Smocza Jama

Daemon z Saphirą opuścili Czerwoną Twierdzę i skierowali się ulicami stolicy do znajdującej się na jednym z trzech wzgòrz Smoczej Jamy. W mieście ludzie przyglądali im się zaciekawieni, a napotkane patrole salutowały na widok króla. Wkrótce Smoki stanęły pod Jamą. Kopuła wielkieg budynku zawaliła się podczas Tańca Smokòw.
- Imponująca budowla. - Powiedział spoglądając na Jamę. - Wejdziemy do środka?

Patrzyła zaciekawiona na wszystko wokół. W sumie wcześniej nie miała okazji dokładnie zobaczyć miasta. Przyglądała się tak budynkom jak i ludziom. Fascynowało ją to, chciała zobaczyć tak ludzi z wysokich sfer jak i zwykłych, szarych mieszkańców. Co ciekawe mimo tak różnych kultur i tradycji taki schemat społeczeństwa utrzymywał się w każdym zakątku świata, a pewne cechy takie same dla określonych grup.
W końcu dojechali na miejsce i Saphi podziwiała jamę, która mimo zniszczeń wciąż była niezwykła.
-No jasne, braciszku - uśmiechnęła się szeroko.

Gdy Saph wyraziła chęć zajrzenia do środka, Daemon objął ją i poprowadził przez olbrzymi korytarz prowadzący do środka. Niegdyś w tym miejscu znajdowały się potężne, stalowe wrota, jednak po zniszczeniu budowli udało im się po pewnym czasie "zniknąć". Gdy stanęli na środky olbrzymiego pomieszczenia spojrzeli w gòrę, gdzie wciąż widać było szkielet zdobiącej Jamę kopuły. Znają zamiłowanie siostry do historii, Dae zaczął opowiadać jej o dziejach budowli od powstania, do upadku podczas Tańca Smokòw.

Patrzyła oczarowana na ruiny i próbowała sobie wyobrazić jak mogło to wszystko wyglądać przed zniszczeniem. Prawdopodobnie smoki miały lepsze warunki życia niż niejeden mieszkaniec stolicy. Przy okazji słuchała też opowieści brata i próbowała wszystko zapamiętać.
-Trzeba to odnowić... odbudować sklepienie, no i wstawić nowe wrota... to zajmie strasznie dużo czasu. No bo smoki nie mogą mieszkać w takim miejscu - powiedziała zdecydowanie.
O nie, jeśli mieli mieć pod opieką takie wspaniałe stworzenia to musiały mieszkać w jak najlepszych warunkach, takie ruiny nawet nie wchodziły w grę.