by Eryk Greyjoy Nie Wrz 21, 2014 10:35 pm
Nikolaj w swojej nowej zbroi, w pelerynie i z foczym futrem na karku, zaś z naggą przy boku. Wyglądał naprawdę dobrze, co zostało docenione przez pracowników portowych i meneli którzy okupowali szynki niedaleko doków. Pierwsze szczury wstały razem z menelami, toteż co jakiś czas któryś z nich przemykał pod nogami Nika albo Rico, zupełnie nie obawiając się potulnych mieszkańców wysp, jak zwykle żyjących blisko natury.
Nosiciel korony załadowany po brzegi ludźmi i towarami był miejscem, do którego mieli się dostać. Jednak przeszkodził im wojownik, pragnący szybko dostać się do Nikolaja.
-Panie, przydybaliśmy jakiś korowód płynący od południa. Nie chcą nas podziurkować, ich dowódca się z nami dogaduje. Mamy ich przepuścić?- rozpoczął Żelaźniak, podziwiając Starożytny Design zbroi Nika. Sam władca zaś odpowiedział krótko: - Przepuszczajcie, chrońcie i pomagajcie ale za każdą taką usługę macie skubać z nich smoki. Połowa idzie do skarbca, w innym przypadku możecie szykować się na zmianę kadry. I bliskie spotkanie z kilem. - mrugnął, zaś sam wojownik pobiegł w te pędy wymachując nahajką ze szczęścia bądź strachu. Ktokolwiek to był, dotrze na miejsce bez problemu.
Dwie minutki później byli już na statku, razem z innymi zaproszonymi. Szykowali się do wypłynięcia wszyscy, tak samo prości wioślarze, wojowie jak i śmietanka w typie wujów Nika i Lorda Harlaw. Wszyscy byli nieco poddenerwowani, każdy swoimi sprawami, jednak jedna była nadrzędna. "Nosiciel Korony" był potężnym statkiem flagowym, ale jednak miał swoją ładowność, która niebezpiecznie zbliżała się do limitu. Rico naładował jakichś skarbów ze skarbca do ładowni, a na wszystkich pokładach leżały porzucone bagaże osobiste. Na normalnym statku każdy bałby się kradzieży, ale w królewskich liniach morskich panowała atmosfera braterstwa i szacunku... do momentu kiedy ktoś wyleje piwo do morza, marnotrawstwa nie trawi żaden wyspiarz.
Nikolaj siedział sobie spokojnie na skórze, rozłożonej w jego kajucie. Zapisywał ostatnie sprawunki, godziny patroli itd. Teraz już nigdy nie narazi Wysp na niebezpieczeństwo pod jego nieobecność. Przekazał 10 smoków na opłacenie patroli na łódkach, które zawczasu powinny zawiadomić siły główne. Zwykli wyspiarze z łapanki, często kalecy lub zwyczajnie starzy, mieli szansę wykazać się w służbie Żelaznym.
Ponadto Greyjoy zakupił 200 mieczy do dozbrojenia milicyjnych zbrojowni. Od teraz takie dobro jak miecz, będzie szło w ruch także podczas zamieszek w przypadku gdy ktoś zaatakuje wyspy, co ogromnie zwiększy i tak dużą odporność Wysp na asymilację.
W następnej kolejności sprawa eskorty. Kapitanowie eksperymentalnych Dromondów Nikolaja uparli się żeby płynąć z nimi, podobno mają coś ekstra.
Co jeszcze... był chyba jakiś poseł od Tullych. Nikolaj czekał, a statek już płynął...
Wydatki z tego posta: 10 smoków na opłatę patroli, i 2 000 na miecze dla straży.