Gra o Tron

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum aktualnie zamknięte.


+2
Elbereth Tully
Mistrz Gry
6 posters

    Ostępy i bezdroża Reach

    Mistrz Gry
    Mistrz Gry


    Liczba postów : 512
    Join date : 25/06/2014

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Mistrz Gry Sro Maj 13, 2015 10:07 am

    Jesień, 6 lutego, 282AL

    W końcu w Wysogrodzie zorientowano się, że siostra lorda Dorzecza Elbereth Tully została porwana przez wędrownego barda. Odnaleziono jego stare rzeczy, a strażnicy w końcu wydali swój błąd. W pogoń wyruszyła wyprawa składająca się z lorda Doliny Willema Arryma, sir Arlanda Tyrella zwanego cierniowym rycerzem nie dołączył do nich Leech Tully, który uznał, że to po prostu jakiś dziwny wybryk jego siostry i pozostawił pogoń dwójce młodych zalotników.

    http://kostnica.eu/roll/5553016d07a8c/

    Drużyna, która udała się w pogoń była całkiem liczna, dwóch szlachetnie urodzonych, dwóch psiarczyków z ogarami oraz 6 giermków i pomniejszych rycerzy. Szukali jakichkolwiek tropów.

    http://kostnica.eu/roll/555302406f7d0/ - Arland
    http://kostnica.eu/roll/55530250102e6/ - Willem

    Zarówno jeden jak i drugi szlachetnie urodzony szybko znaleźli masę poszlak i śladów prowadzących do zagadki porwania. Arland wykorzystał swoją pozycję i zorganizował psy, Willem znalazł ubrania i skojarzył je ze Śpiewającym. Psy podjęły trop i mimo straty czasu modzi ruszyli w pogoń.

    Tymczasem Śpiewający starał się gubić trop tak mocno jak tylko to jest możliwe. Nie było to jednak dla niego zadanie łatwe. Przywykł do uciekania jako członek klanu, jednak w Dolinie uciekał pieszo i to w trudnych górskich warunkach. Tutaj ziemia była miękka i łatwo odbijała ślady końskich kopyt.

    http://kostnica.eu/roll/555304bdac3a5/ - Śpiewajacy

    Zaradny bard jednak potrafił sobie poradzić z z tą przeszkodą. Zacieranie śladów szło mu całkiem nieźle, choć oczywiście nie udało mu się zatrzeć wszystkich. Jednak każda dodatkowa minuta przybliżała go do Doliny tak więc i to było warte poniesionego trudu.

    http://kostnica.eu/roll/555305e0d574e/ - Negatywne skutki dla Elbereth

    Tymczasem Elbereth dochodziła do siebie. Wielokrotne uderzenia i niewygodna jazdy konnej odbiły się na Jej kondycji. Zabolała ponownie nie tak dawno złamana ręka. Ból głowy był przeogromny. Bolały ją wszystkie mięśnie, a dodatkowo zaczęło się miesięczne krwawienie. Jednak oprzytomniała i pamiętała wszystko co do tej pory się wydarzyło.


    Śpiewający ma półtorej dnia przewagi nad pościgiem.
    Elbereth Tully
    Elbereth Tully
    Administrator


    Liczba postów : 312
    Join date : 31/05/2014
    Age : 27
    Skąd : Riverrun

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Elbereth Tully Sro Maj 13, 2015 11:23 pm

    Jesień, 6 luty 282 roku



    Jesienne słońce nie jest aż tak uciążliwym towarzyszem podróży. Nie powoduje bowiem oparzeń, nie sprawia, że czujesz się jak ryba skwiercząca wesoło nad paleniskiem. Mogłoby wraz z lekkim wiatrem nawet dawać przyjemność wędrowcom. Być może dla jednego z nich stanowiło to jakieś znaczenie, jednak drugi próbował zachować pionową postawę, podczas gdy każdy mięsień jego ciała krzyczał z bólu. Elbereth obudziła się zaledwie kilkanaście minut temu i już po chwili pożałowała tego czynu. Nawet przy pomocy mężczyzny, który trzymał ją jedną ręką, z trudem utrzymywała się na koniu. W końcu poczuła, iż nie może już tego znieść. Każdy ruch wierzchowca sprawiał, że czuła się coraz gorzej, coraz słabiej. Wreszcie przestała panować nad swoim ciałem i mimowolnie zaczęła się zsuwać ze zwierzęcia. Nim jej towarzysz zdążył jakoś zareagować, ta leżała już na ziemie. Spadła. Zaczęła się zastanawiać, czy w ogóle poczuła, kiedy to się stało. Czuła się tak, jakby jej ciało było poza czasem i poza ogólnie przyjętą rzeczywistością. Czy tak wygląda śmierć? Byłoby dobrze, gdyby to już był koniec. Tutaj na ziemi było zdecydowanie inaczej niż tam w górze na grzbiecie konia i dziewczyna po raz pierwszy zaczęła marzyć o czymś, co rzadko kiedy gościło w jej myślach. Poczuła, że właśnie tak mogłaby umrzeć. Teraz, tutaj, będąc poza tym wszystkim. Byłoby to nawet całkiem zabawne. Odejść w tak głupi sposób, w tak beznadziejnej sytuacji, z takim poczuciem bezsilności… Promieniujący ból głowy przywrócił jej jednak świadomość szybciej niżby się tego można było spodziewać. To było nie do zniesienia. Elbereth chwyciła się odruchowo za głowę i zaraz tego pożałowała. Nie tak dawno złamana ręka dała ponownie o sobie znać. Dziewczynie jednak udało się ściągnąć uciskający ją czepek, który rzuciła gdzieś w jakąś roślinność. Uwalniające się włosy zaczęły okalać jej twarz, co było chyba jedynym miłym uczuciem dzisiejszego dnia, którego jak na złość musiało dodatkowo zacząć się jej miesięczne krwawienie. I w tym momencie, czując spływającą po nogach krew, ponownie zapragnęła odejść. Upokorzona i porwana przez człowieka, którego tożsamości nawet nie znała. Spróbowała się podnieść, lecz już w połowie ruchu stwierdziła, że jest zbyt słaba. Mogłaby teraz spróbować uciec, ale doskonale wiedziała, że jej organizm nie pozwoliłby na taki wysiłek. Opadając z powrotem na ziemię, poczuła pieczenie na nieosłoniętych częściach ciała. Spojrzała się na swoje ręce i zobaczyła na nich małe bąble. Pokrzywy. Jakby tego wszystkiego było mało, musiała oczywiście wpaść jeszcze w te obrzydliwe zielska. Z jej oczu popłynęły łzy. Nigdy wcześniej nie była postawiona w tak trudnej sytuacji, nigdy wcześniej nie musiała walczyć o swoje życie…
    -Czy właśnie tak się umiera? – rzuciła jakby do spoglądającego się na nią mężczyzny. Były to pierwsze słowa, jakie wypowiedziała od czasu przebudzenia się. Wcześniej była za słaba, by chociażby otworzyć usta, dlatego też milczała. Mimo to wszystko doskonale pamiętała. Moment porwania, wydarzenia z pokoju…
    -Dalej nigdzie nie jadę. Zostanę tutaj – oświadczyła. Zaczęła poruszać palcami aż na jednym z nich poczuła obecność czegoś obcego. Był to pierścień z symbolem jej rodu. Chyba jedyna rzecz, jakiej nie została pozbawiona.
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry


    Liczba postów : 512
    Join date : 25/06/2014

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Mistrz Gry Sro Maj 13, 2015 11:41 pm

    http://kostnica.eu/roll/5553c3c2a8105/

    Upadek zdecydowanie nie należał do fortunnych. Biedna dziewczyna odnowiła swoje złamanie spowodowane wypadkiem w Królewskiej Przystani. Ponadto jedno z żeber nieprzyjemnie trzasło powodując kolejną falę bólu. Przy tym wszystkim złamany palec nie był już żadnym problemem.

    Śpiewający widząc pannę zastanowił się nad jej medycznym stanem. Jego wiedza i oględziny pozwoliły na następujące wnioski.

    http://kostnica.eu/roll/5553c49ed5dcf/

    Góralowi wydaje się, że może być problem z przetransportowaniem Elbereth w takim stanie do Doliny na koniu. Nie jest też pewny czy da radę właściwie opatrzyć coraz to nowe urazy.
    Jekyll Tarly
    Jekyll Tarly


    Liczba postów : 49
    Join date : 10/01/2015

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Jekyll Tarly Czw Maj 14, 2015 8:32 pm

    Willem wyruszył w pogoń ze swoimi rycerzami, Arlandem oraz jego ludźmi. Cały czas miał wyrzuty sumienia, ponieważ to on zaufał Justineiro. Czyżby w ten sposób zemścił się za to, że Arryn chciał go zostawić w Reach? Przecież chciał dla niego jak najlepiej, chciał żeby rozwijał swój talent... Sokół zawsze uchodził za rozsądnego, jednak to wydarzenie przekonało go, że tak naprawdę jest bardzo naiwny. Przysiągł sobie, że własnoręcznie wyda wyrok na bardzie.
    Po mimo tego, że mężczyźni mieli mało czasu na znalezienie poszlak i informacji, Willem dowiedział się, że minstrel podał się za giermka sir. Hugha, jednego ze swoich gwardzistów, który także wziął udział w pościgu. Rycerze z Doliny bardzo cenią sobie uczciwość, dlatego ten fakt zirytował ich i przy okazji zmotywował.
    Psy z Wysogrodu podjęły trop i pogoń nadal trwała. Nie trudno było nie zauważyć śladów końskich kopyt na ziemi, które wskazywały na to że Justineiro i lady Elbereth jechali na jednym koniu. Oznaczało to dużą przewagę dla pościgu, który poruszał się na przystosowanych do tego typu rzeczy wierzchowcach.
    Ravaenor
    Ravaenor


    Liczba postów : 62
    Join date : 07/12/2014
    Skąd : Highgarden

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Ravaenor Czw Maj 14, 2015 9:33 pm

    Arland był zażenowany, ale też trochę rozśmieszoby całą sytuacją.
    Na szczęście ja nie wpadłem na tak kretyński pomysł jak ten bard. Zabiję tego szaleńca. Zabiję tego skurwiela. Nie będzie co z niego zbierać. Będzie skomlał o litość.
    Uśmiechnął się pod wąsem i jeszcze bardziej zmotywowany miłością do Elbereth, oraz gniewem do mieszkańca Gór.
    Śpiewający
    Śpiewający


    Liczba postów : 32
    Join date : 13/09/2014

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Śpiewający Nie Maj 17, 2015 8:08 pm

    To było zbyt piękne, by mogło być prawdziwe! Ci zamkowi idioci nawet nie spostrzegli się, że jakiś podejrzany typ wywiózł im z grodu wysoko urodzoną szlachciankę. Śniador, gdyby tylko mógł to obaczyć, na pewno wynagrodziłby swego najwierniejszego sługę. Śpiewającemu całkiem nieźle się powodziło podczas ucieczki. Wydawało mu się, że nawet jeśli ktoś spostrzegł się, że dziewka zniknęła z zamku i wysłał za nią ludzi, to i tak muszą być oni daleko w tyle. Jednak Góral doskonale wiedział, że i tak musi jakoś zamaskować ślady swojej obecności. Specjalnie wybrał jakieś odludne bezdroża jako swoją drogę powrotną do domu i jak najlepiej starał się zacierać ślady kopyt pozostawione przez konia. Niestety musiał się spieszyć i szło mu to średnio. Pod wieczór zaczął się zbliżać do jakiegoś lasu, którego Śpiewający nigdy wcześniej na oczy nie widział. Ziemie Kwiatuszków były mu takie obce i nieznane... Śpiewającemu zrobiło się smutno i zaczął tęsknić za kimś, z kim mógłby zamienić choć parę słów. Niestety porwana dziewka nawet jak się już obudziła, to i tak nie reagowała na próby nawiązania kontaktu. Mężczyzna wiedział, iż panna może być słaba i będzie potrzebowała odpoczynku, jednak nie spodziewał się, że może mu zlecieć z konia! Śpiewający nim zdążył jakoś zareagować, dziewka już leżała w jakimś zielsku. Szybko zsiadł z wierzchowca i podbiegł do niej. Nie wyglądała najlepiej, być może uszkodziła się nawet przez ten upadek. Śpiewający nie do końca wiedział, jak jej pomóc. Wiedział jedynie, że może nie wytrzymać dalszej podróży konno. Zresztą... być może strata konia nie byłaby znowu taka zła? Góral nagle wpadł na pewien pomysł. Najpierw jednak musiał załatwić sprawę z dziewką. Co prawda odezwała się wreszcie, ale gadała kompletnie od rzeczy. Śpiewającego najbardziej rozbawił fragment o tym, że ona tu chce zostać. Nawet w takiej chwili jest tak cholernie dumna i uparta.
    -Tutaj? W pokrzywach? - zadrwił z niej. Podszedł do niej i ostrożnie próbował wziąć ją... na ręce. Mimo jej protestów nie przestawał i w końcu podniósł ją z ziemi. Przeniósł ją na miękki mech i oparł o smukłą sosnę.
    -Posiedź sobie przez chwilę. Jeszcze nie umierasz. Musiałabyś się bardziej postarać - zaśmiał się. Następnie zostawił na chwilę dziewkę samą, jednak cały czas bacznie ją obserwował. W pobliskich krzakach odnalazł czepek, który założył jej jeszcze w Wysogrodzie. Posłuży mu teraz do czegoś innego... Śpiewający podszedł do konia, pogłaskał go po grzywie, po czym przywiązał do jego lejc dziewczęcy czepek i kawałek swojej koszuli, który wcześniej oderwał.
    -A teraz, mój przyjacielu, pobiegniesz daleko, daleko stąd - tymi słowami pożegnał konia, któremu klepnął mocno w zad. Koń się poderwał, stanął dęba, a następnie ruszył galopem przed siebie. Ruszył dalszą drogą, pryskając niecierpliwie. Mężczyzna miał nadzieję, że koń zmyli trop ludzi poszukujących dziewczyny. Góral zbliżył się ponownie do panny i podał jej rękę.
    -Wstań. Musimy wejść wgłąb lasu i znaleźć w miarę bezpieczne miejsce na przenocowanie. Jeśli nie masz siły, pomogę ci dojść.
    Tyland Lannister
    Tyland Lannister


    Liczba postów : 72
    Join date : 03/08/2014
    Skąd : Lannisport

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Tyland Lannister Nie Maj 17, 2015 10:09 pm

    6 luty 282 AC


    Jason nie zamierzał siedzieć bezczynnie w Wysogrodzie. Nie po to spędził kilka lat życia nad maesterskimi księgami, by teraz jedynym pożytkiem z tego było chwalenie się przed damami wyliczaniem na palcach użyteczności roślin leczniczych i znajomością geografii Westeros. Nie, on marzył o przygodach i podstępach, praktycznym wykorzystaniu zdobytej wiedzy. Chciał zostać kimś, kogo nazwisko możnaby było zapisać w kronikach, zamiast jedynie tradycyjnej daty urodzenia i zgonu, która znaczyła na kartach herbiarzy i ksiąg genealogicznych życia członków jego rodu.
    Gdy więc usłyszał o zaginięciu lady Tully, którą poznał przelotnie podczas królewskiego ślubu w Królewskiej Przystanii, wsiadł na konia i bez informowania o niczym kuzyna pognał w dal, przemierzając Reach. Posiadał pewną wiedzę teoretyczną na temat tropienia, zresztą po wybraniu Orda na lorda wybierali się czasem na polowania. Dzięki temu znalazł pewne poszlaki świadczące o pobycie barda z porwaną w miejscach, do których docierał.
    Wiedział, że bard będzie kierował się zapewne w stronę Doliny, z której przyjechał z lordem Arrynem. Na rozstajach nigdy nie wybierał tych oczywistych dróg, wprost przeciwnie - starał się myśleć podobnie do górala, ściganego przez zbrojnych, przyzwyczajonego jedynie do górskich ścieżek, wąstkich i trudnych do przebycia. Miał ze sobą mapy, dlatego sprawdzał wszelkie koryta rzek i strumienie, które mógł przekroczyć Śpiewający, by zatrzeć ślady. Ufał swojemu instynktowi i intelektowi, poza tym widać było, że mężczyzna śpieszył się i nie zacierał dokładnie śladów. Gdyby był nieco bardziej rozgarnięty, wybrałby zapewne nieco mniej oczywisty kierunek... Jason nie zamierzał jednak narzekać.
    Jason był w posiadaniu wytrzymałego i niezwykle rączego wierzchowca, którego otrzymał od ojca. Wierzył, że z pomocą rumaka niedługo odnajdą lady Elbereth i porywacza.
    Jason był na tą okazję przygotowany. W jego kołczanie znajdowały się zanurzone w jadzie tajpana pustynnego strzały. Łuk z kołczanem "wypożyczył" od jednego z rycerzy Lannisterów, ponieważ wierzył bardziej w moc broni dalekiego zasięgu.
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry


    Liczba postów : 512
    Join date : 25/06/2014

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Mistrz Gry Pon Maj 18, 2015 6:33 pm

    Jesień, 7 luty, 282AL


    Śpiewający i Elbereth

    6 luty w okolicach Wysogrodu został zapamiętany jako wyjątkowo piękny i słoneczny natomiast dnia następnego zaczął padać deszcz zmiękczył ślady i zmniejszył intensywność zapachów co mogło utrudnić pogoń. Z drugiej strony wędrówka z ranną lady Tully nawet podczas ładnej pogody była trudna, w deszczu mogła okazać się wyjątkowo uciążliwa.

    Poprzedniego wieczoru Śpiewający postanowił ruszyć w dalszą drogę pieszo. Musieli jednak odpocząć. W końcu znalazł niedużą polanę, na której mogli nieco odpocząć. Mech był miękki, a rozłożyste konary drzew stanowiły nielicha ochronę przed zaczynającym leniwie padać deszczem. Udało się im przespać noc choć Elbereth zdecydowanie nie była przyzwyczajona do takich warunków. Rankiem byli gotowi do dalszej drogi choć padający coraz mocniej deszcz nie wydawał się być miłym kompanem podróży. Ponadto zaczynali być przeraźliwie głodni.

    Fortel Śpiewającego przyniósł dość dobre efekty. Jego wierzchowiec odbiegł dość daleko co pozwoli być może zaoszczędzić mu trochę czasu.

    Deszcz miał zły wpływ na ślady pozostawione w miękkiej glebie. Pozostawione na trakcie stare ślady szybko zlały się z błotem. Ich identyfikacja jest prawie niemożliwa.

    Arland & Willem

    Pogoni udało się nadrobić część straty jednak tropiciele z zamku poczęli kląć po nosem z powodu rozwijającej się ulewy. Znacznie utrudniało to ich pracę. Wiele razy gubili trop. Jednak w końcu praktycznie przed samą nocą dotarli do punktu, w którym Śpiewajacy dokonał swego fortelu. Zostali zmuszeni do postoju. Nie dało się w tej pogodzie i o tej porze dalej tropić, a przy okazji ślady w tym miejscu były już wyjątkowo rozmokłe.

    Jason

    Nauki okazały się przydatne, Jason zanalizował mapę oraz posiadane informacje. Zaznaczył kilka punktów na mapie i szybko wytyczył trasę, która najbardziej odpowiadała takiej ucieczce. Zaoszczędził dzięki temu trochę czasu i był od dzień drogi od Willema i Arlanda i o dwa dni drogi od swojej nagrody.



    Willem i Arland są o dzień drogi za Śpiewającym

    Jason jest dwa dni drogi za Śpiewającym
    Elbereth i Śpiewający są już dość poważnie głodni.



    Jekyll Tarly
    Jekyll Tarly


    Liczba postów : 49
    Join date : 10/01/2015

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Jekyll Tarly Pon Maj 18, 2015 9:03 pm

    Podczas postoju, do którego zmusiła pogoda, tropiciele napoili i nakarmili konie oraz zjedli prowiant, wiedzieli bowiem że poszukiwania będą mogły się przedłużyć i wzięli większe zapasy ze sobą. Ciekawe czy Biebero pomyślał o tym.
    Niektórzy postanowili się zdrzemnąć, ale nie Willem. Arryn przez ten czas obmyślał nowy plan. Ogary z Wysogrodu straciły trop, a deszcz sprawił że wszystkie ślady kopyt były niewidoczne, więc był on potrzebny.
    Sokół siedział z sir Hugh i jednym z giermków z Reach przy ledwie żarzącym się ognisku, które cudem udało się rozpalić, podczas gdy inni regenerowali siły chrapiąc na przemian.
    Minęły jakieś dwie godziny nim zaczęło się rozpogadzać, lecz Will postanowił poczekać na ranek, który miał nadejść już niedługo. Przez ten czas rozmawiał z rycerzem z Doliny oraz z młodzieńcem. Okazało się, że giermek dobrze zna miejsce, gdzie są. Wychował się niedaleko i często towarzyszył ojcu w polowaniach właśnie w tym lesie. Powiedział, że wcale nie jest tak rozległy i gęsty jak się wydaje oraz oznajmił o niedużej polanie, która znajduje się na środku niego. Pokazał również gdzie znajduje się na mapie. Te informacje były niezwykle przydatne.
    Gdy nastał świt Arryn przedstawił swój plan:
    -Znajdujemy się tutaj.- Will wyciągnął mapę, którą Arland zabrał z zamku i wskazał palcem miejsce znajdujące się na zachód od. Cider Hall- Podzielimy się na cztery grupy i przeczeszemy dokładnie ten las. Sir Hugh będzie dowodził pierwszą, pojadą z nim dwaj giermkowie i uda się na południowy zachód. Powinniście znaleźć rzekę, która poprowadzi do Asford. Radzę wam się jej trzymać. Następną grupę stworzą sir Martyn i sir Ronald ze swoimi giermkami. Pojedziecie na północny zachód. Zadaniem psiarczyka i jego ogarów będzie próba podjęcia tropu, pilnować go będzie sir Symond. Ja udam się z sir Arlandem i tym młodzieńcem.-Wskazał ręką chłopca, którego informacje na temat lasu okazały się bardzo przydatne.--Zaprowadzi nas wgłąb lasu. Jutro wieczorem spotkamy się wszyscy tutaj.- Willem zaznaczył punkt na mapie, który znajdował się tam, gdzie kończy się las, czyli na północ od Asford. Zdaniem giermka znajdowała się tam niewielka karczma. -Czy wszyscy rozumieją plan? Macie jakieś zastrzeżenia?
    -Nie, mój lordzie. Znajdziemy lady Tully a barda przyprowadzimy martwego lub żywego!-Odezwał się któryś z rycerzy
    -Dokładnie tak!-Zawtórowali mu pozostali
    -W takim razie wyruszamy. Bądźcie czujni!-Powiedział Arryn i udał się z sir Arlandem prowadzony przez młodzieńca. Chłopak zdawał się znać dokładnie każdy cal tego lasu.
    Willem był dobrej myśli. Wszystkim drużynom dokładnie opisał wygląd Biebero, a giermek dał im dużo wskazówek. O Arrynie nie rzadko mówiło się, że ma "sokoli wzrok". Nie powinien ominąć żadnej poszlaki.
    Tyland Lannister
    Tyland Lannister


    Liczba postów : 72
    Join date : 03/08/2014
    Skąd : Lannisport

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Tyland Lannister Pon Maj 18, 2015 9:30 pm

    Jason wiedział, że powinien się śpieszyć. Ograniczył odpoczynek i nie przejmował się złą pogodą. Wiedział, że ten defekt może stanąć po jego stronie w poszukiwaniach górala i lady Tully.
    By wspomóc konia odciążył go z większości niepotrzebnych juków, pozostawiając jedynie te najbardziej potrzebne do przeżycia. Wiedział, że na grzbiecie rączego i wytrzymałego rumaka będzie zapewne poruszał się szybciej niż cała ewentualna grupa poszukiwawcza, co dawało mu małą przewagę. Nie była ona jednak aż tak duża, by Jason pozwolił sobie na dłuższy odpoczynek. Musiał wymyślić jakiś fortel, który pozwoli mu znaleźć Śpiewającego.
    Przynajmniej był w posiadaniu mapy z dobrze wytyczoną trasą. Korzystał z niej, kiedy tylko miał wątpliwości. Przejeżdżał akurat przez las, przez który wiodła wąska ścieżka. Był pewny, że to właśnie nią poruszali się porywacz i jego ofiara. Przyśpieszył, po chwili zaobserwował jednak fascynującą prawidłowość.
    Dolne gałązki świerków, które zwisały mu na wysokości oczu, gdy poruszał się konno, były wyraźnie wyjałowione, jakby ktoś potrącił je w ruchu, strącając z nich igły. Było to dość dziwne, ponieważ była to ścieżka, z której musiały korzystać głównie zwierzęta. Oprócz tego co jakiś czas znajdował wiszącą luźno nadłamaną gałązkę. Śpiewający musiał być co najmniej wzrostu Jasona, Lannister założył więc, że to właśnie mężczyzna naruszył wyschnięte gałązki, po których spływały krople deszczówki. Co ciekawsze, dalej na ścieżce nie znalazł już podobnym nadłamanych lub strąconych gałązek, mimo że ślady konia wskazywały wyraźnie na podróż jeźdźca tym szlakiem.
    Jason wypatrzył kilka nadłamanych gałązek na najbliższym krzaku. Były ledwie widoczne, Lannister był jednak spostrzegawczy i szybko łączył ze sobą fakty. Wyrwa w krzakach była na tyle szeroka, by przemieścił się przez nią dorosły mężczyzna. To musiał być trop.
    Jason pognał konia w wyrwę w krzakach, gdzie znalazł po przejechaniu kilkunastu kroków ślady pieszych. Pognał przed siebie, nie tracąc z oczu śladów.
    Tropienie ułatwił mu fakt, że była to na pewno jedna ze ścieżek zwierząt zmierzających do wodopoju, a jak wiadomo, gdzie wodopój, tam zazwyczaj znajduje się dobre miejsce do zatrzymania dla wędrowca. Jason po pewnym czasie zsiadł z konia, gdy zobaczył prześwity między drzewami. Miał nadzieję, że się nie pomylił i to faktycznie była polana, a nie koniec lasu.
    Stawiał kroki ostrożnie, z juków wyjął łuk. Modlił się do Siedmiu, by jego pewność siebie nie zwiodła i prześwit rzeczywiście okazał się polaną.
    Śpiewający
    Śpiewający


    Liczba postów : 32
    Join date : 13/09/2014

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Śpiewający Sro Maj 20, 2015 10:51 pm

    Z samego rana ruszyli w drogę. Dziewka z Dorzecza nie była przyzwyczajona do tego typu podróży ani do takich brutalnych warunków, toteż Śpiewający musiał jej wiele razy pomagać. W pewnym momencie mężczyźnie zaczęło się nawet jej robić żal. Biedna dzieweczka, młodziutka jeszcze skazana na niewdzięczną wędrówkę w towarzystwie zupełnie obcego dla niej człowieka. Góral następnego dnia ich podróży przypomniał sobie, że przecież dziewka musi coś jeść. Jemu też by się przydało coś przekąsić. Śpiewający zajrzał do torby podróżnej, którą zabrał z Wysogrodu. Oprócz swej ukochanej liry znalazł tam również trochę wody i kawałek chleba. Oderwał małą cześć jedzenia, a resztę podał dziewce. Napoił ją także, po czym sam łyknął kilka kropel. Potem udało mu się nazbierać kilkanaście jagód leśnych, które ocenił na jadalne. Wszystkie oddał młodej pannie z Riverrun. Niestety to musiało im na razie wystarczyć. Przemierzając ten cholerny las, Śpiewającemu udało się coś dostrzec na skraju leśnej polany. Była to nieduża chatka, w całości wykonana z drewna i pokryta strzechą. Mężczyzna początkowo pomyślał, iż może to być chatka jakiegoś leśnika i jego rodziny, a tacy mogli mieć więcej jedzenia. Mogli też ukrywać jakieś pieniądze, bądź też mogli się znać na sztuce leczenia. Śpiewający długo nie zastanawiał się i chwyciwszy dziewkę za zdrową rękę, podbiegł z nią do chałupy. Dopiero wtedy ujrzał, iż nie jest to zwykłe chłopskie mieszkanie. Z dachu zwisały najróżniejsze ususzone zioła i już stąd dało się wyczuć charakterystyczny zapach wydobywający się z wewnątrz domku. Mówiono, że w takich chałupach mieszkały stare zielarki, wiedźmy i czarownice, których każdy normalny człowiek powinien się lękać i je omijać. Jak dobrze że Śpiewający nie był normalnym człowiekiem. Był przecież dzielnym góralem z klanu Dzikich Chórzystów i nie miał zamiaru wierzyć w te bujdy o leśnych kobietach. Pewnym ruchem otworzył drzwi. Nie wiedział wtedy jeszcze, co go może spotkać w środku.
    Elbereth Tully
    Elbereth Tully
    Administrator


    Liczba postów : 312
    Join date : 31/05/2014
    Age : 27
    Skąd : Riverrun

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Elbereth Tully Sro Maj 20, 2015 11:26 pm

    Nie żeby była nieprzyzwyczajona do trudnych i długich podróży, ale nikt nigdy nie kazał jej podróżować pieszo przez ogromny las podczas deszczu, czując dodatkowo ból każdego mięśnia swego ciała. Co prawda migrena powoli zaczynała ustępować, jednak złamane żebro dawało o sobie znać przy każdej próbie wykonania silniejszego wdechu. Starała się iść dzielnie, choć z początku miała chęć nie słuchać poleceń swego porywacza i wykorzystując chwilę jego nieuwagi, wymknąć mu się. Tylko że nie miała bladego pojęcia, gdzie się znajduje. Wiedziała tylko, że wciąż są to tereny Reach i że jeszcze przez dłuższy czas ich nie opuszczą. Gdzie by miała uciec? Do innego fragmentu lasu? Zresztą i tak pewnie nie miałaby sił na tak szybki bieg... Nic nie jadła od dwóch dni, nie miała wystarczająco siły. Czy jakoś specjalnie odczuwała głód? Na tle bolących kości i mięśni uczucie głodu wydawało się blaknąć. Mimo to nie pogardziła kawałkiem chleba i paroma łykami wody, jakie zaoferował jej mężczyzna. Przyjęła nawet od niego leśne jagody. Właśnie kończyła je jeść, gdy porywacz chwycił jej rękę i pociągnął do przodu. Wkrótce jej oczom ukazała się nieduża chata ozdobiona suszonymi ziołami, które roztaczały wokół siebie dość intensywną woń. Elbereth już kiedyś widziała podobne leśne mieszkanie. W Dorzeczu. Zamieszkiwała je stara kobieta, zielarka, której ufali ludzie prości i nie tylko. Niektórzy oskarżali ją nawet o czary, jednak nikt jej niczego nie potrafił udowodnić. Dziewczyna miała lekkie obawy o to, co mogą zastać w środku, mimo to ciekawość kazała jej sprawdzić wnętrze tej chatki. Zastanawiała się tylko, czy jej porywacz wierzy w leśne wiedźmy i magię. Być może jako nisko urodzony mężczyzna mógł się tego obawiać. Nawet jeśli czuł strach, potrafił go przezwyciężyć, gdyż pewnie otworzył drewniane drzwi.
    -Radziłabym uważać. Miejsca takie jak to zazwyczaj zamieszkują czarownice, a czarownice nie przepadają za grubiańskimi porywaczami... - rzuciła w jego stronę, a na jej twarzy pojawił się dawno niewidziany uśmiech.
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry


    Liczba postów : 512
    Join date : 25/06/2014

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Mistrz Gry Czw Maj 21, 2015 8:20 pm

    Jason

    Jason ostrożnie wszedł na polanę jednak nikogo już tam nie było. Odnalazł jednak miejsce, w którym najwyraźniej dwójka osób odpoczywała. Mech był wyraźnie przygnieciony. Jason skupił się na poszukiwaniu kolejnych poszlak. Nie poszło mu najlepiej z uwagi na fakt, że okoliczna ziemia została przeorana przez stado dzików co spowodowało, że musiał sprawdzić o wiele większy obszar by znaleźć trop. Ponadto identyfikację śladów utrudniał fakt, że na polanie były ślady butów nie pasujących do wcześniej ustalonego wzorca. Widać było, że polanę dokładnie przeszukali ludzie w ciężkim obuwiu. Po wszystkim Jason wsiał na konia i pognał dalej by nadrobić stracone godziny.

    Drużyna z Wysogrodu

    Poszukiwacze rozdzielili siły by móc przeszukać większy teren, miało to oczywiście swoje racjonalne powody. Metoda okazała się skuteczna i po spotkaniu na krawędzi lasu mieli już jasny trop. Ślady były coraz świeższe i pogoń czuła, że depcze już po piętach bardowi.

    Elbereth i Śpiewajacy

    Śpiewający nie zważył na drwiny Elbereth i uchylił drzwi chatki. Ta była jednak pusta pod sufitem wisiały pęki ziół, stół był zastawiony różnymi składnikami, na półkach stało wiele słoi o różnych ciężkich do zidentyfikowania zawartościach. W pomieszczeniu było również puste łóżko, komoda, stół z jednym krzesłem. Bard wypatrzył tez klapę w podłodze. Chata wyglądała na zamieszkaną jednak rezydentki prawie na pewno nie ma w środku.


    Grupa z Wysogrodu jest pół dnia za Śpiewajacym
    Jason jest o dzień drogi za Śpiewajacym


    Jekyll Tarly
    Jekyll Tarly


    Liczba postów : 49
    Join date : 10/01/2015

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Jekyll Tarly Pon Maj 25, 2015 10:23 pm

    Co prawda poszukiwacze z Wysogrodu nie znaleźli lady Elbereth ani barda, lecz natrafili na wiele wskazówek. Grupa sir Hugha odnalazła konia, na którym prawdopodobnie jechał minstrel i przyprowadził go ze sobą na miejsce spotkania. Do lejcy przywiązany był skrawek koszuli i czepek. Czyżby Biebero chciał zmylić ogary? Pomysłowość i inteligencja górala z dnia na dzień coraz bardziej zadziwiała Willema.
    Zdawało się, że mężczyźni są coraz bliżej celu. Na ziemi widać było ślady butów. Jeśli należały do Biebero i Tullyównej znaczyło, że poruszają się teraz pieszo, co dawało dużą przewagę pościgowi. Psiarczyk co chwilę przytykał ogarom przed nos rzeczy Elbereth i barda, aby złapały trop na nowo. Za którymś razem z kolei okazało się to skuteczne i psy ruszyły na przód prowadząc grupę z Wysogrodu.
    Tyland Lannister
    Tyland Lannister


    Liczba postów : 72
    Join date : 03/08/2014
    Skąd : Lannisport

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Tyland Lannister Wto Maj 26, 2015 10:40 pm

    Nie znalazł na polanie tego, co znaleźć oczekiwał, ale przynajmniej dowiedział się, że porusza się we właściwym kierunku. Odnalezienie dalszych śladów zabrało mu trochę czasu, dlatego gnał przez las, starając się ów stracone godziny nadrobić. Ze śladów wielu ciężkich buciorów, jakie odnalazł na polanie wywnioskował, że uciekiniera i porwaną tropi grupa poszukiwawcza. Chciał zakląć pod nosem, ale wiedział, że to mu nie pomoże. Musiał wykoncypować, co może zrobić, by nadgonić pościg i znaleźć bezpośredni trop.
    Po pewnym czasie usłyszał przed sobą odgłosy wycinania drzew. To drwale parali się swoją robotą.
    Gdy wjechał na polanę, na której pracowali, spojrzeli na niego nieufnie, zaraz powrócili jednak do pracy.
    - Widzieliście może mężczyznę z rudą kobietą, którzy tędy przechodzili? - spytał, wyciągając z sakiewki monetę.
    Mężczyźni spojrzeli po sobie, jakby się naradzali.
    - Niestety, nikogo takiego nie widzieliśmy - odparł młody chłopak, który wyglądał na około osiemnaście wiosen. Patrzył na monetę, powiedział jednak z pewnością prawdę. Gdyby chciał ją zdobyć, na pewno skłamałby, co znaczy, że był uczciwy.
    Jason rzucił mu monetę. Był już zdecydowany jechać dalej, gdy jeden z drwali powiedział:
    - Wszyscy znamy tą okolicę, panie. Jeśli chce jak najszybciej wrócić na trakt poza terenem ewentualnych poszukiwań, musiał pójść na północ. Nie ma tam żadnych zabudowań, mieszka tam jedynie pewna kobieta, którą ludzie z miejscowej wsi nazywają czarownicą. Proszę skierować się w tamtym kierunku.
    Jason wyjął z sakiewki kolejnego złotego smoka i rzucił mężczyźnie.
    - Dziękuję wam za waszą pomoc, panowie - powiedział, po czym ruszył na północ.
    Śpiewający
    Śpiewający


    Liczba postów : 32
    Join date : 13/09/2014

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Śpiewający Wto Maj 26, 2015 11:40 pm

    Śpiewający dokładnie przeszukał leśną chatkę, jednak nikogo w niej nie znalazł. Widocznie znachorka czy ktokolwiek tam mieszkał musiał udać się wgłąb lasu w poszukiwaniu czegoś. Mężczyzna był nieco zawiedziony. Liczył na to, że zielarka pomoże młodej Elbereth w jej ranach i urazach. Sam góral nie za bardzo znał się na sztuce leczenia, od tego w klanie były kobiety, poza tym w klanach urazem nazywano dopiero odcięte wszystkie kończyny. Śpiewający podniósł jeden ze słoiczków, lecz zaraz pożałował tej decyzji. Z naczynia wyciekła lepka i nieprzyjemna w zapachu ciecz. Góral szybko odłożył znalezisko na jego miejsce. Po chwili dostrzegł coś w podłodze. Była to klapa, a pod nią znajdowało się wejście do ukrytego pomieszczenia, najprawdopodobniej schronu. Można to było wykorzystać w razie potrzeby ukrycia się.
    -Wiedźma powinna kiedyś wrócić do swojej chatki. Wtedy zmuszę ją, by cię opatrzyła. Być może zgodzi się także nam pobłogosławić lub nawet uczyni wróżby. Tymczasem udam się do lasu na polowanie. Nie martw się, słodziutka, nie będzie to trwało długo, nie oddalę się za bardzo od tej chaty... Z tego zielska nie da się przecież nic zrobić, a coś jeść musimy. Do Doliny daleka droga. Ciebie najchętniej schowałbym pod tą klapą, ale jeszcze mi się tam podusisz - powiedział do stojącej obok dziewki. Następnie chwycił ją za zdrową rękę i poprowadził do łoża. Ze swej torby podróżnej wyjął kawałek liny i jakąś chustę. Liną przywiązał zdrową rękę dziewki do łoża, natomiast chustą ponownie zakneblował jej usta tak, by nie mogła krzyczeć. -Kiedy wróci zielarka... Nie powinna ci nic zrobić, nie martw się, szybko się uwinę. Ty zaś bądź grzeczna... - ledwo skończył mówić i już go nie było. Wyszedł z chatki i zapuścił się niedaleko w las. Liczył, że uda mu się upolować przynajmniej dwa zające i szybko wrócić.
    Elbereth Tully
    Elbereth Tully
    Administrator


    Liczba postów : 312
    Join date : 31/05/2014
    Age : 27
    Skąd : Riverrun

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Elbereth Tully Sro Maj 27, 2015 12:13 am

    Pierwsze nerwowe spojrzenie. Gdzie jest zielarka? Nie było jej przed domem, nie było w przydomowym ogródku, nie ma jej w środku... Czyżby wyszła do lasu nazbierać ziół i owoców? Nie, nie, nie! Czy to możliwe, że Elbereth miała takiego pecha? Znachorka była jedyną osobą, która mogłaby jej w tym momencie pomóc. Chociaż z drugiej strony może to i dobrze, że nie znaleźli jej w chatce? Co by zrobił jej porywacz, gdyby spotkał na swej drodze starszą kobietę? Zarąbałby ją swym toporem? Beznadziejna sytuacja. Początkowo to, co powiedział do niej mężczyzna, dziewczyna chciała skwitować milczeniem. Jednak nie mogła się powstrzymać od komentarza.
    -Mylisz się. Z tego zielska da się przyrządzić bardzo mocne trucizny... A skąd wiesz, czy to, czego przed chwilą dotykałeś, nie było taką trucizną? Niektóre działają powoli, zżerają cię od środka... Być może zdarzy ci się pewien wypadek na polowaniu - powiedziała, starając się przy tym, by jej wypowiedź brzmiała mrocznie i dramatycznie, jakby była wypowiedzią samej czarownicy. Takie słowa zawsze przerażały prostaczków, natomiast Elbereth... no cóż, ona była szlachcianką, dobrze wykształconą jak na kobiety swych czasów, interesowała ją nauka i ziołolecznictwo. Maester przekazał jej część swojej wiedzy o ziołach, ona zwyczajnie nie mogła wierzyć w przesądy czy wróżby. Niestety dziewczyna szybko pożałowała swych słów. Nie wiedziała, czy to z zemsty czy może tak po prostu, mężczyzna pociągnął ją mocno w stronę łóżka i ponownie unieruchomił. Tym razem przynajmniej zostawił jej drugą rękę, choć przecież miała ją złamaną, cóż mogła z nią zrobić. Nic zdążyła wyraźnie zaprotestować, oprawca zakneblował ją i szybko wyszedł z chaty. Została sama. Nie wiedziała, czy ma się z tego cieszyć, czy też może martwić. W każdej chwili mogła wrócić znachorka. I co wtedy? Raczej nie powinna skrzywdzić młodej dziewczyny, leżącej na jej łożu... raczej. Elbereth spróbowała wysunąć rękę spod powrozów, jednak niewiele to dało. Były one mocno zaciśnięte. Wtedy zauważyła, że obok łóżka stoi mały stoliczek, a na nim leży kilka słoiczków i nóż. Przekręciła się w stronę stolika i z całej siły trąciła go nogami. W chacie rozległ się odgłos tłukącego się szkła. Kilka różnych woni wydobywających się z resztek pozostałych po potłuczonych słojach zmieszało się ze sobą, co na chwilę zemdliło dziewczynę. Kiedy się otrząsnęła, zsunęła się z łóżka. Upadając, poczuła, że lina zacisnęła się jeszcze mocniej. Teraz jednak liczyło się tylko zdobycie noża, który leżał na podłodze. Wyciągnęła w jego kierunku jedną z nóg. Na darmo. Nożyk potoczył się zbyt daleko. Spróbowała jeszcze raz, już prawie go dotknęła. Jeszcze trochę, jeszcze jedna próba i już go miała pod swoją stopą. Uważnie przysunęła go bliżej siebie. Spróbowała poruszyć złamaną rękę i chwycić nóż. Ból był jednak zbyt silny. Poprzez szmatkę w ustach prawie krzyknęła. Beznadziejny pomysł. Jak niby ma chwycić nóż, by za jego pomocą uwolnić się? Chciało jej się płakać. Nie z bólu, a z bezradności. Nic nie mogła zrobić. Przez głowę przewijała się jej tylko jedna myśl. Nie płacz, nie płacz...
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry


    Liczba postów : 512
    Join date : 25/06/2014

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Mistrz Gry Sro Maj 27, 2015 11:14 am

    Śpiewający

    Śpiewajacemu udało się upolować dwa zające i wracał już do chatki. W pewnym momencie się jednak zatrzymał usłyszał tętent kopyt. Nie wiedział wiele o koniach jednak nie wydawało mu się by były to byle chabety. Jednak nie była to jedyna niespodziewana nowina. Zobaczył też starowinkę wracającą z koszykiem, która kierowała się w kierunku domku. Wydawała się śpieszyć, najwyraźniej też usłyszała to samo co Śpiewający.

    Elbereth

    Do licznych obrażeń dołączyły też kolejne drobne zacięcia od potłuczonego szkła. Nie mogła się poruszać, nie mogła mówić, mogła jednak słyszeć. I podobnie jak Śpiewajacy i starowinka usłyszała, że ktoś nadjechał w okolicę chatki...

    Arland i Willem

    Panami na koniach byli Arland i Willem. reszta przeszukiwała okolicę w poszukiwaniu śladów, natomiast dwóch młodych rycerzy postanowiło zdobyć jakieś informacje w chatce.

    Jason

    W okolicy nie zabrakło również Jasona. Ten kierując się swoją rozwagą pozostawił konia w pewnej odległości od chatki i pieszo zakradł się w Jej okolice. Liczył na to, że tutaj dopadnie swą zdobycz, więc zabrał jedynie najważniejszy ekwipunek. Znajdował się w krzakach, z których miał dobry widok na przód chaty. Zobaczył Arlanda i Willema wjeżdżających na podwórze przed chatką.

    Starowinka
    Babula kierowała się w stronę swojego domu tak szybko jak tylko potrafiła. Cholerni głupcy, pewnie znowu jakiś chce spędzić bękarta, którego spłodził. Już ja im pokażę...


    KOLEJNOŚĆ DZIAŁANIA

    1. Śpiewajacy
    2. Elbereth
    3. Arland i/lubWillem
    4. Jason
    5. Starowinka
    Śpiewający
    Śpiewający


    Liczba postów : 32
    Join date : 13/09/2014

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Śpiewający Sro Maj 27, 2015 3:50 pm

    Śpiewający zadowolony wracał właśnie z polowania, na którym udało mu się zdobyć ciałka dwóch młodych zajączków. Nagle jednak do jego uszu dotarły pewne odgłosy, tętent kopyt i ciche rżenie. Po chwili Śpiewający zobaczył też przemierzającą przez las starą kobietę. Była to zapewne ta wiedźma, cholerna czarownica mieszkająca w leśnej chatce. Gdzieś się bardzo spieszyła, prawdopodobnie wracała do domu. Pierwsze, co przyszło na myśl góralowi, to to, że słyszane przez niego konie to sprawka jej czarów! Skąd by inaczej się tu wzięły? Musiały to być wytwory piekielnych mocy sprowadzone na ziemie za pomocą magii i zaklęć. A może Śpiewający miał z tego wszystkiego omamy? Sam już nie wiedział. Był jednak pewien, że zielarka może nie być zadowolona z wtargnięcia do jego mieszkania. A co jeśli rzuci na niego jakiś obrzydliwy urok? Czy Śpiewający mógłby zamienić się w żabę? Co by wtedy zrobił? Taplał się w stawach i kumkał do księżyca? A co ze Śniadorem? Miałby go porzucić na rzecz bycia płazem? To było nie do przyjęcia. Śpiewający czuł, że od tego wszystkiego zaczyna go boleć głowa. Ze strachu przed czarami staruszki i tego, co go może spotkać w jej domu zaczął bardzo głośno mówić, niemalże krzyczał.
    -Piekielne sztuczki! Konie z piekła rodem i cholerne zaklęcia! Tym razem wygrałeś Skrzydlaty Demonie! Niech Wielki Kozioł stratuje tę przeklętą wiedźmę i jej uroki! Na pastwę jej pozostawiam rudą dziewkę! Niech kiedyś niebiosa wynagrodzą jej to kozicami-dziewicami!
    Nie myśląc za wiele, Śpiewający rzucił się do ucieczki. Biegł wgłąb lasu, w przeciwnym kierunku do tego, skąd słychać było odgłosy koni, a ciała małych zajączków dyndały mu u pasa. Przez chwilę miał ochotę wrócić się po Elbereth, jednak szybko o tym zapomniał. Rude dziewki rodziły się wiedźmami, zapewne i ta dziewka dogada się z zielarką. Jej teraz nic nie groziło, za to Śpiewający mógł nawet umrzeć! Naprzód pchała go tylko jedna myśl. ŚNIADOR!
    Elbereth Tully
    Elbereth Tully
    Administrator


    Liczba postów : 312
    Join date : 31/05/2014
    Age : 27
    Skąd : Riverrun

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Elbereth Tully Sro Maj 27, 2015 4:34 pm

    Czas jej się niemiłosiernie dłużył. Najgorszą katorgą nie było to, że została porwana. O wiele bardziej bolał ją fakt, że nie może nic zrobić, jest skazana na bezczynność. Nawet desperacka próba uwolnienia się nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, a jedynie spowodowała powstanie na ciele Elbereth dodatkowych ran. Dziewczyna straciła już nadzieję na to, że uda się jej cokolwiek uczynić. Nawet zaczynała się zgadzać z tym stanem rzeczy. Teraz mogła tylko czekać. Czekać na powrót mężczyzny lub kogoś, kto mieszkał w tej chatce. W pewnym momencie poczuła, że zaczyna się robić senna. Z tego odrętwienia wyrwał ją dziwny, lecz jakby znajomy odgłos. Tętent koni, tak, na pewno, była o tym przekonana, że to właśnie konie. Na początku się ucieszyła, mogło to bowiem oznaczać wybawienie, koniec udręki, jakim była droga z tym okropnym mężczyzną. Całkiem możliwe, że właśnie nadchodził dla niej ratunek... Jednak z drugiej strony... Równie dobrze mógłby to być niewielki oddział bandytów, miejscowych rzezimieszków, zbójników, a wtedy znalazłaby się w jeszcze gorszej sytuacji niż ta obecna. Niestety i tym razem nie mogła zrobić nic. Nic oprócz czekania i modlitw do Siedmiu. Ale czy oni przypadkiem już nie są głusi?
    Ravaenor
    Ravaenor


    Liczba postów : 62
    Join date : 07/12/2014
    Skąd : Highgarden

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Ravaenor Sro Maj 27, 2015 4:56 pm

    Arlandowi dłużył się czas. Nie wiedział czy znajdą barda i damę. Z godziny na godzinę. Napięcie w nim wzrastało. Uczucia nim targały i wciąż nie wiedział jakie są jego myśli dokładnie. Był zbyt nie zdecydowany. Mogłyby zapewne oszleć gdyby nie towarzystwo jakże przyjaznego lorda. Bardzo polubił Willema, mimo iż wcześniej miał do niego sceptycznie nastawienie. Po pewnym czasie ujrzeli chatę na wzgórzu. Arland miał wrażenie że ktoś ich obserwuje ze wszystkich stron. Nagle usłyszał jakieś przekleństwa na siły nieczyste i natychmiast zapytał się Lorda Doliny:
    - Willemie ,nie możemy sprawdzić chatki i krzyku na raz. Kto ma dogonić tego szaleńca zanim ucieknie, a kto ma przeszukać chatę? Ty zdecyduj. Szybko nie mamy czasu.
    Jekyll Tarly
    Jekyll Tarly


    Liczba postów : 49
    Join date : 10/01/2015

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Jekyll Tarly Sro Maj 27, 2015 10:45 pm

    Trudno było nie usłyszeć przekleństw, które dobiegały z niedaleka. Willem szybko rozpoznał ten głos. Tylko jedna osoba w Siedmiu Królestwach ma taki melodyjny tenor. Biebero.
    Arryn już miał pognać w jego stronę, gdy sir Arland spytał się go, kto powinien zostać i przeszukać chatkę a kto ruszyć w dalszą pogoń. Po krótkiej analizie Sokół stwierdził, że bard  prawdopodobnie wykonuje swój plan. Co jeśli chce zwrócić ich uwagę i odciągnąć poszukiwaczy od owej chaty? Jest przecież bardzo sprytny. Albo obłąkany.
    -Sir Arlandzie, weź ze sobą sir Ronalda i rusz w dalszą pogoń. Zdaje mi się, że to Biebero jest całkiem niedaleko, ja udam się do chaty. Bądź uważny!-Mówiąc to zsiadł z konia, wyciągnął swój łuk z czardrzewa i poszedł w stronę chaty ze swoim giermkiem. Reszta poszukiwaczy zaczęła przeszukiwać okolicę.
    Nim Willem wszedł do pomieszczenia, napiął łuk aby w razie czego mógł oddać strzał. Silnym kopnięciem wyważył drzwi i wtargnął do środka z młodzieńcem. Rozejrzał się i głośno odetchnął, gdy zauważył lady Elbereth.
    -O Bogowie! Lady Elbereth!-Westchnął. Zdało mu się, że wszystko co najgorsze już za nim. Odłożył łuk i wyjął sztylet zza pasa, aby przeciąć liny krępujące kobietę. -Chłopcze, pilnuj wejścia!-Wydał rozkaz giermkowi i kucnął przy leżącej na podłodze Tullyównej. ile tu szkła...Co tu się działo? Willem wyjął kobiecie z ust szmatkę i uwolnił ją z więzów.
    -Lady Elbereth, jest mi tak przy...-Nie dokończył, ponieważ młodzieniec przerwał mu krzycząc:
    -Mój Lordzie! Ktoś się zbliża!
    Tyland Lannister
    Tyland Lannister


    Liczba postów : 72
    Join date : 03/08/2014
    Skąd : Lannisport

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Tyland Lannister Nie Maj 31, 2015 2:24 pm

    Jason zaklął cicho. Schowany w krzakach otaczających chatę miał doskonały widok na polankę przed zabudowaniem. Zobaczył Willema Arryna i Arlanda Tyrella, którzy zajechali przed chatkę, z oddali słyszał również krzyki uciekającego porywacza. Domyślił się, że górala przeraziła obecność właścicielki chaty, która w okolicznych wsiach znana była jako wiedźma lub czarownica.
    Choć Arland spiął ostrogi i ruszył w pogoń za Śpiewającym, a Arryn zsiadł z konia i wszedł do chaty, Jason postanowił pozostać w krzakach. Zapewne w środku Willem znajdzie związaną lady Elbereth, którą spróbuje uratować. Najpierw będzie zmuszony ją rozwiązać, co zajmie mu co najmniej pół minuty, podczas gdy stara czarownica dojdzie do chaty. Jeśli przeczucia Jasona mówiły dobrze, a zawszyczaj rzeczywiście tak było, nie powinien się jeszcze ujawniać.
    By pomóc starowince, podniósł z ziemi kamyk i wycelował go z dach chatki. Kamyczek uderzył ze stukotem w drewno i strzechę, przyciągając uwagę giermka, który najwidoczniej usłyszał już przed sekundą kroki staruszki i poinformował o tym swojego pana. Chłopak podniósł głowę, a wtedy Jason szybko chwycił z ziemi następny, większy kamień, i cisnął go w głowę chłopaka. Zawsze umiał dobrze wycelować, dlatego wiedział, że giermek najprawdopodobniej straci przytomność ryzyko śmierci zawsze istniało, ale Lannister nie był mordercą... Po prostu maczał palce w wielu intrygach.
    Przemieścił się cicho, zmieniając miejsce. Teraz znajdował się w innej trajektorii, a poza tym miał lepszy widok zza krzaków.
    Upadek giermka musiał wyglądać niczym czary. Jason wierzył w staruszkę i jej blef, który zresztą nie musiał okazać się blefem.
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry


    Liczba postów : 512
    Join date : 25/06/2014

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Mistrz Gry Nie Maj 31, 2015 2:57 pm

    Starowinka i Willem

    Stara zielarka była wściekła. Ledwie wyjdę ziół poszukać i już mi jakieś bękarty do domu włażą, już ja im dam popalić. Idąc staruszka pochwyciła grabie oparte o ścianę małej chatki. Choć widziała już wiele wiosen to wciąż miała dość energii by popędzić młokosów. Zobaczyła jakiegoś chłopaczka, który leżał nieprzytomny przy drzwiach chatki. Nie poświęciła mu za dużo uwagi jeno splunęła na niego. Zobaczyła roztrzaskane drzwi jej domostwa. W środku widok był jeszcze gorszy. Potłuczone słoje i rozsypane zioła, a na środku dziewka oraz jakiś młodzik. Tego było za wiele. Błyskawicznie trzonek grabi spotkał się z potylicą młodego paniczyka. Już ja Ci pokażę jak się wchodzi do czyjegoś domu bękarcie! Wpadło się z służką to trza bachora odchować, a nie po specyfiki latać! Już ja Ci dam, sraczki dostaniesz a nie miesięcznej herbaty! Wyłaź z mojego domu na siedem piekieł, bo inaczej już nigdy nie użyjesz swojego interesu inaczej niż do szczania na bękarty podobne tobie!

    Szybko pogoniła Willema, który nie do końca wiedział co ma z tym faktem zrobić. W końcu uderzyć starszą kobietę nawet chłopkę nie uchodziło rycerzowi. Tymczasem stara jędza zobaczyła wreszcie Elbereth. Zrozumiała, że nie do końca chodziło o niepożądane dziecko. Jednak tak czy inaczej zniszczyli drzwi jej chaty i cenne zbiory ziół i specyfików, więc należała się im nauczka. Dokonała szybkich oględzin kobiety i stwierdziła, że mimo wszystko potrzebuje jakiejś pomocy. Wyszła przed chatę gdzie stał Willem.

    Widzę, że nie była zbyt chętna, więc i stłuc musiałeś zanim się pod kieckę dobrałeś co! Już ja znam takich paniczyków. Zgrywają wielkich Panów. Pewnie masz jakiegoś lwa w tarczy? Szlachetnego najpewniej. Jak to mawiała moja babka Trzy lwy na tarczy, dwa srają, a trzeci warczy. No już poszedł precz! Nie chce Cię tu widzieć. Dziewka tu zostaje i nie próbuj nawet protestować. Spróbuj jeno coś kwiknąć. Wiem takie rzeczy o połowie "Pańskiej" okolicy, że włos się jeży, a kuśka opada. Szlachetni rycerze. Banda chujów i kurwiarzy.

    Kończąc tymi słowami odwróciła się i domknęła to co zostało z drzwi. Zostawiając Willema i jego nieprzytomnego giermka pod drzwiami. Położyła dziewkę na łóżku i zaczęła opatrywanie.

    Śpiewający i Arland

    Śpiewający rozpaczliwie biegł próbując uciec od czarnej magii. Pod wpływem przerażenia jego długie nogi niosły go niczym górska kozica. Po pewnym czasie wysiłek spowodował, ze zaczął racjonalnie myśleć. Gdzieś w oddali słychać było odgłosy kopyt, więc jakiś jeździec musiał go szukać. Nie mając za wielkiego wyboru trzeba było znaleźć kryjówkę.

    http://kostnica.eu/roll/556b0451c44a3/ - Śpiewający
    http://kostnica.eu/roll/556b04651e5e1/ - Arland

    W końcu znalazł norę wykopaną prawdopodobnie przez jakąś lisią rodzinę. Wskoczył do niej i zasypał się tak, że był praktycznie niewidoczny. Tymczasem Arland tak bardzo chętny zemsty pognał dalej mijając kryjówkę Śpiewającego. Góral jest bezpieczny.

    Kolejność



    1. Willem
    2. Jason
    3. Elbereth
    4. Arland
    5. Śpiewający
    Jekyll Tarly
    Jekyll Tarly


    Liczba postów : 49
    Join date : 10/01/2015

    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Jekyll Tarly Nie Maj 31, 2015 10:29 pm

    http://kostnica.eu/roll/556b67e65cafe

    Willem niespecjalnie wiedział co się przed chwilą wydarzyło, podrapał się po głowie kontemplując nad tym. Wiedział, że lady Elbereth jest w dobrych rękach... No może nie do końca. Przynajmniej staruszka zgodziła się opatrzyć jej rany.  
    Wychodząc, a raczej będąc wyrzuconym z chaty zdążył tylko złapać za łuk, sztylet tam został. Ocknął się, gdy zobaczył na ziemi swojego giermka. Natychmiast kucnął przy nim i próbował ocucić.
    -Hej, chłopcze!- Potrząsnął giermkiem Arryn. Ten, zdawał się coś mamrotać. Żyje. Do mężczyzny przyszedł jego zaprzysiężony rycerz, sir Hugh.
    -Co tu się stało? Willem nie odpowiedział, sam był ciekaw. Czy to wina tej staruszki? Wątpił. Co prawda, sam się przekonał, że wcale nie jest taka słaba, dostając grabiami w tył głowy. Razem z rycerzem odciągnął giermka na bok. Spostrzegł przy tym, że ma on wgniecenia na hełmie, a nie daleko jego głowy leży kamień. Chwycił go w dłoń i przyjrzał mu się. Wygląda na to, że ktoś musiał rzucić nim ogłuszając chłopca. Rozejrzał sie po okolicy i dostrzegł pewną postać ukrytą za krzakami. Biebero?
    Willem wskazał to miejsce skinieniem sir Hughowi. Naprężył cięciwę łuku i nałożył strzałę celując w ową postać. Zaczął podchodzić powoli w tą stronę z rycerzem, który wyjął miecz z pochwy będąc w gotowości. Arryn zdawał sie kojarzyć tą osobę, nie był to jednak bard.
    -Wyjdź zza krzaków!-Rozkazał Will nadal celując. Chowający się mężczyzna miał małą, prawie znikomą szansę na ucieczkę, Sokół jest jednym z najlepszych łuczników w Westeros.

    Sponsored content


    Ostępy i bezdroża Reach Empty Re: Ostępy i bezdroża Reach

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Czw Mar 28, 2024 8:59 pm