Sala tronowa

Kilka godzin po wyjściu z koszar Edwyle dostał list od Bathora, człowieka, którego nie znał. Co on tutaj piszę? Mój brat nie żyje!?! Muszę szybko zwołać zebranie. Nowy lord Zamku i Namiestnik Północy udał się do maestra któremu powiedział co zaszło i powiedział mu, żeby zwołał najważniejszych ludzi w Winterfell do sali tronowej, gdzie mieli na niego czekać. Kapitana straży, zarządcę, maestra i doradce. Po wyjściu udał się do swojej komnaty, by ubrać się, jak lord Winterfell i w miarę ogarnąć swój wygląd cały czas rozmyślając nad tym co się stało. Czy to prawda? A może głupi kawał? Lepiej jednak będzie, jeżeli się przygotuję. Wyszedł ze swojej byłej już komnaty i udał się do sali tronowej, gdzie czekali na niego ludzie, którzy mieli się stawić.
- Mój brat nie żyje. - Zaczął ostrym tonem Edwyle. - Został najprawdopodobniej otruty.- Czekał na odpowiedź.

Pierwszy odezwał się maester, natychmiast zaniepokojony wzmianką o możliwości otrucia.
-Lordzie Edwyle... To straszne... Gdzie jest ciało? Mogę zaraz je zbadać, by dowiedzieć się, co było przyczyną zgonu.
Wtedy odezwał się doradca, do którego dotarło już, co śmierć Rosha Starka oznacza.
-Panie, jesteś więc teraz władcą Winterfell. Namiestnikiem Północy. -przerwał na chwilę, może z powodu emocji. -Wiesz już zapewne, jaka jest sytuacja w Siedmiu Królestwach. Nie chciałbym wspominać ci o tym, panie, w tak smutnej chwili, lecz pamiętaj o tym, by utrzymać dotychczasową politykę Starków... lub ją zmienić.
Kapitan straży i zarządca nie odezwali się, czekali tylko na rozkazy.

Edwyle najpierw zwrócił się do maestra.
- Maestrze, gdy ciało mego brata przybędzie, natychmiast każe je wydać tobie do zbadania.Lecz jak zapewne wiesz, podróż z muru jest długa, ciało może się rozłożyć w wystarczającym stopniu by nic nie odkryć.
W nastepnej kolejności zwrócił się do doradcy.
- Niestety mało się tym interesowałem. - Z zamyśleniem powiedział. - Musicie mi opowiedzieć wszystko ze szczegółami. - W tym momencie poparzył się na kapitana straży i powiedział. - Powołajcie 3000 żołnierzy i wyślijcie 1500 do obsadzenia Fosy Cailin, 700 piechurów, 400 kawalerzystów i 400 strzelców powinno wystarczyć.

Odpowiedzialność za przedstawienie niedoszłych wydarzeń wziął na swoje barki doradca.
- Panie jak wiesz wybuchła wojna, twój brat poparł Baratheonów w konflikcie z koroną wspieraną przez Tyrellów i Lannisterów. Na rozmowach w Winterfell zatwierdzono sojusz z Baratheonami, a także zawarto nowy z Greyjoyami. Udało się też zawrzeć wstępne zawieszenie broni pomiędzy Tyrellami, a naszymi sojusznikami i nami. Po uczcie Lord Rosh udał się na Mur, a do Wysogrodu na narady wysłał waszego kuzyna Jaimego. Z tego co wiem udało mu się zawrzeć zawieszenie broni z Lannisterami i Różami, które ma przerodzić się w pokój. Jednak Greyjoyowie zaatakowali w tym czasie Fair Castle, nie wiemy jakie konsekwencje wyciągną wobec nich Lannisterowie i Tyrellowie, i czy powinniśmy ich w razie agresji poprzeć. Twój brat otrzymał też propozycję handlu od Lorda Tully. Doszły nas także słuchy o rebelii chorążych Torrherna Baratheona, który podobno poprosił o pomoc Księcia Elijaha i Lorda Dustina.

-Rozumiem.-Rzekł Edwyle do doradcy, po czym spojrzał na zarządcę.
-Musisz przygotować wszystkie niezbędne rzeczy, by wybudować 50 fregat wojennych, które będą budowane na wschodnim brzegu.Biały Port powinien być przygotowany na takie zlecenie.Dostaniesz pieniądze, które będą potrzebne do ich budowy.-Rzekł dla służącej, żeby przyniosła mu napitek oczywiście ówcześnie sprawdzony, czy nie ma tam jakichś trucizn... Ludzie tak często umierają.Kontynuował swoją wypowiedź.-Ponadto rozkaż wszystkim statkom patrolować nasze wybrzeża skupiając się na wypatrywanie floty wroga, niech będą lekko wyposażone, by w razie kontaktu z wrogiem mogły szybko od niego uciec i poinformować odpowiednich ludzi, w tym i mnie.-Zwrócił się ku kapitanowi straży któremu kazał wysłać żołnierzy do Fosy Cailin.
-Dodatkowo kapitanie stały garnizon w Winterfell ma być równy 500 żołnierzy, 350 piechurów i 150 strzelców plus milicja miejska, czyli łącznie 700 żołnierzy.-Wziął łyk z kubka, w którym było wino, które przyniosła służąca.-Jakieś pytania?

Zgromadzeni po sali spojrzeli po sobie w milczeniu, budowa pięćdziesięciu statków nie była tanim przedsięwzięciem, wszyscy zastanawiali się co planuje ich nowy lord. Milczenie przerwał kapitan straży:
- Nie Panie, czy możemy odejść do naszych zadań?

-Tak, tylko roześlij, maestrze, listy do innych rodów o śmierci mego brata, muszą o tym wiedzieć. Żegnajcie.-Edwyle poszedł przygotować swój nowy pokój, o dziwo, mało myślał o tym co zaszło, był zajętym beznadziejną sytuacją rodu.

.

- Co się wydarzyło na murze.- Spojrzał na niego podle jak, by chciał go zabić.Ni to było stwierdzenie ni to pytanie. - Zawsze wiedziałem, że wam, Essańczykom nie wolno ufać, podłe żmije gotowe wkłuć zęby w szyje przyjaciela, gdy ten będzie odwrócony.- Z pogardą rzucił Bathorowi.- Mój brat was tolerował, ale ja nie zamierzam. - Edwyle uniósł głos i powiedział do stojących obok strażników. - Straż! - Krzyknął - Pilnować to ścierwo, do lochu z nim, nie chce go widzieć! Ma go pilnować 20 ludzi! Będzie ścięty za pomoc w otruciu mego brata! - W przypływie złości wypowiedział te słowa, lecz nie zawahał się ani na moment.

Edwyle wszedł do sali tronowej, za nim Lord Arryn. Lord Mormont siedział przy stole które ustawiono do uczty. Lord Arryn i Mormont przywitali się i zasiedli do stołów. Po posiłku Edwyle rzekł do Nikolaia. - Lordzie Arryn, chciałem żebyś tutaj przybył do osądzenia człowieka, który jest podejrzany o morderstwo mojego brata, ale o tym później. - Wziął łyk wina i zaczął kontynuować. - Oraz rozwinięcia naszych stosunków dyplomatycznych. Masz dla mojego rodu jakieś propozycję? Bo ja mam, nawet kilka. Ale pozwól, że ty zaczniesz.

Proponuje ci sojusz zbrojny i handlowy, co ty na to Lordzie? Powiedzial. Byl ciekaw co zaproponuje Stark. Mial nadzieje ze cos wiecej. Patrzyl na niego zaciekawiony, pijac miód.

Lordzie Arrynie, ja natomiast proponuję taki układ. Nasze rody połączy unia z szeroko pojętą niepodległością. Wydasz swoją siostrę za mnie, to połączy nasze rody. Poza tym rozwiniemy handel, podpiszemy pakt o wzajemnej obronie, suwerenności oraz połączymy nasz skarbiec oraz armie. Najważniejsze sprawy będą podejmowane w Winterfell oraz w Orlim Gnieździe po uprzednim skonsultowaniu. Zastrzeżemy sobie prawa do wzywania swoich chorążych kiedy chcemy, lecz wojny będziemy prowadzić razem. Resztę spraw uzgodnimy potem. No, zobaczymy co na to odpowie.

Nikolai spojrzal na Starka. Twarz miał kamienna, a oczy jak najczarniejsza noc.Zgadzam sie, lecz moim warunkiem są wiezy krwi, rozetniemy sobie rece i wymienimy sie krwią Powiedział Lord z miodem w ręku.

Stark bez słowa wyjął sztylet zza paska i rozciął sobie dłoń. Podał nóż Lordowi Arrynowi i wystawił dłoń gotową do uścisku. - Twoja kolej Lordzie Arrynie. - W między czasie wziął kufel wina drugą ręką i się napił. - Ciekawe rzeczy się ostatnio dzieją...

Nikolai wyciagnal strzale z kolczanu. Jakby sie przyjrzeć mozna bylo zobaczyc zaschnieta krew. Byla to ta sama strzala ktora rozcial sobie policzek w Riverrun. Rozcialwszy dlon pokropil ja miodem i uscisnal dłoń Starkowi.Bracie

Orik zaniepokojony całą sytuacją wszedł do sali tronowej z potem na czole.Rozglądną się ale na szczęście nie widział ani swojego seniora ani skazanego.Postanowił szybko zasiąść na miejscu,które podała mu służka przy wejściu.Usiadłszy oczekiwał na rozprawę.

.

Edwyle Stark wstał z tronu i donośnym głosem zaczął. - Oskarżam Sahara Bathora o pomoc w morderstwie mojego brata, Rosha Starka. - Spojrzał na Sahara i rzekł. - Co masz na swoją obronę?

.

Sąd przerwał maester Winterfell, który powoli wszedł do sali niosąc dwa listy.
- Panie, wybacz, że przerywam, ale przybyły dwa kruki z Królewskiej Przystani, to chyba ważne wiadomości. Do zamku przyjechali też przemytnicy, którzy handlowali z dzikimi z zatrzymanego na wschodzie statku, straż zamknęła ich w lochach.

Gdy lord spostrzegł starego maestra natychmiast zwrócił się w jego stronę i czekał co powie. Po wysłuchaniu wiadomości rzekł.
- Ehh... Te sprawy nie są chyba ważniejsze niż osądzenie mordercy mojego brata. Ale, skoro już tu jesteś. - Edwyle usiadł na tron. - Przemytników każ z mojego polecenia powiesić, a list zostaw u mnie w kwaterze. Również wyślij listy dla lordów regionów graniczącymi z Siwą Skałą, żeby zwołali swoje chorągwie i ruszyli na zamek. Uwzględnij w liście, że żaden kruk z ich twierdzy ma nie opuścić regionu. Niech roześlą żołnierzy przed ujawnieniem oblężenia, by zestrzeliwali w razie czego wszystkie kruki. - Edwyle zwrócił się do lorda Mormonta. - Mam nadzieję, że wspomożesz nasze starania o zaprowadzenie pokoju na mych ziemiach. Wyślij do swoich ludzi wiadomość, by zaatakowali Siwą Skałę.Ale o tym może później.

Maester skłonił się swojemu Lordowi.
- Jak rozkażesz Panie, jednak jeden z pojmanych jest dezerterem z Nocnej Straży. Może rozsądnie byłoby wysłać go na Mur, aby Lord Dowódca mógł go przesłuchać? - Po usłyszeniu odpowiedzi, maester oddalił się do swoich obowiązków. Ciekaw był jak zakończy się prowadzony na sali sąd.

- Nie, wyślemy Lordowi Dowódcy wiadomość o schwytanym bracie, lecz zostanie on stracony za dezercję przeze mnie. A teraz wróćmy do rozprawy.

Po paru godzinach rozprawy sądowej ustalono werdykt, że Sahar Bathor jest winny morderstwa Rosha Starka i za to zostanie ścięty. Po 10 minutach został ścięty przez Lorda Winterfell. Edwyle Stark udał się do swojej komnaty, gdzie maester zostawił wszystkie listy zaadresowane do niego samego. Podszedł do stołu, gdzie leżały 4 listy i przycupnął na krześle, po czym nalał sobie do kubka wina. Znalazło się tam wezwanie do Królewskiej Przystani, List od Creagana Flinta, posła z Północy, wiadomość od Lorda Manderlyego oraz ,,rozkaz'' przyprowadzenia Sahara Bathora do Stolicy Siedmiu Królestw.

- Te dwa chyba już nie aktualne. - Stwierdził po przeczytaniu listu od posła. Napisał dalsze instrukcje i zajął się wiadomością od Lorda Białego Portu.
- A więc tak... Hmm... ,,Drogi Lordzie Manderly, cieszę się z twoich planów i je serdecznie popieram. Oczywiście wspomogę ciebie w twoich dążeniach na tyle, ile będę w stanie. Chciałbym byś przybył do Winterfell, gdzie moglibyśmy omówić to w cztery oczy.''
- Brzmiała wiadomość. Rozkazał natychmiast wysłać dwa listy, po czym poszedł poszukać Orika Mormonta i Nikolaia Arryna.

William razem z lordami wszedł do wielkiej sali.
- Dobrze, wyruszam do Królewskiej Przystani z samego ranka. Cóż mój pobyt tutaj okazał się wyjątkowo krótki. Moi ludzie nie zdążyli nawet wypakować rzeczy. Ale to nawet i lepiej. Pozwól mi tylko wysłać list do Białego Portu, a potem troszkę odpocznę i ruszam w drogę, po namyślę wybiorę drogę morską przez Biały Port. Kruk zaniesie wiadomość i statek będzie gotowy do drogi, gdy przyjadę, a na morzu można podróżować nawet nocą co skróci czas podróży.
Po tych słowach wyjął z tuby materiały do pisania, usiadł przy długim stole i zaczął skrobać równymi literami słowa do swego zarządcy.