Jason miał niezłą zagwozdkę. Czego by właściwie nie zrobił, sytuacja nie wróży na jego korzyść. Zacznie zwiewać, dostanie małą pamiątkę w plecy. Wyjdzie i wyjawi swe prawdziwe imię, a najprawdopodobniej straci reputację. Jeśli poda się za kogo innego, wcześniej czy później ponownie spotka Arryna - i tym razem nie będzie mógł już się usprawiedliwić.
Lannister zazgrzytał zębami. Żadna z tych opcji ani trochę mu się nie podobała. I co miał teraz zrobić? Chciał wykiwać Willema, a jedynie wpędził się w pułapkę bez wyjścia. Czy jednak na pewno?
Wszystko zależało od jego umysłu, od tego, co zaraz powie i zrobi.
Jason szybko odetchnął, po czym podniósł ręce, zabawnie machając nimi w powietrzu.
- Nie strzelać, bo Westeros straci jedynie człowieka, którego strata nie będzie nikogo obchodzić! - krzyknął. Willem nie znał prawdziwego Jasona, zapewne za dużo o nim również nie słyszał. Nigdy się nie spotkali, a każda plotka, jaką Lannister z dumą pieścił od kilku lat mówiła, że jest postrzeleńcem, pijakiem i ogólnie rzecz biorąc głupcem. "Nigdy nie pokazuj po sobie, że wiesz, co się dzieje. Nie wygrywaj z nimi w gry, nie pokonuj ich w walkach. Zostaw dla siebie wszystko, co tylko możesz. Nigdy ich nie pouczaj, nie pokazuj, jak niebezpieczny jesteś. To jedyny sposób na przetrwanie" - tak mówiła jego matka, gdy miał te kilkanaście lat mniej. Zamierzał jej posłuchać i dziś.
Wylazł z krzaków, składając Arrynowi zabawny ukłon.
- Musicie mi wybaczyć, przyjaciele - powiedział, wskazując na nieprzytomnego giermka. - Myślałem, że ten oto tu młodzieniec współpracuje z parszywym bardem. Chciałem go zaskoczyć, dopiero ta starsza matrona uświadomiła mnie o mojej pomyłce. Tak samo jak wy ruszyłem w pościg za górskim grajkiem, choć w moim przypadku kierowała mną zwyczajna żądza przygód.
Odsłonił w uśmiechu równe zęby. Arryn musiał mieć go za lekko pomieszanego. I byle trzymał się tej iluzji.
Lannister zazgrzytał zębami. Żadna z tych opcji ani trochę mu się nie podobała. I co miał teraz zrobić? Chciał wykiwać Willema, a jedynie wpędził się w pułapkę bez wyjścia. Czy jednak na pewno?
Wszystko zależało od jego umysłu, od tego, co zaraz powie i zrobi.
Jason szybko odetchnął, po czym podniósł ręce, zabawnie machając nimi w powietrzu.
- Nie strzelać, bo Westeros straci jedynie człowieka, którego strata nie będzie nikogo obchodzić! - krzyknął. Willem nie znał prawdziwego Jasona, zapewne za dużo o nim również nie słyszał. Nigdy się nie spotkali, a każda plotka, jaką Lannister z dumą pieścił od kilku lat mówiła, że jest postrzeleńcem, pijakiem i ogólnie rzecz biorąc głupcem. "Nigdy nie pokazuj po sobie, że wiesz, co się dzieje. Nie wygrywaj z nimi w gry, nie pokonuj ich w walkach. Zostaw dla siebie wszystko, co tylko możesz. Nigdy ich nie pouczaj, nie pokazuj, jak niebezpieczny jesteś. To jedyny sposób na przetrwanie" - tak mówiła jego matka, gdy miał te kilkanaście lat mniej. Zamierzał jej posłuchać i dziś.
Wylazł z krzaków, składając Arrynowi zabawny ukłon.
- Musicie mi wybaczyć, przyjaciele - powiedział, wskazując na nieprzytomnego giermka. - Myślałem, że ten oto tu młodzieniec współpracuje z parszywym bardem. Chciałem go zaskoczyć, dopiero ta starsza matrona uświadomiła mnie o mojej pomyłce. Tak samo jak wy ruszyłem w pościg za górskim grajkiem, choć w moim przypadku kierowała mną zwyczajna żądza przygód.
Odsłonił w uśmiechu równe zęby. Arryn musiał mieć go za lekko pomieszanego. I byle trzymał się tej iluzji.