Składają się z dwóch pomieszczeń. Małej sypialni i większej sali "roboczej". Nad nimi znajdowała się kruczarnia skąd maester wysyłał listy. W drugiej komnacie stoi kilkanaście regałów wypełnionych księgami, pergaminami i mapami. Na kilku stoją przeróżne pojemniki i flakoniki wypełnione jakimiś nieznanymi zwykłemu człowiekowi substancjami. Na środku znajduje się potężny stół dębowy a dookoła niego kilka krzeseł. Na stole leżą zapisane pergaminy, pootwierane księgi i wiele innych rzeczy...
3 posters
Komnaty Maestra Colemana
Yoren- Liczba postów : 162
Join date : 09/06/2014
Age : 29
Skąd : Koniec Burzy
- Post n°1
Komnaty Maestra Colemana
Yoren- Liczba postów : 162
Join date : 09/06/2014
Age : 29
Skąd : Koniec Burzy
- Post n°2
Re: Komnaty Maestra Colemana
Gdy Yoren wszedł do pomieszczenia, maester Coleman siedział właśnie przy stole i przelewał ze zlewki do zlewki jakąś ciecz. Zapewne było to związane z zarazą i lekiem jaki próbował wynaleźć na nią. Niepewnie wszedł do środka. W obecności maestra czół się dziwnie, jakby nic nie wiedział. Witaj drogi Yorenie. Dobrze, że wróciłeś cało z wyprawy za Mur. Powiedz co Cię do mnie sprowadza..??? he... rzekł maester nie odrywając się od pracy. Dzień Dobry, maestrze Colemanie. Dziękuję za troskę. Mam jedną sprawę, która wciąż mnie nurtuje i nie daje spokoju. Związana jest z tym zwiadem za Murem... odparł zwiadowca. Słucham Cię, o co chodzi..??? -maester nagle oderwał się od swoich prac. Gdy któryś z braci przychodził do niego z jakimś problem, on zawsze znajdował czas aby go wysłuchać.. Otóż w pobliżu Twierdzy Krestera rozbiliśmy obóz a ja wyruszyłem na polowanie. W pewnym momencie zaatakował mnie dzik. Zginąłbym gdyby nie pewna.. hmm sytuacja. Gdy tak stałem bez żadnej broni w ręku a dzik pędził w moją stronę rozwścieczony, nagle z krzaków po lewej wyskoczył wielki szaro-czarny wilkor i go zaatakował. Gdy go zagryzł stanął na przeciw mnie. Staliśmy tak na przeciwko siebie kilka minut, po czym nagle zrobił on ruch, jakby pokłonił się, przenikliwie zawył i skoczył w krzaki. To było dziwne. Nie zabił mnie, czułem z nim jakąś więź, nie wiem jak to wytłumaczyć. Do tego wyłonił się z mgły, która pojawiła się znikąd. Gdy później opowiedziałem o tym zwiadowcom, Rhon stwierdził coś niedorzecznego.. powiedział że mogę być wargiem. Co prawda podobno moja matka była Starkówną, ale to niemożliwe. Chociaż z drugiej strony nie potrafię wytłumaczyć dlaczego mnie nie zaatakował. Co o tym sądzisz maestrze???
Mistrz Gry- Liczba postów : 512
Join date : 25/06/2014
- Post n°3
Re: Komnaty Maestra Colemana
Chociaż maester Coleman był spokojnym człowiekiem i zawsze znajdował czas aby wysłuchać czarnych braci gdy ci mieli kłopoty, teraz jednak gdy słuchał Yorena nie mógł uwierzyć własnym uszom. Pierwszy Zwiadowca oderwał go od pracy nad lekarstwem na tę cholerną zarazę, tylko po to żeby opowiedzieć mu o spotkaniu z wilkiem i jakiś starych przesądach.
- Wargiem!? - wykrzyknął maester - Naprawdę drogi chłopcze myślałem, że tylko prostaczkowie wierzą w takie bajki. Od kogo Rhon wie takie rzeczy? Może powiedziały mu o tym grumkiny i snarki? Może kiedyś byli tacy ludzie, w czasach kiedy magia żyła, a po świecie chodziły dzieci lasu. Ale to było kiedyś, nie ma drogi chłopcze czegoś takiego jak wargi, odeszli razem z magią wiele dziesięcioleci temu.
Maester pokręcił głową. Bajek mu się zachciało i to w tak ważnej chwili, tym razem trochę przesadził!
- Jeśli zaspokoiłem twoją ciekawość drogi chłopcze, pozwól mi wrócić do pracy. Lekarstwo samo się nie odkryje. A co do tych plotek o twojej matce. Nie sądzisz, że gdyby to była prawda, to jakiś Stark by o tym wiedział. Oni są wrażliwi na punkcie honoru, a Starkówna rodząca bękarta raczej by ich zirytowała. - dodał Coleman, po czym wrócił do pracy.
- Wargiem!? - wykrzyknął maester - Naprawdę drogi chłopcze myślałem, że tylko prostaczkowie wierzą w takie bajki. Od kogo Rhon wie takie rzeczy? Może powiedziały mu o tym grumkiny i snarki? Może kiedyś byli tacy ludzie, w czasach kiedy magia żyła, a po świecie chodziły dzieci lasu. Ale to było kiedyś, nie ma drogi chłopcze czegoś takiego jak wargi, odeszli razem z magią wiele dziesięcioleci temu.
Maester pokręcił głową. Bajek mu się zachciało i to w tak ważnej chwili, tym razem trochę przesadził!
- Jeśli zaspokoiłem twoją ciekawość drogi chłopcze, pozwól mi wrócić do pracy. Lekarstwo samo się nie odkryje. A co do tych plotek o twojej matce. Nie sądzisz, że gdyby to była prawda, to jakiś Stark by o tym wiedział. Oni są wrażliwi na punkcie honoru, a Starkówna rodząca bękarta raczej by ich zirytowała. - dodał Coleman, po czym wrócił do pracy.
Yoren- Liczba postów : 162
Join date : 09/06/2014
Age : 29
Skąd : Koniec Burzy
- Post n°4
Re: Komnaty Maestra Colemana
Yoren wysłuchał maestra. Co prawda nie na taką odpowiedź liczył, ale na co innego mógł liczy.. Chyba ma rację, sam w to nie wierzyłem, ale jak wytłumaczy to że nie zaatakował a obronił. Zresztą nieważne, nie będę go męczył i tak ma wiele do roboty.. Dziękuję maestrze, ja też mam co robić. Pożegnał się po czym wyszedł i skierował się do jadalni, był bardzo głodny..
Mistrz Gry- Liczba postów : 512
Join date : 25/06/2014
- Post n°6
Re: Komnaty Maestra Colemana
- Cóż, choroba uderza w układ krwionośny. Żyły czernieją i wychodzą na powierzchnię skóry, zarażeni odczuwają w trakcie tego procesu straszliwy ból, a na koniec umierają dławiąc się własną krwią. Jest to jak mi się wydaje, jakby to powiedzieć "puchnięciem" krwi w żyłach. Dlatego właśnie wychodzą na powierzchnię skóry, a po pewnym czasie pękają i krew wylewa się dławiąc chorego... - Maester westchnął. - Nie udało nam się określić źródła zarazy, ale jestem już blisko odkrycia leku. Co do twojej skargi na niechęć Lorda Dowódcy... My maesterzy nie ufamy wschodnim znachorom, za wiele tam tego całego mistycyzmu.
|
|