Gra o Tron

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum aktualnie zamknięte.


4 posters

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Lambert
    Lambert


    Liczba postów : 38
    Join date : 11/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Lambert Wto Wrz 02, 2014 9:00 pm

    Lambert miał nocna wartę. Zauważył że Yoren dziwnie się zachowuje przez sen. "No cóż, wszyscy miewamy koszmary". Noc była bezwietrzna. Ciszę przerywały tylko wycia wilków w oddali.
    Nagle Yoren zerwał się i zaczął wykrzykiwać że do obozu zbliżają się... niebieskoocy? "Tak, dobrze usłyszałem" - Pomyślał Lambert, po czym zerwał się z wysokiego kamienia na którym siedział i ruszył w stronę Pierwszego Zwiadowcy.
    - Hej! Yoren! - Wykrzyczał Lambert. - Panikujesz z powodu jakiegoś koszmaru? To tylko sen. - Po czym zaśmiał się.
    Lambert spojrzał w ciemną oddal i gwałtownie przerwał swój śmiech.
    - O kurwa. - Powiedział do siebie. Powoli i dobitnie.
    Z mroku wyłaniały się kształty ludzi. Jednak nie szarżowali na Strażników, jak zrobiliby to dzicy. Szli powoli. W ciszy. I to było właśnie najdziwniejsze.
    - Do broni Bracia!!! - Krzyknął Lambert najgłośniej jak mógł, po czym zorientował się że sam nie ma broni. Pobiegł do kamienia przy którym oparł swój topór. Chwycił go w jedną rękę, w drugiej trzymał pochodnie. "Yoren wspominał kiedyś że tylko ogień ich zabija. Nadszedł czas to sprawdzić."
    Yoren
    Yoren


    Liczba postów : 162
    Join date : 09/06/2014
    Age : 29
    Skąd : Koniec Burzy

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Yoren Sro Wrz 03, 2014 9:53 pm

    Lambert chciał wmówić Yorenowi, że to tylko zły sen. Lecz sam za chwilę się o tym przykonał, że to nie tylko sen. Pierwszy Zwiadowca złapał swój łuk, wysypał strzały, wziął jedną i włożył w ognisko, jednocześnie włożył w ogień swój miecz. Naciągnął cięciwę i czekał... po chwili pojawił się pierwszy zombi. Strzała pofrunęła i wbiła się w pierś dziwaka. Powoli zajmował się ogniem, by w końcu paść cały ogarnięty płomieniami. Nałożył kolejną strzałę, przycelował lecz w ostatniej chwili dostrzegł, że ten dostał już płonącą strzałą. Przymierzył w kolejnego i wypuścił strzałę...Strzelać do nich!!! krzyknął. Nie minęło dziesięć minut, gdy Yoren nie miał już strzał. Wszystkie dosięgnęły celu. Wyjął miecz z ogniska, stal była prawie biała. Tak uzbrojony ruszył w stronę najbliższego niebieskookiego. Nagle zauważył  "znajomego" zombi. To ten sam którego widział oczami wilkora. Podszedł do niego i przeciął go na pół...Kolejny mniej, ciekawe ile ich jeszcze... pomyślał. Nagle zauważył wilka-zombi. Nie miał on sierści. Zwierz ruszył w stronę zwiadowcy i skoczył na niego. Yoren zdążył jedynie wystawić miecz przed siebie. To wystarczyło. Wilk nabił się, miecz przebił go na wylot, paląc trzewia. Jednak skok był na tyle potężny, aby go przewrócić. Zrzucił go z siebie, wstał i zaczął rozglądać się za klejnym przeciwnikiem...
    Callo Barsavi
    Callo Barsavi


    Liczba postów : 56
    Join date : 06/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Callo Barsavi Czw Wrz 04, 2014 8:00 pm

    - To niemożliwe! - Krzyknął zrywając się z posłania. Niebieskoocy istnieli jedynie w legendach i starych historiach, opowiadanych dzieciom, aby chętniej szły spać o określonej porze i jadły niesmaczne dania. Z początku uznał, że atakuje ich po prostu banda dzikich, niezbyt zadowolonych, że Nocna Straż zajęła ich dotychczasową siedzibę na Pięści Pierwszych Ludzi.
    - Rozniecić ognie! Ustawić się za nimi, aby nie widzieli sylwetek na ich tle! - Samemu dorzucił do najbliższego ogniska kilka suchych gałęzi. Ognisko sypnęło iskrami wysoko w górę i zapłonęło mocnym płomieniem, rozlewając dookoła ciepło i światło.
    Scena jaką dojrzał była przerażająca. W ich stronę zmierzała grupa dzikich, jednak ich błękitne oczy świeciły w mroku, niczym oczy kotów. Szli w ich stronę, nie zważając na powbijane w ich ciała strzały, które nie były zapalone. Po prostu wbijały się w ich ciało, wbijając się czasem po same lotki. Siła z jaką strzały uderzały o ich martwe ciała czasem odrzucała je na kilka sekund. Kilku nawet przewróciła, jednak natychmiast wstawali, prąc dalej w swoim trupim uporze.
    - To niemożliwe - Wyszeptał wpatrując się w ożywione ciała - Niemożliwe... Niemożliwe... - Powtarzał raz po raz. Istoty, jakich istnienie włożył między bajki stały teraz przed nim.
    - Rozniecić ognie! - Krzyknął do opieszałych zwiadowców, którzy również w zdziwieniu, a niektórzy i strachu, wpatrywali się we wrogów. Gdyby tylko mieli kilka dzbanów dzikiego ognia...
    Mieli jednak coś innego. Wraz z zapasami żywności Nocna Straż wzięła ze sobą kilka butelek oliwy, mającej służyć do gotowania oraz jako paliwo do kaganków.
    - Ty! Za mną! - Krzyknął do jednego ze zwiadowców, wyglądającego na najmniej doświadczonego i  najbardziej wystraszonego. Natychmiast pobiegli za nim w miejsce, gdzie składowali rzeczy ściągnięte z końskich grzbietów. Wyciągnął płócienny worek wypełniony strzałami, ze swoich juków zaś lniane gałgany, jakich używał jako bandaży oraz cienkie nici służące do zszywania ran.
    - Obwiązuj każdą strzałę i zanurzaj w oliwie - Rzucił w jego stronę butelkę z zmętniałym od mrozu, łatwopalnym płynem. Zwiadowca był tak wystraszony, że ledwo co złapał butelkę - Jak już będziesz miał kilka strzał przybiegnij z nimi jak najszybciej. I pośpiesz się na Siedmiu! - Sam zabrał kilka butelek ze sobą. Oblanie umarłych oliwą i podpalenie powinno ich zniszczyć. Przynajmniej tak mówiły legendy. Zawsze mogli też spróbować stworzyć przy pomocy oliwy zaporę z ognia.
    - Łuki w pogotowiu. Nie marnować strzał. Zaraz dostaniemy ogniste! Czekać! - Rozkazał. Zauważył, że część zwiadowców pobiegła za Yorenem aby walczyć. Ktoś dobył rogu i zagrał na nim. Pierwszy sygnał, później drugi i w końcu trzeci. Zbyt szybko, pomyślał Lord Dowódca. Sygnał ten nie był grany od tysięcy lat, jednak wszyscy wiedzieli co mógł oznaczać. Młody zwiadowca przyniósł w tej chwili garść strzał i rozdał je łucznikom. Odpalili nasączone oliwą szmaty i napięli łuki.
    - Celować spokojnie - Powiedział, chociaż wiedział, że strzelanie płonącymi pociskami było zdecydowanie trudniejsze. łuku nie dało się napiąć całego, gdyż płomień palił dłoń trzymająca za majdan. Strzały pofrunęły w stronę błękitnookich, niosąc za sobą smugi światła.
    Lambert
    Lambert


    Liczba postów : 38
    Join date : 11/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Lambert Czw Wrz 04, 2014 10:29 pm

    Walka rozpoczęła się na dobre. Lord Dowódca organizował zwiadowców. Lambert usłuchał rozkazu i począł dokładać do ognisk. Gdy zbliżył się jeden z umarlaków, strażnik zrobił unik przed jego naskokiem po czym barkiem pchnął go w ogień. Niebieskooki począł stękać i rzucać się, jednak nie uchroniło go to przed płomieniami.
    Lambert chwycił mocno topór i czekał aż następny podejdzie na tyle blisko żeby można było zrobić z nim to co z poprzednim.
    Przeciwników było dużo, jednak ich kompletny brak jakiejkolwiek taktyki dawał Strażnikom przewagę.
    Lambert podbiegł do brata który był osaczony przez troje umarlaków. Szybkim ruchem odrąbał nogę jednemu z nich, drugiego pchnął w pobliski ogień, trzeci dostał płonącą strzałą prosto w czoło. Niebieskooki bez nogi złapał Lamberta za buta i próbował gryźć. Czarny Brat wymierzył mu kilka silnych ciosów w czaszkę, a gdy mimo całkowicie rozwalonej głowy umarlak wciąż się ruszał, Lambert odrąbał mu wszystkie pozostałe kończyny. Jego topór doskonale nadawał się do dekapitacji.
    Gdy większość Braci strzelała z łuku, Lambert stał w pierwszym szeregu i spychał do ognia lub pozbawiał kończyn każdego niebieskookiego, któremu jakimś cudem udawało się przedostać na tyle blisko aby zagrozić łucznikom.
    Noc trwała, walka trwała. Żeby tylko dotrwać do świtu.
    Yoren
    Yoren


    Liczba postów : 162
    Join date : 09/06/2014
    Age : 29
    Skąd : Koniec Burzy

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Yoren Czw Wrz 04, 2014 11:27 pm

    Dostrzegł kolejnego wroga. Był to dziki, z na wpół martwym ciałem. powolnym krokiem zbliżał się do zwiadowcy. Yoren wyczekał odpowiedni moment i przeciął niebieskookiego na pół swym ognistym mieczem. Rozejrzał się dookoła. Jeszcze żaden z braci nie zginął...to dobrze pomyślał. Na szczęście wrogów było coraz mniej. Kolejni padali ostrzelani płonącymi strzałami przez zorganizowaną grupę łuczników Callo Barsaviego, lub też pod toporem Lamberta...Jak tak dalej pójdzie, to się obronimy, dzięki co wilkorze za ostrzeżenie... Po chwili wyrwał się z zadumy. Niebezpiecznie blisko znalazł się nieumarły. Zamachnął się ręką i spróbował uderzyć Yorena. Ten zwinnie uskoczył w tył i jednym płynnym ruchem wbił miecz we wroga...
    Lambert
    Lambert


    Liczba postów : 38
    Join date : 11/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Lambert Pią Wrz 05, 2014 11:52 am

    Okolica zrobiła się jasna od licznych płomieni. Niebieskoocy płonęli jeden po drugim. Wydawali z siebie krzyki, wycia i inne dziwne dźwięki, których Lambert wcześniej nigdy nie słyszał.  W szeregach Nocnej Straży na początku panował lekki chaos, spowodowany atakiem nieznanego wcześniej przeciwnika, jednak teraz gdy Lord Dowódca zorganizował Braci, wszyscy spokojnie wypełniali swe zadania. Wiedzieli że tylko tak dożyją świtu.
    Liczebność wroga gwałtownie malała, jednak pomimo strat, umarlaki wciąż parły naprzód. Lambert zrozumiał wtedy że nikt nimi nie kieruje, nie mają żadnego planu czy dyscypliny. Były to zwykłe bezmózgie bestie, głupsze nawet od górskich kóz. Gdyby zamiast nich zaatakowała wataha wilkorów... Bracia nie mieliby tyle szczęścia.
    Na horyzoncie wyłaniała się łuna wschodzącego słońca. Powietrze wypełniał okropny odór spalonego ludzkiego mięsa. Na śniegu leżały liczne zwęglone ciała.
    Walka dobiegała końca, światło słoneczne pozwalało zobaczyć że na Braci szarżuje kilku ostatnich niebieskookich, którzy szybko padli na ziemię z licznymi płonącymi strzałami w torsach i głowach.
    Callo Barsavi
    Callo Barsavi


    Liczba postów : 56
    Join date : 06/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Callo Barsavi Pią Wrz 05, 2014 12:21 pm

    - Stać! - Krzyknął do łuczników. Ostatnia, płonąca strzała pofrunęła i wbiła się w ciało umarlaka. Barsavi rozglądnął się po okolicy i skrzywił, kiedy do jego nozdrzy dotarł odór spalonych ciał. Jakże często go ostatnio czuł... Jeden ze zwiadowców również otrząsnął się z obrzydzeniem. Teraz kiedy opadła adrenalina odór uderzył w jego nozdrza ze wzmożoną silą. Osunął się na kolana i zwymiotował w śnieg.
    - Prze... Przepraszam - Mruknął ocierając usta rękawem. Lord Dowódca skinął głową z uznaniem. Sam czuł, jak wczorajszy posiłek wraca mu do gardła. Odetchnął kila razy głęboko aby uspokoić żołądek i wirowanie w głowie.
    - Wszyscy spisaliście się wyśmienicie. Macie słowa mojego uznania. - Powiedział spoglądając w oczy każdemu z łuczników. Później zobaczył ich rany. Prawie każdy miał rozciętą dłoń, trzymającą cięciwę. Krew powoli skapywała, plamiąc śnieg szkarłatnymi plamami. Innym, którzy nie zdążyli założyć karwaszy cięciwy łuków poraniły przedramiona w których trzymali łuki. Jeden, któremu zapewne zerwała się cięciwa miał długą, krwawą pręgę na prawym policzku, która o zaledwie cal minęła oko. Kilku obkładało śniegiem dłonie, poparzone od płonących strzał.
    - Obawiam się, jednak, że to jeszcze nie koniec. Odpocznijcie chwilę i wyruszamy w dalszą drogę. Im szybciej dotrzemy do Mroźnych Kłów, tym mniejsza szansa, że oni powrócą - Wzrokiem objął palące się, dymiące jeszcze ciała.
    Yoren
    Yoren


    Liczba postów : 162
    Join date : 09/06/2014
    Age : 29
    Skąd : Koniec Burzy

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Yoren Pią Wrz 05, 2014 1:09 pm

    Świtało gdy padł ostatni z niebieskookich. Lord Dowódca zarządził odpoczynek i potem wyruszenie na Kły. Yoren nie chcąc tracić czasu podszedł do starego i rzekł...Nie będe tracił czasu na odpoczynek. Wezme Drena i pójdę się rozejrzeć. Sprawdze czy nie ma w pobliżu czegoś więcej, niż tylko tych umarlaków. Widziałem co prawda nadchodzące tylko umarlaki, ale warto się upewnić, aby nikt nas więcej nie zaskoczył. Oporządźcie naszek konie, w przeciągu godziny powinniśmy wrócić. Wtedy ruszymy dalej na północ do Mroźnych Kłów. A tak w ogóle gdzie jest dziki? Nie widziałem go nigdzie podczas walki . Pierwszy Zwiadowca dał znać przyjacielowi, po czym ostudził swój miecz w śniegu i schował go do pochwy. Wziął łuk, wrzucił kilka strzał do kołczanu i zarzucił na plecy. Upewnił się, że toporek znajduje się za pasem, po czym stanął u wylotu murku. Po chwili pojawił się Dren i obaj zazęczli schodzić w dół wzgórza...
    Callo Barsavi
    Callo Barsavi


    Liczba postów : 56
    Join date : 06/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Callo Barsavi Nie Wrz 07, 2014 1:24 pm

    - Wciąż ich nie ma? - Spytał zwiadowcy, który opuścił na chwilę obóz, aby się rozejrzeć. Ten jedynie pokręcił głową. Pierwszego Zwiadowcy i jego towarzysza nie było już od kilku godzin, choć mieli ruszyć jedynie na drobny rekonesans. Podczas ich nieobecności wszyscy poranieni zwiadowcy zdążyli zostać opatrzeni i odetchnęli chwilę. W obozie zaczęło się krzątanie, typowe dla zwijania obozu. Zwiadowcy biegali, siodłali konie, pakowali swoje rzeczy w juki i zasypywali resztki ognisk świeżym śniegiem.
    - Nie mamy czasu, żeby na nich czekać. Musimy ruszać. Yoren zna naszą trasę i będzie potrafił nas wytropić - Powiedział, jednak nie był co do tego zbytnio przekonany. nie mieli ze sobą koni, a co za tym idzie ciepłej odzieży, koców ani żywności. Pierwsza noc może okazać się dla nich zgubna o iel wcześniej nie zostaną zabici przez dzikich, niebieskookich albo nie wylądują w brzuchu jakiegoś dzikiego zwierzęcia.
    Jeden ze zwiadowców przyprowadził Pioruna, już osiodłanego i gotowego do drogi. Przytrzymał strzemię, kiedy Lord Dowódca dosiadał ogiera i podał mu wodze.
    - W drogę! Prosto na Mroźne kły! - Uderzył konia piętami i ruszył w stronę północy, gdzie według słów dzikiego miała rosnąć roślina mogąca uleczyć chorych na Murze.
    Lambert
    Lambert


    Liczba postów : 38
    Join date : 11/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Lambert Pon Wrz 08, 2014 8:04 pm

    Po ciężkiej, acz szczęśliwej walce na Pięści Pierwszych Ludzi, Nocna Straż ruszyła na Mroźne Kły. Pojmany dziki jechał w środku kolumny. Lambert co jakiś czas spoglądał na niego z nieufnością, cieszył się że nie sprawiał większych problemów. Jeszcze tego Straży brakowało.
    Dni były spokojne. Śnieżyca sprzed kilku dni ustąpiła, niebo rozpogodziło się, jednak mróz nie ustępował.
    Po walce z nowym wrogiem Lambert zastanawiał się czy coś jeszcze może zaskoczyć Nocną straż. W Czarnym Zamku, najstarsi Bracia opowiadali wiele legend o przeróżnych stworzeniach żyjących za murem.
    Lambert postanowił poznać zdanie uczonego. Podjechał do Lorda Dowódcy i spytał:
    - Lordzie Barsavi. Po tym co widzieliśmy, z czym walczyliśmy... myślisz że jest tego więcej? Myślisz że legendy... o Innych są prawdziwe? - Lambert mówił tak aby reszta straży nie słyszała. Był świadom tego co może się stać na wieść o tym że sam Lord Dowódca potwierdza istnienie legendarnych Białych Wędrowców. Nie chciał się przekonywać czy ma rację.
    Callo Barsavi
    Callo Barsavi


    Liczba postów : 56
    Join date : 06/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Callo Barsavi Wto Wrz 09, 2014 7:07 pm

    - Do tej pory byłem przekonanym, że historie o innych można włożyć między bajki. Do tej samej kategorii co grumkiny i snarki. Żyjący setki lat przed Podbojem maester Silenus w swojej księdze opisującej istoty zamieszkujące północ również zalicza je do istot mitycznych i nieistniejących. - Zamyślił się na chwilę. Jeszcze podczas nauki w Cytadeli czytał dzieła Silenusa, który służył jako maester w Czarnym Zamku. Z naukową dokładnością opisał on gatunki zwierząt oraz obyczaje dzikich. Księgi te, mimo iż napisane wiele stuleci temu wciąż były najlepszym źródłem informacji o dalekiej północy.
    - Choć z drugiej strony wkłada między bajki historie o mamutach. Po prostu nie był w stanie ogarnąć umysłem tak dziwnego zwierzęcia, mającego ramię zamiast nosa. Zapewne nie wiedział, że w Essos wciąż żyją słonie. Czy widziałeś kiedyś słonia Lambercie? Lub mamuta? Jestem pewien, że daleka północ, setki mil za ziemiami gdzie mieszkają dzicy istnieją jeszcze stworzenia, które nigdy nie widziały człowieka.
    - Droga do Mroźnych Kłów ciągnęła się niemiłosiernie i przyjemnie było z kimś porozmawiać. Rozmowa pozwalała pozbyć się z głowy ponurych myśli dotyczących losy Pierwszego Zwiadowcy i celowości całej wyprawy. Byli za Murem już od wielu dni. Do tej pory wszyscy bracia mogli już nie żyć, jeśli choroba wciąż toczyła ich ciała.
    - Co do tych... wydarzeń, jakie spotkały nas w nocy. Staram się odrzucić od siebie myśl, o istnieniu innych. Zapewne da się to wszystko racjonalnie wytłumaczyć. Może to byli po prostu dzicy, odurzeni jakąś substancją, powodującą, że nie odczuwali bólu a ich oczy płonęły na niebiesko? - W głębi serca czuł jednak, że próbuje oszukać sam siebie. Tego co widzieli w nocy nie dało się wyjaśnić w racjonalny sposób.
    Lambert
    Lambert


    Liczba postów : 38
    Join date : 11/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Lambert Czw Wrz 11, 2014 10:57 pm

    - Być może da się to wyjaśnić. - Lambert odpowiedział po kilku chwilach milczenia. Cisze zakłócały tylko końskie kopyta tonące w warstwie śniegu oraz wyjący wiatr, który przenosił tysiące płatków śniegu.
    - Przynajmniej wiemy jak z nimi skutecznie walczyć. Coś czuje że teraz na każdy zwiad będziemy zabierać oliwę... - Lambert westchnął i poklepał konia po szyi.
    Kolumna Nocnej straży nieprzerwanie od kilku godzin jechała w stronę Mroźnych Kłów. Słońce, które i tak nie szczyciło podróżników swoją obecnością, powoli zachodziło za horyzontem. Lambert miał nadzieję że tym razem trafią na cel swojej wyprawy.
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry


    Liczba postów : 512
    Join date : 25/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Mistrz Gry Nie Wrz 14, 2014 1:34 pm

    Po trzech dniach dotarli do Mroźnych Kłów. Poruszanie się w tym trudnym i zdradzieckim terenie było trudne, dlatego zajęło im cały dzień znalezienie poszukiwanych ziół. Nastawał wieczór, gdy je znaleźli. Zgodnie z obietnicą oddali wolność dzikiemu. Zebrali tego tyle ile mogli i zaczęli szukać miejsce na spoczynek. Znaleźli półkę skalną, osłoniętą prawie z trzech stron...
    Callo Barsavi
    Callo Barsavi


    Liczba postów : 56
    Join date : 06/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Callo Barsavi Nie Wrz 14, 2014 9:21 pm

    Lodowaty wiatr wdzierał się wszędzie, wychładzając całe ciało. Lord Dowódca, jak i cała reszta pozakładali na siebie wszystkie ubrania jakie mieli, aby choć trochę rozgrzać zmarznięte ciała. Zeszłej nocy z mrozu padły dwa luzaki, mimo iż były dokładnie okryte derkami. Trzeciego konia musiano dobić, gdyż złamał nogę kiedy wpadł do ukrytej pod lodem rozpadliny. Rzeczy które niosły zostały rozdzielone pomiędzy inne zwierzęta. Zapasów żywności i paszy dla zwierząt było coraz mniej. Wszyscy zwiadowcy byli już wyczerpani zarówno fizycznie jak i psychicznie.
    - Nie bez powodu nazywają to miejsce Mroźnymi Kłami - Powiedział Lord Dowódca spoglądając na ośnieżone szczyty. Para wydobywająca z jego nozdrzy osadzała się na wąsach, gdzie natychmiast zamarzała - Pokaż więc gdzie widziałeś te zioła a wtedy zwrócimy ci wolność - Dziki skinął głową i skierował konia w stronę gór.
    - Dalej musimy iść pieszo - Powiedział po kilku minutach jazdy, wskazując wąski, zasypany śniegiem żleb. Zwiadowcy zsiedli z koni i ruszyli tropem dzikiego. Wędrówka była ciężka, gdyż musieli brodzić w wysokim prawie do ud śniegu. Wiatr sypiący śniegiem prosto w oczy również nieczego nie ułatwiał.
    - Ziemia na szczycie tej góry prawie nie zamarza, dlatego to może być jedynie miejsce gdzie palczak rośnie. Starcy mówią, że to dlatego, że lata temu góra niegdyś pluła ogniem, który wciąż krąży w niej niczym krew w żyłach. - Dziki zdawał się wiedzieć co mówi, choć dookoła widać było tylko lód. W końcu chyba nie prowadziłby ich tutaj na darmo.
    Rzeczywiście. Po kilku godzinach ciężkiej wędrówki wyszli ze żlebu. Ziemia była przysypana cienką warstwą śniegu. A z niego w niektórych miejscach wyrastały rośliny. Lord Dówódca wypatrzył kilka karłowatych sosen i świerków, czepiających się korzeniami skał. W ich cieniu rosła roślina mogąca wyleczyć chorych na Murze.
    - Wreszcie! - Lord Dowódca odwiązał się z liny, którą byli przewiązani, na wypadek gdyby któryś ze zwiadowców został strącony przez wiatr lub wpadł do jakiejś rozpadliny. Prawie biegiem zbliżył się do rośliny i zerwał jeden egzemplarz.
    - Tak. To ta roślina! - Tyle razy widział rysunek ją przedstawiający że teraz poznałby ją z zamkniętymi oczami. Zwiadowcy krzyknęli głośno i zaczęli zrywać rośliny.
    - Zabierzcie wszystko. Wykopcie korzenie. Każdy listek, każdy owoc! - Lord Dowódca również upychał okazy po sakwach. Może uda im się wyhodować ją nieco bliżej Muru.
    Zebranie tylu roślin ile się dało zajęło im kilka godzin. Kilkakrotnie obeszli dookoła żeby sprawdzić czy nic nie pozostawili i zeszli na dół tą samą drogą którą wyszli. Nastrój wszystkich zdecydowanie się polepszył. Nawet nie myśleli o długiej i ciężkiej podróży powrotnej.
    - Oddałeś nam nieocenioną przysługę. Jesteś wolny - Powiedział do dzikiego i uścisnął jego rękę - Nie myślałeś czasem nad przywdzianiem czerni? - Spytał. Dziki popatrzył na niego jak na wariata i w niewybrednych słowach odmówił.
    - Zatem ruszaj w swoją drogę. Koń i wszystko co przy nim było należy do ciebie - Dziki nawet się nie pożegnał, tylko dosiadł zwierzę i uciekł galopem na wypadek, gdyby wrony zmieniły nagle zdanie. Zwiadowcy nie marnując czasu ruszyli w drogę powrotną. Kiedy zastała ich noc znaleźli odpowiednie miejsce i rozłożyli obóz.
    - Trzymajcie warty. Nie możemy stracić czujności. Wyruszamy jutro z samego rana. - Rozkazał.
    Lambert
    Lambert


    Liczba postów : 38
    Join date : 11/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Lambert Pon Wrz 15, 2014 8:57 pm

    Wreszcie upragniony cel został osiągnięty. Humory wszystkich zwiadowców poprawiły się, nawet mimo siarczyście mroźnego wiatru. Wcześniej mało rozmowni, wyraźnie przygnębieni i zdezorientowani, teraz strażnicy chętnie rozmawiali i żartowali.
    Nadszedł zmierzch, Lambert wraz z dwoma innymi zwiadowcami objęli nocną wartę. Przez ten czas rozmawiali długo, o zarazie, o puszczonym wolno dzikim i o napotkanych niebieskookich. Lamberta szczególnie zaciekawił puszczony dziki. Zwykle miał ich za kłamliwe szumowiny, jednak ten pomógł Nocnej Straży nie powodując po drodze żadnych problemów, nie wciągając zwiadowców w żadną pułapkę, czy nawet nie okłamując o lokalizacji rośliny... a może po prostu bał się o życie?
    W nocy wiatr ucichł, opady śniegu ustały, chmury opuściły niebo odsłaniając tym samym niezliczone gwiazdy. Zapowiadał się piękny poranek, oczywiście zwiadowca mówiąc "piękny poranek" ma na myśli upał rzędu -15 stopni.
    Callo Barsavi
    Callo Barsavi


    Liczba postów : 56
    Join date : 06/06/2014

    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Callo Barsavi Wto Wrz 23, 2014 9:32 pm

    Nocna Straż zwinęła obóz kiedy tylko pojawiły się pierwsze promienie słońca. Nie ruszyli jednak tą samą trasą którą przyjechali. Lord Dowódca pół nocy spędził przeglądając wszystkie mapy jakie posiadali w marnym świetle płonącego ogniska i księżyca. Kroczkiem przemierzał kolejne odległości szukając jak najkrótszej trasy, która pozwoliłaby im jak najszybciej dostać się na Mur. Już zdecydowanie zbyt długo zabawili w tych rejonach.
    - Ruszamy w stronę Wieży Cieni - Ogłosił nad ranem kiedy wszyscy siedzieli już w siodle. Zwiadowcy skinęli głowami na znak, że się zgadają na tą trasę. Barsavi cmoknął na konia i uderzył go piętami, wysuwając się na czoło kolumny.
    - Zauważyliście jak wszędzie jest pusto? - Spytał po kilku godzinach drogi. Do tej pory nie minęli żadnej grupy dzikich. Fakt, Barsavi nigdy osobiście nie był w tych rejonach, jednak z raportów zwiadowców z Wieży Cieni wynikało, że ta okolica nie jest aż tak wyludniona. Mogliśmy spytać o to tego dzikiego. Zapewne znałby odpowiedź na to pytanie. Pomyślał Lord Dowódca.
    Droga do Wieży Cieni dłużyła się niemiłosiernie i okazała się dużo trudniejsza niż można by się spodziewać. Przez jakiś czas jechali wzdłuż brzegu Mlecznej Wody, jednak później droga zaczęła biec wąskimi, krętymi parowami, gdzie woda z hukiem przelewała się przez wystające skały. W lodowej kipieli utracili kolejnego luzaka, na którym znajdowała się część zapasów końskiej paszy. Mimo tego oddział poruszał się dalej, coraz bliżej Muru.
    Okrzyk zadowolenia wydostał się z gardeł zwiadowców, kiedy zauważyli majaczący w oddali lodowy masyw Muru. Pognali konie do jeszcze większego, ostatniego wysiłku. Strażnik widząc zmierzające w stronę bramy czarne sylwetki na koniach zadął w czarny róg. Jeźdźcy zatrzymali się pod bramą, czekając aż wielkie żelazne wrota otworzą się z głośnym skrzypieniem.

    Sponsored content


    Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół - Page 2 Empty Re: Wyprawa Wron w poszukiwaniu ziół

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Nie Maj 19, 2024 11:24 am