Śniador napisał:ŚNIADOR widząc płomienną aurę nad miastem rozlaną jakoby mleko kozicy uznał, że należy przystąpić do ataku z wykorzystaniem danego mu przez los i bogów tunelu, kiedy miasto pogrożone w płomiennym chaosie. Rozkazał ludziom z ze wszystkich kompanii wymykać się po kilkunastu ludzi chyłkiem i ruszać jednym ciągiem bez odstępstw tunelem. Na czele jako dowódcę postawił Harmę i dzielnego, małego Śniadorczyka. Kazał jej czekać, do momentu kiedy zbierze się oddział i dopiero atakować. Dał im 7 rogów do kontaktu i ustalił sygnały: WESZLIŚMY. WALKA TRWA. ZARAZ BRAMA. KLĘSKA. POSIŁKI i inne najważniejsze. Główny cel to otwarcie bram. Zaopatrzył ich też w łopaty, coby móc tunel w razie potrzeby oczyścić. Podczas całej akcji nieustannie mieli się oni wlewać tunelem do środka, a w razie otwarcia bram mieli ruszyć barbarzyńcy. Wojom swym zaś kazał trwać w gotowości, a nie zdradzać się i złudzenie sztucznego tłumu wywołać zapalając więcej ognisk i na włóczniach czapki z kozicy czy hełmy skórzane wieszając. Oddziałom za około czuwającym przykazał przez dymne znaki by byli gotowi do przegrupowania, a jazda wszelaka ostrożnie na przeciw bramy miejsce zajęła. Ludziom nakazał też śpiewać jak codziennie w obozie, bo armia Dzikich Chórzystów zaiste rozśpiewana była. Sam zajął miejsce dobre do obserwowania. Sygnał rogowy miał też dać znać Drabinującym i Taranującym, by mogli do akcji przystąpić. A sprzętu takowego mieli 1 taran potężny i 7 drabin wysokich, a także liny i wspinaczy. Trza czekać na sygnał rogowy.
Podjęto wszelkie zalecone przez Śniadora przygotowania do szturmu. Oddziały przed bramą czekały na sygnały, a w tym czasie spora grupa wojowników cicho skradała się tunelem w kierunku drzwi prowadzących do zamku. Stąpali ostrożnie i wychodziło im to doskonale, trudne życie w górach uczy jak maskować swoją obecność.
Gdy awangarda była już blisko drzwi usłyszeli jakiś hałas. Drzwi się jednak nie otworzyły, widocznie ktoś w środku wykonywał jakieś prace w pomieszczeniu. Po chwili wojownicy z klanu Dzikich Chórzystów byli już przy samych drzwiach, jeden z nich sprawdził przez dziurkę od klucza co czeka ich po drugiej stronie. Zobaczył jakiegoś mężczyznę, który zrezygnowany grzebał w starych zbutwiałych skrzyniach. najwyraźniej pomieszczenie było nieużywanym od dawna magazynem. W końcu jednak ten wyszedł i wojownicy mogli ruszyć do akcji. Nacisnęli klamkę i okazało się, że drzwi są zamknięte. Wojownik rzucił tylko pod nosem kilka obraźliwych słów pod adresem matek obrońców zamku po czym dał znak znajdującym się za nim ludziom. Szybko na przód kolumny trafiły najlepsze dostępne Dzikim Chórzystom topory. Przecisnęli się też najsilniejsi ludzie by Ci mogli zabrać się do rąbania drzwi. Szczęśliwi nieopodal drzwi tunel był szerszy i obok siebie mogło stać aż trzech ludzi. Na umówiony sygnał poczęli rąbać drewno. Poszło im wyśmienicie, w krótką chwilę z drzwi zostały szczapy i wojownicy zaczęli wlewać się do środka pomieszczenia. Odgłosy toporów zaalarmowały załogę. Jeden ze strażników otworzył drzwi magazynku i krzyknął przeraźliwie. Dzikusy były już w środku. Nie bardzo wiedząc co zrobić spróbował ratować się ucieczką jednak jeden z górali szybko go dopadł i zanurzył swój topór w jego plecach. Mimo to obrońcy byli już jakoś zaalarmowani i pobliscy strażnicy porzucili walkę z ogniem pozostawiając ją "cywilom" i ruszyli do walki z nadciągającymi wrogami.
Skuteczność Dzikich Chórzystów 78%
Załoga zamku 5%
Pierwsi z obrońców zostali położeni pokotem. Gdy wojownicy opuścili już budynek zorientowali się w sytuacji. Byli dość głęboko w zamkowych strukturach. Oznaczało to dwie rzeczy. Do bramy było co prawda dość daleko jednak całkiem niedaleko był kasztel, w którym mógł znajdować się tchórzliwy lord lub przynajmniej jego rodzina. Do dowódcy wyprawy należała teraz decyzja.
Wciąż trwała walka z ogniem:
Ogień - 4
Gaszący - 5
Prowadzenie walki z pożarem w takich warunkach nie było zadaniem łatwym. Szczęśliwie wiatr osłabł i płomienie nie rozprzestrzeniały się dalej jednak wciąż trawiły kilkanaście budowli. Walczącym udało się jedynie zabezpieczyć obszar tak by ogień nie przeskoczył na kolejne budynki jednak gaszenie już istniejących pożarów idzie dość słabo.
Pośród gaszących znajdowali się też góralscy szpiedzy. Słysząc harmider związany z podstępnym atakiem swoich towarzyszy ruszyli w kierunku bramy by spróbować ją otworzyć. Nie udało im się jednak, strażnicy po kolejnych fortelach Śniadora byli już zbyt czujni. Szybko zakończyli żywota niedoszłych szpiegów i roznieśli wieść o kolejnych możliwych szpiegach. Czujność została wzmożona. Wtem jednak rozległ się odgłos koziego rogu i zza wzgórz wybiegły wojownicy. Mieli taran, drabiny i liny, a ponadto było ich cholernie wielu. Strażnicy nie mieli już pojęcia co robić. Alarmy rozlegały się z każdej strony. Jedynym sensownym wyjściem było wykonać swoją robotę. Tylko dlaczego do cholery nie mieli łuczników?! Podobno zidiociały lord Belmore nakazał sprzedać wszystkie łuki z zbrojowni i zamówił dla swoich żołnierzy same kusze twierdząc, że to broń przyszłości i nie ma potrzeby zajmować się "przestarzałą" bronią. Teraz było widać efekty takiego myślenia. Zamek nie był przygotowany do obrony. Kilku łuczników, którzy byli na zamkowych murach strzelało kładąc co jakiś czas trupem kilku nacierających wrogów jednak były to ledwie krople w morzu. Po kilku minutach nacierający byli już pod zamkowymi murami. Taran uderzył o wrota, drabiny oparły się o mury. haki zaczepiły się o blanki. Szturm nabrał pełni mocy.
TARANUJĄCY
WSPINAJĄCY
DRABINUJACY
Sztuka oblężnicza nie była najmocniejszą stroną klanów. Słabo radzili sobie z walką w takim wymiarze i jedynie brak łuczników po stronie wroga ratował ich tyłki. Wojownicy na drabinach i linach radzili sobie dość kiepsko, znośnie za to z kawałkiem drzewa zwanym taranem radzili sobie Chórzyści spod bramy.
Straty:
7 Chórzystów z tunelu
60 żołnierzy w okolicach magazynu
2 szpiegów
68 żołnierzy z murów
221 Chórzystów spod murów
7 Chórzystów z tunelu
60 żołnierzy w okolicach magazynu
2 szpiegów
68 żołnierzy z murów
221 Chórzystów spod murów