Stary rycerz zaprowadził młodą dziewczynę krętymi uliczkami Gulltown do głównej siedziby rodu władającego tym miastem. Będąc już na miejscu, przekazał nieznajomą strażnikom, sam natomiast udał się do komnaty lorda, by przedstawić mu całą sytuacją. Po około 15 minutach rycerz wrócił i zabrał ze sobą dziewczyną, prowadząc ją przed oblicze swego pana. Sprawa była dosyć delikatna, dlatego lord postanowił przyjąć tajemniczego gościa w swych prywatnych komnatach, a nie, jak to zwykł robić, w sali audiencyjnej. Kiedy dziewczyna przekroczyła próg, władca dał jej znak, by usiadła, rycerza zaś odprawił. Tak oto Daenerys została sam na sam z lordem Gulltown. Głową rodu Grafton był obecnie młody i przystojny mężczyzna, nie mógł mieć więcej niż 25 lat. Jego włosy były gęste i czarne niczym heban, a pod nosem dało się zauważyć fikuśny wąsik. Prezentował się naprawdę nieźle. Rozsiadł się za swoim biurkiem i przez chwilę wpatrywał się w młodą dziewczynę. W końcu jednak przemówił.
-Witam cię w Gulltown, moja droga - rzekł niskim, aczkolwiek przyjemnym głosem. -Jestem Alonzo z rodu Grafton, pan tych ziem. Mój rycerz, sir Alfredo, przekazał mi, że spotkał cię w karczmie. W Westeros nie często spotyka się kogoś o tak osobliwej urodzie. Jestem ciekaw twojej historii. Mów zatem, skąd przybywasz i jak cię zwą?
-Witam cię w Gulltown, moja droga - rzekł niskim, aczkolwiek przyjemnym głosem. -Jestem Alonzo z rodu Grafton, pan tych ziem. Mój rycerz, sir Alfredo, przekazał mi, że spotkał cię w karczmie. W Westeros nie często spotyka się kogoś o tak osobliwej urodzie. Jestem ciekaw twojej historii. Mów zatem, skąd przybywasz i jak cię zwą?