by Edwyle Stark Wto Lip 08, 2014 12:58 am
Po pożegnianiu brata Edwyle udał się do Bożego Gaju, w którym mógł zaznać spokoju od odgłosów zamku.Było tak cicho, że pomyślał, że ktoś wymordował cały zamek, lecz przecież to nie mogłą być prawda.Usiadł koło potężnego Czar Drzewa, które dominowało nad innymi i wyciągnął swój miecz, zwykłe półtora-ręczne żelastwo, które zaczął ostrzyć, ten dźwięk go widocznie uspokajał.Zaczął myśleć o przyszłości Westeros, Północy, Muru i wszystkich problemach, które go nie dotyczyły i, których nie był świadkiem, lecz miał nadzieję, że wszystko dojdzie do ładu - Plotki o Innych... Zaraza, która zabiła większość sił Nocnej Straży, wojna na południu i zachodzie.Czy to może mieć potencjalne zagrożenie dla Północy? najwyraźniejszym zagrożeniem byli, by Inni i zaraza, która mogła, by przeniknąć na ziemie Lordów Północy.Od południa nie ma czego się bać, wystarczy obsadzić Fosę Cailin, no... albo zbudować flotę, która, by przetransportowała wrogie siły na nasze brzegi, gdzie łatwo było, by się z nimi rozprawić, przecież nie łatwo jest zbudować kilka setek okrętów, które mieszczą najwyżej 200 ludzi, a takie siły pójdą w rozsypkę bardzo szybko. - nagle przypomniał sobie o złodzieju, który kradnie zapasy z magazynu - Ehhh... jeszcze ta sprawa... zaraz się nią pójdę zająć tylko wyczyszczę miecz w wodzie ze stawu. - Zaczął obmywać bardzo powoli swój miecz szmatką nasiąkniętą wodą, cała sadza, która nagromadziła się po ostrzałce zaczęła spływać z ostrza na ziemię. - Spojrzał się na potężne Drzewo - A wy bogowie, jak to widzicie? jaka przyszłość czeka Winterfell i Północ? a co chyba najważniejsze, ród Starków? - postanowił jednak, że tu zostanie i położy się przy Czar Drzewie. Zasnuł go sen, bardzo przyjemny, w którym dowodził armią, która zmierzła do bitwy.Nie mógł określić miejsca ani chorągwi wroga, lecz bardzo podobała mu się taka perspektywa. Przespał kilka godzin i w końcu się obudził, zaczął rozmyślać o śnie. - Czy to była wizja? a może zwykły nic nie znaczący sen? - spojrzał się na Czar Drzewo - A może to wasza sprawka? - zaczął się zbierać do kupy i wyruszył do kapitana straży, który miał mu pomóc w schwytaniu złodzieja.