Brama Riverrun

*Kiedyś jakoś to opiszę*

Na horyzoncie było już można dostrzec flagi rodu Starków, i białe na których widniała podobizna Czardrzewa, miała kolor szary, tak żeby można było je dostrzec na białym tle. Po jakimś czasie, żołnierze dotarli pod bramy Riverrun. Żołnierze na rozkaz oficera ustawili się w szereg i z formacji wyjechał żołnierz na koniu, obrońca posła.
- Otwórzcie bramy, jesteśmy poselstwem rodu Starków. - Zza blanki wyszedł żołnierz i zaczął mówić.

Leech wstał tego ranka niewyspany i w złym humorze... Cholerne sprawy Lorda. Cholerny Bathor i jego sprawy. Po co Frey go tu przyprowadzał... Ubrał się w biąłą lekką koszulę z wyszytym pstrągiem rodu, przypiął pas z mieczem, narzucił na plecy płaszcz i zszedł do jadalni. Zaczął jeść śniadanie, gdy przybiegł strażnik...Panie, pod murami stoją Starkowie. Podobno przybyli z poselstwem.. Lord zamyślił się, po czym rzekł..Wpuścić ich. Żołnierzy rozlokować na bocznym dziedzińcu, a posła przyprowadzić do sali tronowej. Zaraz tam się zjawię. Gwardzista pobiegł na mur, a Leech wrócił do posiłku. Po skończeniu go skierował się do sali tronowej.

Było już późne popołudnie, dosyć mroźne i wietrzne. Niezbyt dobra pogoda na jazdę konno, no ale Elbereth nie miała wyboru. Jeśli chciała w jakikolwiek sposób zdążyć na ten nieszczęsny ślub w Wysogrodzie, musiała wyruszyć właśnie dzisiaj. Młodej lady towarzyszyło 50 jeźdźców, służka Elia, mała Essaria oraz ser Aryst Tully z własną eskortą. Elbereth przez cały czas uważnie obserwowała 11-latkę, która całkiem dobrze radziła sobie z koniem. Wolała ją mieć jednak blisko siebie.

Do przygotowującej się Lady Beth do wyjazdu podszedł maester Selwyn... Pani, nie wiem czy jest sens jechać... Ślub odbędzie się za 5 dni, a droga długa i daleka. Co najmniej jakieś 9 dni. Zostań w Riverrun i napisz do brata, że nie zjawisz się. Pomożesz w przygotowaniu ślubu Ceglyny... rzekł do niej. Po tym poczekał na odpowiedź i skierował się w stronę zamku...