Orszak Książęcy, już nieco mniej liczny jechał cały dzień w dół rzeki Wyl. Mury zamku ukazały im się na horyzoncie tuż przed południem, na miejscu byli godzinę później. Przez całą drogę z Vulture's Rost odczuwali skutki nieustannie wiejącego wiatru prosto w ich twarze. Powietrze było ciężkie, przesycone solą morską.
Gdy wjechali na dziedziniec zamku, powitał ich Lord Wyl.
- Witaj Książę w moim zamku. - Powiedział Lord pochylając się. Elijah przeszedł od razu do rzeczy.
- Ilu zebrałeś?
- 2000 tak jak prosiłeś, wszyscy czekają na przystani.
- Niech wchodzą na pokłady, wypływamy za godzinę.
- Nie chcesz najpierw odpocząć Książę? Jechałeś z Wysogrodu kilka dni. - Odparł Lord Wyl lekko zdziwiony całym pośpiechem. Elijah westchnął głośno.
- Nie ma na to czasu. Odpocznę sobie na statku. - Książę skierował się w stronę wejścia do zamku. Zrobił trzy kroki, po czym gwałtownie się odwrócił i powiedział:
- Aha, i jeszcze jedno. Za jakiś tydzień będzie tu około 8000 żołnierzy z całego regionu Czerwonych Gór. - Lord Wyl wyraźnie się zdziwił. Jego twarz zmieniła się na bardziej dociekliwą. - Macie być gotowi w każdej chwili uderzyć na Blackhaven.
Lord Wyl uniósł brwi.
- Blackhaven? Teraz? Jesteś pewny Książę? Na pewno doślą posiłki z Końca Burzy.
- Nie doślą - uwierz mi. - Uśmiech Elijah zdradzał ogromną pewność siebie. Czuł że następny miesiąc będzie miesiącem chwały. - Wreszcie odzyskamy Dornijskie Pogranicze, raz na zawsze. - Lord Wyl uniósł głowę, poczuł dokładnie to samo co Elijah.
- Skoro Ty Panie zmierzasz na Tarth to tutaj kto będzie dowodził? - Wyl miał ogromna nadzieję że Książę powie "Ty Wyl, jesteś najlepszym taktykiem w Dorne". Po odpowiedzi nie krył zdziwienia:
- Za około 2 dni przybędzie tu Nexeris z Lemonwood. Zna wszystkie moje plany. Jak tu dotrze, macie traktować ją jak Królową, zrozumiano? - Gdyby było to inne miejsce w Westeros, Lord Wyl natychmiast by zaprotestował i powiedział "Nie będę podlegał kobiecie!", w Dorne natomiast panowały inne zwyczaje. Mężczyźni nie czuli się poniżani gdy musieli wykonywać rozkazy kobiet. Tą "tolerancje" zapoczątkowała Nymeria, gry przybyła z Essos ze swoją flotą.
- I jeszcze jedno: Bez względu na to co się stanie macie czekać na mój rozkaz. Zabraniam samowolki! - Powiedział Elijah patrząc prosto w oczy Wyla. Ten kiwnął głową twierdząco. Książę udał się do zamku aby chwilę odetchnąć i dobrze zjeść przed rejsem na Tarth. 'Mam nadzieję że Dustin i Jamie wykonają swoje części planu" - Pomyślał.
Elijah stawiając swoje pierwsze kroki na przystani w Wyl zobaczył Dornijskich żołnierzy którzy kończyli wchodzenie na pokłady statków. Mieli lekkie zbroje ze skór i materiału, pokryte nielicznymi błyszczącymi w słońcu metalowymi elementami, wykonanymi najczęściej z miedzi lub czerwonego złota. 400 zbrojni było wyposażonych w długie sięgające do dwóch metrów partyzany. Każdy z nich miał również miecz przy pasie. Dornijczycy najczęściej używali lekkich saber lub sejmitarów, co pozwalało na walkę dwiema broniami na raz. Nie byli jednak szkoleni w takiej walce. Łucznicy piesi, w przeciwieństwie do tych konnych używali długich łuków kompozytowych wykonanych z drewna jesionu lub hebanu przełożonych kompozytem z kości słoniowej.
Elijah wszedł na pokład największego statku i rozkazał jego kapitanowi podnieść kotwicę. Wiał typowo morski, słony wiatr. Słońce było jeszcze wysoko.
- Jeśli pogoda dopisze, będziemy na Tarth za trzy dni, może szybciej - Powiedział kapitan. Elijah kiwnął głową. "Doskonale"
Gdy wjechali na dziedziniec zamku, powitał ich Lord Wyl.
- Witaj Książę w moim zamku. - Powiedział Lord pochylając się. Elijah przeszedł od razu do rzeczy.
- Ilu zebrałeś?
- 2000 tak jak prosiłeś, wszyscy czekają na przystani.
- Niech wchodzą na pokłady, wypływamy za godzinę.
- Nie chcesz najpierw odpocząć Książę? Jechałeś z Wysogrodu kilka dni. - Odparł Lord Wyl lekko zdziwiony całym pośpiechem. Elijah westchnął głośno.
- Nie ma na to czasu. Odpocznę sobie na statku. - Książę skierował się w stronę wejścia do zamku. Zrobił trzy kroki, po czym gwałtownie się odwrócił i powiedział:
- Aha, i jeszcze jedno. Za jakiś tydzień będzie tu około 8000 żołnierzy z całego regionu Czerwonych Gór. - Lord Wyl wyraźnie się zdziwił. Jego twarz zmieniła się na bardziej dociekliwą. - Macie być gotowi w każdej chwili uderzyć na Blackhaven.
Lord Wyl uniósł brwi.
- Blackhaven? Teraz? Jesteś pewny Książę? Na pewno doślą posiłki z Końca Burzy.
- Nie doślą - uwierz mi. - Uśmiech Elijah zdradzał ogromną pewność siebie. Czuł że następny miesiąc będzie miesiącem chwały. - Wreszcie odzyskamy Dornijskie Pogranicze, raz na zawsze. - Lord Wyl uniósł głowę, poczuł dokładnie to samo co Elijah.
- Skoro Ty Panie zmierzasz na Tarth to tutaj kto będzie dowodził? - Wyl miał ogromna nadzieję że Książę powie "Ty Wyl, jesteś najlepszym taktykiem w Dorne". Po odpowiedzi nie krył zdziwienia:
- Za około 2 dni przybędzie tu Nexeris z Lemonwood. Zna wszystkie moje plany. Jak tu dotrze, macie traktować ją jak Królową, zrozumiano? - Gdyby było to inne miejsce w Westeros, Lord Wyl natychmiast by zaprotestował i powiedział "Nie będę podlegał kobiecie!", w Dorne natomiast panowały inne zwyczaje. Mężczyźni nie czuli się poniżani gdy musieli wykonywać rozkazy kobiet. Tą "tolerancje" zapoczątkowała Nymeria, gry przybyła z Essos ze swoją flotą.
- I jeszcze jedno: Bez względu na to co się stanie macie czekać na mój rozkaz. Zabraniam samowolki! - Powiedział Elijah patrząc prosto w oczy Wyla. Ten kiwnął głową twierdząco. Książę udał się do zamku aby chwilę odetchnąć i dobrze zjeść przed rejsem na Tarth. 'Mam nadzieję że Dustin i Jamie wykonają swoje części planu" - Pomyślał.
GODZINĘ PÓŹNIEJ
Elijah stawiając swoje pierwsze kroki na przystani w Wyl zobaczył Dornijskich żołnierzy którzy kończyli wchodzenie na pokłady statków. Mieli lekkie zbroje ze skór i materiału, pokryte nielicznymi błyszczącymi w słońcu metalowymi elementami, wykonanymi najczęściej z miedzi lub czerwonego złota. 400 zbrojni było wyposażonych w długie sięgające do dwóch metrów partyzany. Każdy z nich miał również miecz przy pasie. Dornijczycy najczęściej używali lekkich saber lub sejmitarów, co pozwalało na walkę dwiema broniami na raz. Nie byli jednak szkoleni w takiej walce. Łucznicy piesi, w przeciwieństwie do tych konnych używali długich łuków kompozytowych wykonanych z drewna jesionu lub hebanu przełożonych kompozytem z kości słoniowej.
Elijah wszedł na pokład największego statku i rozkazał jego kapitanowi podnieść kotwicę. Wiał typowo morski, słony wiatr. Słońce było jeszcze wysoko.
- Jeśli pogoda dopisze, będziemy na Tarth za trzy dni, może szybciej - Powiedział kapitan. Elijah kiwnął głową. "Doskonale"
Ostatnio zmieniony przez Elijah Martell dnia Pon Lip 14, 2014 1:33 am, w całości zmieniany 3 razy