Ubierając się, rozśmieszył ją. Mimo tych wszystkich wypadków, śmierci jej konia, śnieżycy i wpadnięcia do rzeki, Ashaya była naprawdę w dobrym humorze. Może to była zasługa Yorena, a może zasługa tego, że dziewczyna umiała myśleć optymistycznie. Wzięła kawałek mięsa, który jej podał. Przypomniała sobie okres, gdy uciekła z domu. Jadała wtedy gorzej i zdarzało się, że spała w gorszych warunkach. Chciała wymazać te wspomnienia ze swojej pamięci, ale już dawno temu zrozumiała, że tak się po prostu nie da. Te wspomnienia były częścią jej samej, to one ukształtowały jej osobowość i stworzyły ją taką, jaka jest. Tak więc, kiedy już zjedli i napili się wody, zaczęli przygotowywać się do drogi powrotnej. Gdy oboje już siedzieli na koniu, były zwiadowca objął ją, ona natomiast odwróciła się do niego, musnęła lekko ustami jego szyję i szepnęła mu do ucha:
-Pamiętaj, powierzyłam swoje życie w twoje ręce - uśmiechnęła się zalotnie i oparła się o niego. Zaraz potem ruszyli na południowy-wschód. Ashaya miała nadzieję, że nie szybko wrócą do obozu. Było jej przyjemnie, dobrze i chyba nawet czuła się szczęśliwa... po raz pierwszy od kilku lat. Dzicy mogą poczekać...
-Pamiętaj, powierzyłam swoje życie w twoje ręce - uśmiechnęła się zalotnie i oparła się o niego. Zaraz potem ruszyli na południowy-wschód. Ashaya miała nadzieję, że nie szybko wrócą do obozu. Było jej przyjemnie, dobrze i chyba nawet czuła się szczęśliwa... po raz pierwszy od kilku lat. Dzicy mogą poczekać...