by Elijah Martell Wto Cze 10, 2014 9:26 pm
Był pochmurny dzień. Chłodna bryza wiała nieprzerwanie od strony morza. Idealny dzień na trening. Elijah uwielbiał ćwiczyć wodny taniec z Braavos, czuł się wtedy jak podczas klasycznego tańca. Na czas treningu zapominał o problemach świata i oddawał się pasji. Był to dla niego najlepszy sposób na aktywny wypoczynek.
Tego dnia Elijach przekazywał podstawy wodnego tańca młodym adeptom, którzy w przyszłości mieli zostać mianowani gwardzistami książęcymi. Pokazywał im kroki, odpowiednie postawy i uniki. Potem przeszedł do praktyki. Elijah zawsze uważał iż nauka szermierki zawsze najefektywniejsza jest w czasie prawdziwej walki.
Nie oszczędzał żadnego z uczniów. Gdy tylko popełniali jakiś błąd w walce z Elijah, ten brutalnie to wykorzystywał.
Późnym popołudniem, gdy trening dobiegł końca, adepci byli mocno poobijani, niektórzy nawet do krwi.
- Koniec na dziś! Widzimy się tutaj za tydzień. W tym czasie macie wyleczyć się z tych... "zadrapań" - Powiedział Elijah z wyraźną ironią na końcu.
Młodzież się rozeszła. Elijah odetchnął, podszedł do drewnianego stolika stojącego na brzegu pola walki. Podniósł zeń kielich z winem, wypił dwa obfite łyki. Elijah znów odetchnął, tym razem głębiej i dłużej.
Do Elijah podszedł Maester Aronn, który od kilku minut obserwował szkolenie.
- Nie sądzisz Panie że traktujesz ich zbyt ostro? Są tacy młodzi...
"Nie" pomyślał szybko Elijah i poczoł mówić z pełną powagą:
- Kiedyś będą mi dziękować gdy ruchy których ich uczę uratują im życie.
- Oczywiście Panie, jednak takim brutalnym szkoleniem raczej nie zaskarbisz sobie ich sympatii.
Elijah zaczerpnął wina z kielicha.
- Nie zależy mi na niej - sprawa jest prosta: im lepiej będą walczyć, tym mniej ciosów dostaną. Czysta logika. - Maester kiwnął głową. Elijah się zamyślił. Jednak gdy Maester Aronn począł już wychodzić Elijah powiedział:
- Chcę urządzić turniej. Tu w Słonecznej Włóczni. - Maester spojrzał na niego niepewnie. Oczy Elijah płonęły ambicją.
- Całe Westeros jest pogrążone w konflikcie a Dorne jest neutralne. Będzie okazja do rozpoznania terenu, do szukania sojuszników.- Elijach znów zaczerpnął wina, spojrzał w chmury na których pojawiła się już czerwona łuna zachodzącego słońca. - No i przydałoby się nam trochę rozrywki...
- To świetny pomysł Panie, jednak będzie się to wiązało z kosztami...
Elijah nie usłyszał drugiej części zdania, powiedział szybko i zwięźle:
- Zajmiesz się wysłaniem kruków z zaproszeniami, ja poczynię resztę przygotowań. - po czym szybkim krokiem wyszedł z areny kierując się do pałacu.