Gra o Tron

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum aktualnie zamknięte.


    Ulice i budynki Białego Portu.

    William Hawke
    William Hawke
    Administrator


    Liczba postów : 296
    Join date : 23/07/2014
    Age : 30
    Skąd : Hawkhill

    Ulice i budynki Białego Portu. Empty Ulice i budynki Białego Portu.

    Pisanie by William Hawke Wto Paź 21, 2014 5:31 pm

    Brandon jak prawie każdego dnia wstał wcześnie. Ostatnimi czasy w pracy mnóstwo się działo i on jako pomocnik stolarski nie miał lekkiego życia. Choć były tego też i dobre strony. Kilka jeleni więcej trafi do domu to i będzie za co dziatki lepiej ubrać. Takimi myślami pocieszał się jedząc kaszę. Choć w sumie dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie. Słońce grzało dość mocno, a w pracy stary Kulawiec stał się jakiś milszy. Nie bez powodu zresztą. Otrzymał największe zamówienie w życiu.Ogromna ilość stołów krzeseł i masy innych drobnych i prostych mebli. Wszystko miało być proste jednak wytrzymałe. Bran zjadł swoją kaszę po czym wstał i zbierał się do wyjścia. Mieszkał na obrzeżach miasta i czekał go jeszcze spacer do warsztatu stolarskiego Kulawca. Słyszał w oddali pokrzykiwania robotników. Kilka dni temu zaczęła się budowa murów. Ludzie z zamku wytyczyli ich kształt oczywiście zostawiając jeszcze miejsce na obszarze miasta. Widocznie Lord z zamku planował jeszcze rozbudowę miasta, albo liczył że samo się rozbuduje. Kto wie. W każdym bądź razie robotnicy zaczęli już kopać fundamenty. Cóż przynajmniej wszystkie niedojdy mają co robić. Przynajmniej łopatą machają i do czegoś się przydadzą. Wyszedł już z domu i maszerował w kierunku swojego zakładu umieszczonego o dziwo na Stolarskiej, niedaleko targu rybnego powoli zbierała się kolejna grupa osadników. Kilka wozów załadowanych materiałami oraz spora grupa ludzi. To już trzecia taka wyprawa w tym tygodniu. Co się dzieje. Chyba nigdy nie widział na Północy takiego zamieszania. Tym czasem obok niego przemaszerowała kolumna żołnierzy. Jak codziennie maszerowali do portu na "musztrę okrętową", którą sami żołnierze przedrzeźniali mianem pijackiego manewru. Podobno nowi strasznie się zataczali próbując walczyć na pokładzie statku. Fakt nie każdy był żelaznym, który rodzi się z dwoma rzeczami. Deskami pod stopami i toporem w garści. Inni muszą sporo ćwiczyć lub dużo pływać by walczyć na statkach tak jak Oni. Fajnie by tak zasmakować wojaczki. Albo mieć taką morską żonę, a nie taką starą jędzę jak ta moja... Rozmarzył się Bran. Jednak zakład był już blisko. i biedny stolarz był zmuszony przerwać rozmyślania, po drodze minął bliźniaczy zakład znajdujący się po drugiej stronie ulicy. Podobno oni dostali zamówienie na katapulty, balisty i arkbalisty. To dopiero ciekawa praca. Najpierw długo wycinasz odpowiednie fragmenty, składasz je wraz z łuczarzami, a potem oglądasz jak twoje dzieło sieje zniszczenie podczas prób. Dobrze by tak pracować tam teraz, ale co ja biedny gadam mi tylko krzesła i stoliki a nie balysty produkować. Wszedł do środka. Kulawiec jak zwykle przywitał go lawiną złorzeczeń, ale Bran już się do tego przyzwyczaił stary po prostu już taki był i trzeba było się z tym pogodzić, choć przynajmniej płacił nieźle i Bran nie musiał się martwić o stan swojego brzucha. Zapowiadał się kolejny nudny dzień...

      Obecny czas to Pią Maj 03, 2024 5:25 am