- Do Wysogrodu dotrzemy najpóźniej za dwa dni Panie - Powiedział jeden z przybocznych Księcia - a przy korzystnej pogodzie będziemy tam już jutro rano - dodał po chwili.
Elijah podniósł głowę, ujrzał bezchmurne niebo. Pogoda była korzystna a kilkunastoosobowy orszak książęcy był już na samym końcu Książęcego Wąwozu. Kilka mil na północ rozciągała się granica ziem Baratheonów, której Elijah na wszelki wypadek nie chciał przekraczać, wolał uniknąć niepotrzebnych incydentów. Wszyscy chcieli już być w Wysogrodzie.
Elijah zabrał po drodze 20 elitarnych konnych łuczników, których pozyskał w mieście Skyreach. Usłyszał bowiem pogłoski o sporej grupie bandytów grasujących w Książęcym Wąwozie, łupiących okoliczne farmy. Elijah nie chciał ryzykować starcia, wiedział iż sam widok konnych łuczników przestraszy bandytów. Miał rację, po drodze nie spotkali nikogo poza kilkoma kupcami z Reach.
Sztandary rodu Martell trzepotały na wietrze, tętent koni i skrzypienie pancerzy gwardzistów towarzyszyły podróżnym przez całą drogę. Elijahę zaczęło to trochę irytować, jednak miał świadomość iż jutro będzie już w stolicy Reach.
Popędził swojego Płomyka, orszak zrozumiał iż musi zrobić to samo.
Elijah podniósł głowę, ujrzał bezchmurne niebo. Pogoda była korzystna a kilkunastoosobowy orszak książęcy był już na samym końcu Książęcego Wąwozu. Kilka mil na północ rozciągała się granica ziem Baratheonów, której Elijah na wszelki wypadek nie chciał przekraczać, wolał uniknąć niepotrzebnych incydentów. Wszyscy chcieli już być w Wysogrodzie.
Elijah zabrał po drodze 20 elitarnych konnych łuczników, których pozyskał w mieście Skyreach. Usłyszał bowiem pogłoski o sporej grupie bandytów grasujących w Książęcym Wąwozie, łupiących okoliczne farmy. Elijah nie chciał ryzykować starcia, wiedział iż sam widok konnych łuczników przestraszy bandytów. Miał rację, po drodze nie spotkali nikogo poza kilkoma kupcami z Reach.
Sztandary rodu Martell trzepotały na wietrze, tętent koni i skrzypienie pancerzy gwardzistów towarzyszyły podróżnym przez całą drogę. Elijahę zaczęło to trochę irytować, jednak miał świadomość iż jutro będzie już w stolicy Reach.
Popędził swojego Płomyka, orszak zrozumiał iż musi zrobić to samo.