Lambert miał nocna wartę. Zauważył że Yoren dziwnie się zachowuje przez sen. "No cóż, wszyscy miewamy koszmary". Noc była bezwietrzna. Ciszę przerywały tylko wycia wilków w oddali.
Nagle Yoren zerwał się i zaczął wykrzykiwać że do obozu zbliżają się... niebieskoocy? "Tak, dobrze usłyszałem" - Pomyślał Lambert, po czym zerwał się z wysokiego kamienia na którym siedział i ruszył w stronę Pierwszego Zwiadowcy.
- Hej! Yoren! - Wykrzyczał Lambert. - Panikujesz z powodu jakiegoś koszmaru? To tylko sen. - Po czym zaśmiał się.
Lambert spojrzał w ciemną oddal i gwałtownie przerwał swój śmiech.
- O kurwa. - Powiedział do siebie. Powoli i dobitnie.
Z mroku wyłaniały się kształty ludzi. Jednak nie szarżowali na Strażników, jak zrobiliby to dzicy. Szli powoli. W ciszy. I to było właśnie najdziwniejsze.
- Do broni Bracia!!! - Krzyknął Lambert najgłośniej jak mógł, po czym zorientował się że sam nie ma broni. Pobiegł do kamienia przy którym oparł swój topór. Chwycił go w jedną rękę, w drugiej trzymał pochodnie. "Yoren wspominał kiedyś że tylko ogień ich zabija. Nadszedł czas to sprawdzić."
Nagle Yoren zerwał się i zaczął wykrzykiwać że do obozu zbliżają się... niebieskoocy? "Tak, dobrze usłyszałem" - Pomyślał Lambert, po czym zerwał się z wysokiego kamienia na którym siedział i ruszył w stronę Pierwszego Zwiadowcy.
- Hej! Yoren! - Wykrzyczał Lambert. - Panikujesz z powodu jakiegoś koszmaru? To tylko sen. - Po czym zaśmiał się.
Lambert spojrzał w ciemną oddal i gwałtownie przerwał swój śmiech.
- O kurwa. - Powiedział do siebie. Powoli i dobitnie.
Z mroku wyłaniały się kształty ludzi. Jednak nie szarżowali na Strażników, jak zrobiliby to dzicy. Szli powoli. W ciszy. I to było właśnie najdziwniejsze.
- Do broni Bracia!!! - Krzyknął Lambert najgłośniej jak mógł, po czym zorientował się że sam nie ma broni. Pobiegł do kamienia przy którym oparł swój topór. Chwycił go w jedną rękę, w drugiej trzymał pochodnie. "Yoren wspominał kiedyś że tylko ogień ich zabija. Nadszedł czas to sprawdzić."