Komnatę stanowiło małe pomieszczenie, dość skromnie umeblowane. Pod jedną ze ścian stało niezbyt wystawne wąskie łóżko, a na przeciw niego duża drewniana szafa z rzeźbionymi ornamentami. Oprócz tego stał tu jeszcze stół i dwa krzesła. Jedyną ozdobą komnaty było malowidło na ścianie przedstawiające las, własnoręcznie namalowane przez Isalewię.
Isalewia siedziała na łóżku z książką na kolanach. To była poezja. Nie czytała jej jednak. Z utęsknieniem wyglądała przez okno. Czuła się trochę samotna w prawie pustym zamku. Ale z drugiej strony nawet jej to odpowiadało. Od czasu do czasu samotność była wytchnieniem. Czymś w rodzaju odpoczynku.
Isalewia siedziała na łóżku z książką na kolanach. To była poezja. Nie czytała jej jednak. Z utęsknieniem wyglądała przez okno. Czuła się trochę samotna w prawie pustym zamku. Ale z drugiej strony nawet jej to odpowiadało. Od czasu do czasu samotność była wytchnieniem. Czymś w rodzaju odpoczynku.