Lato,12 lipca, 362LA
Brynden siedział w Bożym Gaju, opierając się plecami o drzewo serce, które tu było wielkim dębem, którego gałęzie obrosły winoroślą. Na kolanach miał lutnie, choć na niej nie grał. Wdychał zapach olch, wiązów i czarnych topoli, które rosły w Gaju. Uśmiechnął się do siebie i wstał, po czym spojrzał na Czarny Nurt. Jego wzrok skupiał się na galerach handlowych, a słuch w szum morza. Znów się uśmiechnął i po raz kolejny oparł się plecami o drzewo serce, ale teraz grał na lutni jakąś smutną melodyjkę.