Gra o Tron

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum aktualnie zamknięte.


    Bitwa zwana Rzezią pod Końcem Burzy

    Torrhern
    Torrhern


    Liczba postów : 260
    Join date : 29/05/2014
    Age : 29
    Skąd : Koniec Burzy

    Bitwa zwana Rzezią pod Końcem Burzy Empty Bitwa zwana Rzezią pod Końcem Burzy

    Pisanie by Torrhern Nie Cze 01, 2014 11:19 pm

    Tor zaczął zwoływać swoje chorągwie do wojny z Targaryenamia. Nim zdążył zebrać całą armię, pod murami Końca Burzy stanęła sojusznicza armia Lannisterów i Tyrellów. I zaczęło się oblężenie. Początkowo Tor próbował wysyłać kruki do innych Lordów z prośbą o pomoc, niestety pomoc nie nadchodziła.. Pewnie je zestrzelili.. Oblężenie trwało niespełna rok. Przez cały ten czas warownia opierała się atakom. Niestety w zamku zaczynało brakować pożywienia. Lord Torrhern zdecydował się na niebezpieczny krok ależ jak potrzebny. Wysłał z portu małą łudź, gdyż tylko taka mogła uciec oblegającym od strony morza galerom wojennym Lannisterów. Misja się powiodła, marynarze z pokładu tejże łodzi kilkukrotnie narażali życie by przywieść do zamku jakiekolwiek jedzenie. ( Po wszystkim zostali awansowani na marynarzy służących na najlepszym okręcie w zamku Galerze wojennej "gniew bogów".)
    Niestety żołnierze gineli odpierając kolejne ataki wrogów. Ostatecznie Tor zdecydował się na desperacki krok, postanowił osobiście poprowadzić kontratak z zamku- na śmierć lub życie.
    -Rycerze, nie będę kłamał... zamierzam osobiście poprowadzić kontratak z zamku. Tym, którzy nie pójdą ze mną, nie będę miał tego za złe. Gdy już wyjdziemy to nie będzie powrotu, jedynie z tarczą lub na tarczy...To nie będzie walka za jakiegoś tam lorda czy jego sprawę, tylko za nasze domy, nasze rodziny, nasze prawo do życia- jeżeli oni chcą odebrać nam prawo do życia to my bądźmy pierwsi.. Po tych słowach stanął przy bramie. Przywdział swoją metalową zbroję, wziął miecz Piorun i tarczę.. i tak stojąc w blasku padających promieni słońca wyglądał jak młody Bóg. Pierwszym, który stanął u jego boku był kapitan gwardii Pyke, za nim poszli wszyscy gwardziści. Dołączyła się też reszta zbrojnych, będących w zamku. Stali tak gotowi na spotkanie ze śmiercią. Tor już otworzył usta by rozkazać otworzyć bramy, gdy wtem...
    -Lordzie, Lordzie Torrhernie proszę szybko wejść na górę- odezwał się jeden z żołnierzy stojących na murze. Tor łamiąc prawie nogi szybko wbiegł na mury. Nie wiedział o co chodzi, ale gdy spojrzał w kierunku, który wskazał mu żołnierz...oniemiał. Czy mi się zdaje, czy to chorągwie Starków nadchodzą, czyżby kolejny wróg...nie to nie możliwe przecież pan ojciec żył w przyjaźni z nimi. W takim razie czyżby Bogowie mnie wysłuchali i przysłali pomoc...a może kruk dotarł.. nie wiem. Jedno jest pewne, szala zwycięstwa przechyla się na naszą stronę. Zbiegł po schodach pod bramę po czym oznajmił..
    -Rycerze, jesteśmy uratowani, przybyła pomoc. Z odsieczą przychodzi Lord Stark z chyba całą armią północy. Zwycięstwo jest nasze!!!
    Po tej wiadomości przeszła po dziedzińcu fala radości. Ludzie zachęceni do walki, którą uważali za wygraną nie mogli doczekać się starcia. Gdy tylko Lord Stark uderzył na tyły oblegających, z zamku rozlała się armia żądnych krwi rycerzy sztormu. Bitwa trwała pół dnia, pod wieczór wszystko było już wiadomo. Armia Lannisterów i Tyrellów została rozbita a jej niedobitki rozpierzchły się po okolicy w nadziei, że umkną do domów. Tego dnia pod murami Końca Burzy zginęło ponad dziesięć tysięcy ludzi. Z tego względu nazywana jest Rzezią pod Końcem Burzy.
    Jak się okazało z pomocą przyszedł Lord Rosh Stark, przyjaciel Lorda Torrherna z dzieciństwa...

      Obecny czas to Czw Mar 28, 2024 9:56 am