Był rześki zimny poranek. W zamku Lorda Melcolma położonym na wschodnim wybrzeżu doliny, życie budziło się ze snu. Od strony Ironoaks zbliżał się się samotny jeździec. W miarę upływu czasu samotnik był coraz bliżej zamku. Mężczyzna podjechał do bram i chciał wjechać do środka, gdy zatrzymał go strażnik i powiedział.. Stój, dokąd zamierzasz udać się przybyszu..? jeździec popatrzył na żołnierza po czym rzekł..Dobry Żolnierzu, ja tylko pragnę napoić konia i uzupełnić zapasy w tutejszej karczmi. Zmierzam do Orlego Gniazda. Czy mogę wjechać? Strażnik spojrzał na kolegę, kiwnął głową, po czym rzekł otwierając bramę..Niech będzie. Przecież jeden człowiek nie może zagrozić zamkowi. Stajnie są po prawej stronie a karczma po lewej.. Mężczyzna wjechał na dziedziniec. Zostawił konia stajennemu i ruszył w stronę karczmy. Godzinę później żegnał Strażników, kierując się na północny-wschód w stronę Longbow Hall a dalej do Orlego Gniazda.