej siostrą, a sama Blanche zazwyczaj nie zwracała uwagi ta takie tematy, były nudne i dalekie. Wygląda na to, że ja, młodsza siostra wyjdę za mąż, przed Bethy pomyślała uśmiechając się. Szkoda, że nie może być w sepcie, chciałabym zobaczyć jej minę. Chociaż, widok rodzeństwa dowiadującego się, że już po wszystkim również może być ciekawy. Bo niby co  mogą zrobić?
    -Już się napiliśmy. Zresztą miód możemy zabrać ze sobą. Idziemy? Szybko zanim się rozmyślę! Chyba będziesz mnie musiał prowadzić, albo nieść strasznie się chwieję... wymruczała zwlekając się z posłania i starając się złapać równowagę. Niestety nie była w stanie, osunęła się więc na Willa, który zdążył wstać i ją złapać wpół.
    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by William Hawke Czw Paź 16, 2014 9:55 am

    Will na szczęście złapał Blanche uniósł ją i położył delikatnie na łóżku. - Zaraz wrócę. Wyszedł na chwilę z kajuty i podszedł do swojego kapitana. - Przyprowadź mi tu jakiegoś septona, najlepiej biednego i pijanego. Zachęć go w razie problemów jakimś smokiem. Tylko nie zdradzaj się skąd jesteś niech nie wie komu udziela ślubu. Kapitan jeśli wcześniej wyglądał na zdziwionego to teraz wyglądał jak słup soli. - Ależ Panie! To co robisz to niedorzeczność, wszystkie konsekwencje... - Wiem, wiem. Przerwał mu Will. - Praktycznie całe życie postępowałem zgodnie z planami rozkazami i wolą innych. Czas zaczerpnąć trochę tchu. Potem będziemy się martwić co z tego wyniknie. Im większe wyzwanie tym większa radość. A teraz idź i przyprowadź go tu. Mam już dość samotnego życia. Will musiał mówić wolniej niż zwykle, bo wypity alkohol i na niego miał swój wpływ, nie gubił jeszcze słów, ale składnia momentami sprawiała mu problemy, jednak dał radę wypowiedzieć te słowa bez większego zająknięcia. Jeszcze... Wrócił do Blanche, popatrzył na nią gdy tak leżała. - Mam nadzieję, że nie uczynię Jej tym wszystkim krzywdy. Jednak czy w Westeros może liczyć na kogoś lepszego? I uwolnię ją od tyranii rodzeństwa. W przyszłości pewnie zmądrzeje i dostrzeże moje inne zalety, ale na razie będę się radował tym, że mogę się śmiać razem z nią. Położył się obok niej tak by jego głowa była przy jej głowie. - Mogę Ci obiecać, że zrobię wszystko by było fajnie. I postaram się zadowolić Twoje rodzeństwo. Wyszeptał czule po czym lekko pocałował ją w usta. zanurzył dłonie w kaskadzie włosów, wten jednak rozległo się pukanie. Will wstał i pomógł uczynić to samo Blanche. Do pokoju wdarł się pijany septon, który dość bełkotliwie powiedział. - A więc gdzie jest młoda para? Odszukał ich wzrokiem uśmiechnął się i stanął przed nimi. Zamiast małżeńskiego węzła użyli jakiegoś szalu Will znalazł jakieś płaszcze które miały odwzorowywać płaszcz meża i płaszcz żony. Choć zawsze bawiły go Południowe zwyczaje to tym razem postanowił wziąć w nich udział. Rolę ojca przyjął jego kapitan choć z wyraźną niechęcią wymalowaną na twarzy. Zdjął płaszcz żony i odłożył go gdzieś na boku. Potem Will podszedł zapiął Jej płaszcz męża i pocałował lekko w policzek. Następnie stanął przed nią i rzekł. - Tym pocałunkiem ślubuję Ci miłość i biorę ciebie za panią i żonę.
    Blanche Manderly
    Blanche Manderly


    Liczba postów : 197
    Join date : 05/06/2014
    Skąd : Riverrun

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Blanche Manderly Czw Paź 16, 2014 10:20 am

    -Tym pocałunkiem... ślubuję ci miłość... i biorę cię sobie za pana i hahaha... męża. Robiąc przerwy na głębokie oddechy Blanche udało się wypowiedzieć poprawnie to zdanie, ale i tak się trochę podśmiewała. Cała sytuacja, wirujący i bujający się świat, czerwona twarz septona sprawiła, że nie mogła się powstrzymać od chichotu. Zastanawiała się co będzie dalej, na pewno szukało ich już pół miasta. Ponurą myśli jednak odpędziła bliskość Willa, jego ramiona wokół niej i długi pocałunek. On musiał się pochylić, a ona wspiąć na palce. Smakował miodem i słoną morską wodą, co bardzo się jej spodobało. Jeszcze nigdy nikt jej tak nie całował.  
    - Na oczach bogów i ludzi - zaczął - uroczyście ogłaszam, że... jakie imiona... zająkną się pijak.
    -Blanche Tully i William  Manderly powiedziała Blanch, zanim zdała sobie sprawę, że może nie powinni zdradzać do końca swoich tożsamości.
    uhuhu... jakie znamienności, ejże nie powinniście brać ślubu jakoś tak... inaczej?   powiedział i bekną śmiejąc się...
    -Nie, to takie rotmatyczne... kończ już seponie ponagliła go dziewczyna.
    William Manderly i Blanche z rodu Tully'ich są mężem i żoną, jednym ciałem, jednym sercem, jedną duszą, teraz i na wieki, i niech przeklęty będzie ten, kto stanie między nimi. dokończył septon. Na te słowa o przeklętych, Blanche nadal tuląc się do Willa natychmiast mimo woli znów pomyślała o rodzeństwie. Kapitan wyprowadził septona i zapłacił mu ile trzeba, w tym również za milczenie.
    -Ucztę weselną już dziś zaliczyliśmy, ale chyba umknął nam jeden obowiązkowy punkt programu...
    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by William Hawke Czw Paź 16, 2014 11:01 am

    Gdy Blanche kończyła mówić te słowa Will złapał ją w pasie podniósł podszedł do łoża i położył ją na nim, po czym prawie się na nią rzucił. Zaczął całować praktycznie każdy centymetr ciała jaki zobaczył, a stopniowo widział go coraz więcej. Napawał się cudowną wonią jej włosów i ciała, w tym momencie nie liczyło się już nic poza Blanche. W między czasie zrzucał z siebie ubranie, a gdy już się udało przeturlał się z nią na łóżku pozwalając jej być na górze. - Ale chyba szybko nadrobimy zaległości co nie?
    Blanche Manderly
    Blanche Manderly


    Liczba postów : 197
    Join date : 05/06/2014
    Skąd : Riverrun

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Blanche Manderly Czw Paź 16, 2014 11:15 am

    Blanche nie odpowiedziała z początku, tylko pocałowała Williama.
    Mhm... zdołała wymruczeć mu do ucha pomiędzy pocałunkami i ugryzła go w ucho. Nie miała pojęcia jak powinna się zachowywać, postanowiła więc mu się poddać, ten jeden raz. Na szczęście on wiedział co robi. Nigdy nie przepadała za ludźmi, przytulaniem czy bliskością, ale to co zaczął robić z nią Will bardzo przypadło jej do gustu. Znowu znalazła się pod spodem, na twardym łóżku, które wcale jej nie przeszkadzało, liczyła się tylko ta noc i jej mąż. Znów zaczęła chichotać, to nadal brzmiało śmiesznie.
    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by William Hawke Czw Paź 16, 2014 1:09 pm

    Noc spędzili bardzo aktywnie. Blanche braki w doświadczeniu nadrabiała ogromnym zapałem i chęcią do nauki. Gdy zastał ich świt oboje byli już wykończeni, ale zadowoleni jak nigdy. Przespali wtuleni w siebie jeszcze kilka godzin. Sielanka nie mogła niestety trwać wiecznie. Słońce powoli wspinało się po widnokręgu, więc trzeba było wstać. Tu jednak poczuł ból. Wczorajszy wieczór odciskał swoje piętno i mimo, że Will miał mocną głowę to ilości trunków musiały odbić się na jego zdrowiu. - O Bogowie... rzucił pod nosem po czym wyszukał jakąś niedopitą butelkę wina i przechylił szkło. Szkarłatny trunek był w tym momencie jak panaceum i rozjaśnił myśli Willa. Cóż, trzeba się udać do zamku. Pewnie wszyscy się martwią o Blanche. Trzeba im jakoś wyjaśnić, że jest bezpieczna, gorzej z przekazaniem im radosnej nowiny. Może Leech zgodzi się na rozmowę w cztery oczy. W ten sposób nie urażę jego honoru, a może nawet się ucieszy. Dobra zjem coś i ruszam. Podszedł do leżącej jeszcze Blanche i wyszeptał jej do ucha. - Ruszam do zamku Kochana. Zostań tu proszę i odpocznij jeszcze, musisz odpocząć czeka nas długi i bardzo ciekawy dzień. Pozałatwiam kilka spraw po czym przyjdę po Ciebie i pójdziemy do Twojego rodzeństwa by opowiedzieć im o wieczorze, na pewno nie możesz się doczekać. Will zamyślił się na chwilę. - No może nie o całym wieczorze... Dobrze? Idę już, każę przynieść Ci coś do jedzenia i picia, tymczasem leż tu sobie moja słodka rybko. Odwrócił się i wyszedł na pokład. Zostawił drzwi lekko uchylone tak aby do środka wleciało choć trochę świeżego powietrza. Jego kapitan okazał się jak zawsze niezawodny, praktycznie wszystko o co chciał poprosić stało już przygotowane. - Co ja bym zrobił bez moich ludzi. Będę musiał nadać mu jakiś tytuł i ziemię Podszedł do wiadra z zimną wodą i przemył twarz oraz włosy. Potem usiadł do stołu, który jego ludzie rozstawili na pokładzie. Część z nich właśnie się posilała. Will dołączył do nich nie zważając na głupie uśmieszki części z nich. Popił słabym piwem. Rzekł do kapitana. - Proszę zanieś mojej żonie coś do zjedzenia i herbatę do popicia. Potem nie niepokój jej i spełniaj jej prośby. Postaraj się by nie opuściła statku przed moim powrotem, ale jeśli będzie uparta weź kogoś jeszcze i pójdź razem z nią. Nie chciałbym by stała się jej krzywda. Pozostań w gotowości. Aha masz jakąś miętę? Oczywiście kapitan wiedział o jaką herbatę chodzi no i przewidział jakie rozkazy otrzyma. Cóż dał jedynie Willowi miętę po czym wydał kilka poleceń i po chwili wraz z gotowym posiłkiem poszedł do kajuty. Lekkie piwo, mięta, herbata oraz jajecznica z mięsem i przyprawami z dodatkiem pieczywa i masła były posiłkiem idealnym na kaca po ciężkim wieczorze. Will ruszył przez leniwe jeszcze o poranku miasto. Widocznie nie tylko oni świętowali królewski ślub. Wielu handlarzy na ulicach widocznie zmagało się z kacem i dolegliwościami dnia poprzedniego. Czerwona Twierdza wydawała się być tak daleko...
    Blanche Manderly
    Blanche Manderly


    Liczba postów : 197
    Join date : 05/06/2014
    Skąd : Riverrun

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Blanche Manderly Czw Paź 16, 2014 1:51 pm

    Do Blanche ledwo dotarło to, co powiedział Will. Ale ona miała na dziś inne plany, które musiała zrealizować. Czuła się dziwnie, z jednej strony wspomnienie nocy spędzonej z Willem na igraszkach, a z drugiej potworny ból głowy i poczucie pragnienia. Była też trochę obolała, Will miał na pewno podrapane do krwi plecy, a ona naciągnięty mięsień, ale żaden ból się nie liczył. Nigdy nie myślała, że to tak wygląda i dostarcza tyle hmm... przyjemności. Tak jak jej obiecał było fajnie... Poleżała jeszcze chwilę rozkoszując się wspomnieniami odczuwając mocniej skutki wczorajszej nocy i wypicia nadmiaru bardzo różnych rodzajów alkoholu. Potem zjadła śniadanie, które ktoś przyniósł i zostawił na stole. Znalazła też dzban i misę z wodą, następnie się ubrała. Udało jej się znaleźć w jej kubku, jeszcze odrobinę miodu, która przyćmiła trochę ból głowy. Och tak, zapowiada się ciekawy dzień. Jak to dobrze, że nie musi znów tłumaczyć się sama, ale w końcu William jest mężczyzną z północy i nie zostawiłby jej z tym samej.
    Wyszła na pokład i uroczo się uśmiechając powiedziała dzień dobry i ignorując wszystkie spojrzenia, uśmieszki i uwagi mruczane miedzy marynarzami. Po drodze zatrzymał ją kapitan, pytając dokąd się wybiera, ale to nie była jego sprawa o czym Blanche zdążyła go zapewnić. Mężczyzna nie sprawił jej problemów. Zeszła do portu, a za nią sam kapitan i jeszcze jakiś marynarz. A wiec to tak, będą mnie pilnować. Znakomicie. Najpierw weszła do pierwszego lepszego jubilera i pokazała mu swój srebrny pierścień z szafirem, podarek od lorda Arryna. Chciała się go jak najszybciej pozbyć. Trochę się potargowała o cenę i pouśmiechała do obsługującego ją mężczyzny w średnim wieku, co sprawiło, że dostała dość korzystną cenę. Do sklepu nie weszli za nią "opiekuni". Nawiązała z jubilerem tak dobrą rozmowę, że powiedziała mu o śledzących ją rabusiach, a ten wypuścił ją tylnym wyjściem. Tak wymknęła się strażnikom. Po drodze kupiła w piekarni słodkie ciasteczka na drugie śniadanie, posiedziała nad morzem i wróciła na statek, mając nadzieję, że zastanie już Willa.
    Blanche Manderly
    Blanche Manderly


    Liczba postów : 197
    Join date : 05/06/2014
    Skąd : Riverrun

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Blanche Manderly Pon Paź 20, 2014 6:29 pm

    Niestety na statku go nie było. Blanche przypomniała sobie, że przecież dziś odbywa się turniej. Miałaby mnie ominąć taka wspaniała zabawa? Niemożliwe, nigdy nie była na turnieju! Jej opiekuni jeszcze nie wrócili wycofała się więc natychmiast z powrotem do miasta i udała spacerkiem w kierunku pola turniejowego. Postanowiła wziąć kąpiel w swojej komnacie i przebrać się, a potem pooglądać walkę. Może kogoś zabiją? Ale by było zabawnie! pomyślała radośnie podskakując po drodze i starając się lekceważyć ból głowy i mdłości.
    Rdzawobrody
    Rdzawobrody


    Liczba postów : 13
    Join date : 20/10/2014

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Rdzawobrody Nie Paź 26, 2014 11:35 pm

    -Iiii znów bijatyka i znów bijatyka i biiijatyka cały dzieeń! I porąbany dzień i porąbany łeb razem bracia aż po zmieerzch!
    W jednej z karczm w Królewskiej Przystani zrobiło się niezwykle gwarno. Kwaśne ale i wino zaczęło lać się strugami, a symfonia krzyków, zawodzeń, śmiechów i śpiewów z pewnością dała się słyszeć i po za karczmą.
    W pewnym momencie ktoś beknął tak mocno, że połowa załogi zaniosła się śmiechem, a ktoś kolejny spróbował beknąć głośniej.
    W pewnym momencie jeden z załogantów, myrijczyk z chustą na głowie zasłaniającą łysinę i wybite oko krzyknął; -Niedźwiedź i dziewica cud!
    Załoga zaczęła uderzać kuflami i rogami o blaty stołów, a po jakimś czasie Dagos w końcu podniósł się i ustał na siedzisku, unosząc wysoko w górę kufel.
    -Stamtąd dotąd
    Stąd do tamtąd
    Cały w czerni i brązie
    Pokryty sierścią
    Powąchał dziewczynę
    Letnie powietrze
    Niedźwiedź, niedźwiedź
    Dziewica cud
    Och, jestem panna
    I jestem czysta i jasna
    Nigdy nie zatańczę
    Z włochatym niedźwiedziem
    Wołałam rycerza
    Ale jesteś niedźwiedziem
    Całym w czerni i brązie
    Pokrytym sierścią
    Stamtąd dotąd...
    -Już cała karczma i okolice zaniosły się niemal wywrzaskiwanym Niedźwiedziem i dziewicą cud, Krwawobrody sam przestał śpiewać, wylał sobie do otwartych ust strugę alkoholu, z czego prawie połowa wylądowała na jego brodzie i ziemi.
    Przez chwilę kapitan wsłuchiwał się w pieśń, wziął jeszcze porządnego łyka swojej porcji ale i nagle pieprznął kuflem o dalszy blat stołu. Gdy załoga zwróciła uwagę na jego wrogie spojrzenie wytarł rękawem brodę i przełknął śline.
    -Pierdolić te dziewice... Oberżysta, nowy kufel i porcja chłodnego ale. A wy zanućcie coś w czym nie ma włochatych kutasów, jakieś porządne szanty. -Zszedł z siedziska czekając na kolejną porcję alkoholu, a reszta załogi niczym nie przejęta zaczęła śpiewać nadal ochoczo jakieś szanty.

    Mistrz Gry
    Mistrz Gry


    Liczba postów : 512
    Join date : 25/06/2014

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Mistrz Gry Sro Lis 12, 2014 10:55 pm

    http://kostnica.eu/roll/5463ce8285e7a/ 19 + 7 z modyfikatorów = 26 (130%)

    W noc po turnieju, kiedy praworządni mieszkańcy stolicy (o ile tacy istnieją, w co niestety można wątpić...) spali, a w mrocznych zaułkach odbywały się szemrane spotkania przemytników i innego rodzaju hołoty, żołnierze Złotej Kompanii pod rozkazami Martina Riversa wyszli na ulice. Wspomagani sporą dawką złota oraz szeptaczami Lady Sveltany przystąpili do wykonania królewskiego rozkazu, który miał odmienić miasto na zawsze. Szeptacze i szpiedzy wywiązali się ze swojego zadania wyśmienicie. Podsłuchując, schlebiając i sypiąc kilka razy złotem zlokalizowali wszystkie kryjówki oraz statki przemytników, a także bazy złodziejskich szajek w mieście. Udało im się nawet odnaleźć wielu pojedynczych, działających na własną rękę, pospolitych złodziei i zabójców. Wtedy uderzyła Złota Kompania... Zbrojni wpadli prawie jednocześnie do wszystkich wskazanych miejsc. Przemytnicy, złodzieje i cała przestępcza hałastra Królewskiej Przystani zostali aresztowani i poprowadzeni do lochów Czerwonej Twierdzy w ciągu jednej nocy, a należące do nich towary i statki skonfiskowane. Następnego ranka, stolica miała być już innym miastem...
    Jarger Crakehall
    Jarger Crakehall


    Liczba postów : 18
    Join date : 31/03/2015

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Jarger Crakehall Sro Kwi 08, 2015 11:41 pm

    W momencie, gdy tylko drzwi od Karczmy się zamknęły złapałem za ramię Visenya karząc jej szybko prowadzić. Co prawda byłem gotów na protesty, lecz już czułem w powietrzu co, może się święcić. Nie miałem tylko pojęcia po kogo mogli zostać nasłani bandyci, mordercy bądź najemnicy. Było ich pięciu przynajmniej, a nawet półgłówek z wioski wiedział, że jest to liczba niezbyt przychylna dla każdego wojownika.

    Prowadzony już ciemnymi uliczkami szybkim krokiem przemierzaliśmy kolejne płyty kamienne bądź kamienne łby, lecz wiedziałem, że jest to próba daremna. Praktycznie nie rozmawialiśmy. Jedynym warunkiem uniknięcia nieszczęścia było dodarcie do domu, gdzie byli jej ludzie, lecz nigdy nie jest tak przyjemnie. Widząc trzy zakapturzone postacie w płaszczach odgradzające ulicę przed nami bez zastanowienia popchnąłem Visenę w boczną nieco przyciasną boczną uliczkę. Co prawda włożyłem w to, może nieco za dużo siły bo biedaczka chyba się prawie wywróciła, lecz nie miałem czasu na takie ceregiele. Tajemniczy jegomościowie zbliżali się wolno. Widać było, że nie są to amatorzy. Zatrzymując się jakieś dwa metry ode mnie dobyli mieczy i bez słowa stali. Sam powoli z głośnym sykiem wyciągnąłem swoje ostrze z jaszczura.

    Przyjąłem momentalnie pozycję obronną wznosząc miecz i oczekując ataku. Sekundy ciągnęły się nieubłaganie. W pewnym momencie rzucili się na mnie wszyscy w jeden chwili. Przed dwoma ciosami uchyliłem się, a pozostałe trzy sparowałem swoim sporym mieczem, którym władałem więcej niż wprawnie. Nie czekając na ich kolejny ruch ruszyłem do ataku próbując przejąć inicjatywę. Klingi mieczy migały niczym świetliste smugi w coraz to bardziej pogrążającym się w ciemnościach ulicach, a ich zetknięcia zawodziły niczym odgłos potępionych. Straży nie było nigdzie w okolicy widać co było dla mnie jeszcze wygodniejsze. Czułem z każdym machnięciem miecza jak coraz więcej kropel potu występuje na moim ciele, lecz nie przeszkadzało mi to. Po czasie jaki spędziłem na okręcie ruch sprawił mi ogromną przyjemność.

    Wymiana ciosów trwała w najlepsze mimo iż wydawało się, że upłynęły godziny od rozpoczęcia starcia prawda była niezwykle trywialna było to zaledwie kilka minut. Po chwili jeden coś się zmieniło. Jeden z przeciwników upadł na kolana drąc się niczym byłby odzierany ze skóry. Osoby postronne dopiero po chwili mogłyby dostrzec, że trzyma się za kikut przedramienia, z którego ciekła niemalże rytmicznie krew zalewając bruk i zmieniając jego kolorystykę na karmazynową. Po chwili z kotłowiska walki wypadł kolejny przeciwnik, który uderzył plecami o ścianę trzymając się za brzuch z którego z wolna zaczęły wypływać przecięte flaki. Dało się rozróżnić poszczególne jelita, czy nawet wątrobę. Wiadome było, że cios zadany prze zemnie był mocno sadystyczny. Facet wiedział, że umiera, a śmierć czekała go długa i powolna.

    Widząc to ich towarzysze jednak nie wycofali się, a wręcz przeciwnie zaatakowali ze zwiększoną furią co poskutkowało zadaniem mi płytkiego ciosu w odsłonięte miejsce z prawego boku. Rzecz jasna nie specjalnie się tym przejąłem. Bo rana była płytka mimo obfitego krwawienia żaden z mięśni nie został uszkodzony. Cięcie również i mi się przysłużyło powodując zwiększenie adrenaliny we krwi. Momentalnie zemściłem się na przeciwniku, który cios zadał odrąbując mu brutalnie głowę, która potoczyła się w dół ulicy, a truchło padło niedaleko Viseny oblewając ją sikającą z szyi krwią.

    Nie miałem czasu się przejmować tym detalem i skupiłem się na pozostałych dwóch przeciwnikach. Parada, unik i kontruderzenie . To było praktycznie wszystko co robiłem. Schemat był skuteczny i możliwości jego zmiany gigantyczna, wiec nie dało się przewidzieć jego następstwa.

    Przed ostatni z przeciwników padł w momencie, gdy bestialsko jednym silnym ciosem odciąłem mu nogę na wysokości kolana na koniec z rozmachem dobijając ciosem prosto w serce. Widząc to ostatni z bandy czym prędzej uciekł nie chowając nawet miecza.

    Dysząc ciężko oparłem się o zimną kamienną ścianę i schowałem miecz do pochwy by następnie sprawdzić miejsce, gdzie miałem ranę. Na dłoni, którą ją namacałem była krew. Zakląłem pod nosem - Radzę pójść czym prędzej do proponowanego lokum. Bo wątpie bym taki numer odwalił ponownie. W każdym razie nie bez obiadu i porządnego snu. -
    Visenya
    Visenya


    Liczba postów : 60
    Join date : 17/07/2014

    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Visenya Pią Kwi 10, 2015 11:01 pm

    Najpierw z zaskoczeniem, a potem z podziwem patrzyła na walkę. Miała arakh umiejętnie schowany pod płaszczem, jednak walka była tak zacięta i tak nagła, że się nie włączyła do niej by nie narobić jeszcze większego chaosu -zdecydowanie lepiej było zostawić robotę Crakehallowi. Mogła też uznać to za test, i to bardzo dobrze zdany test. Unieszkodliwił napastników bardzo szybko i bardzo umiejętnie. Ale kto mógł nasłać na nich bandziorów? Daemon całkiem niedawno eliminował przestępczość w mieście, lecz widocznie, zgodnie z oczekiwaniami Visenyi, całkiem sporo plugastwa pozostało w stolicy Siedmiu Królestw. Czymże byłaby Królewska Przystań bez biedoty i rzezimieszków? I burdeli?
    -Masz jakieś pojęcie, kim oni mogli być? -omiotła wzrokiem trupy i prawie-trupy. -Szkoda trochę, że ostatni uciekł. Chodźmy czym prędzej do twojej przyszłej siedziby, nie możemy tu czekać. To niebezpieczne. -otarła z siebie krew na tyle, na ile mogła, zawinęła poplamone fragmenty płaszcza i szybkim krokiem ruszyła dalej. Prowadziła go krętymi uliczkami pomniejszej dzielnicy Królewskiej Przystani, aż dotarli na miejsce.

    Sponsored content


    Uliczki i karczmy Empty Re: Uliczki i karczmy

    Pisanie by Sponsored content

      Similar topics

      -

      Obecny czas to Pią Kwi 19, 2024 6:59 pm