Gra o Tron

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum aktualnie zamknięte.


    Przestrzeń morska Volantis

    Aegon VII Targaryen
    Aegon VII Targaryen


    Liczba postów : 19
    Join date : 21/02/2015
    Age : 24
    Skąd : Wrocław

    Przestrzeń morska Volantis Empty Przestrzeń morska Volantis

    Pisanie by Aegon VII Targaryen Sob Lut 28, 2015 6:05 am

    Jesień 15 stycznia 282 roku

    Cyrenna wpatrywała się w bezkresne morze. Kilka dni temu pierwszy raz ujrzałam morze, a dzisiaj mam statek. Co mnie jeszcze spotka?
    - Pani - usłyszała głos Agarra.
    - Mówiłam ci, nie zwracaj się tak do mnie, gdy nie ma takiej konieczności.
    - Przepraszam, pani. Ale jest taka konieczność.
    - Coś się stało?

    Agarr nagle pojawił się obok niej, przy kadłubie statku.
    - Tak. To co wydarzyło się wczoraj...
    - Wiem co się wczoraj wydarzyło. Jeśli uważasz, że byłam pijana to muszę ci z przykrością powiedzieć, że oddałam wszystko co należało do mego rodu temu dygnitarzowi przy całkowitej trzeźwości. Wiem co zrobiłam, postąpiłam tak, gdyż nie widziałam innego wyjścia. I jeszcze zyskałam złoto i statek.
    - Nie chodzi mi o to. Wiem dlaczego tak postąpiłaś.
    - W takim razie o co?
    - Jesteś rozsądną kobietą. Z korzyściami i z godnością oddałaś dziedzictwo Voqadisów. Ten dygnitarz z pewnością lepiej o nie zadba.
    - Mam taką nadzieję.
    - Ale nie przyszedłem tutaj by prawić ci komplementy. Nie rozumiem dlaczego zostawiłaś Volantis bez znalezienia winnego zamordowania twej rodziny. Triarcha mówił, że podejrzewa kilku Słoni. Trzeba było z nimi chociaż porozmawiać.

    - Mój ród został otruty i winę zrzucono na zarazę. Nigdy nie poznałam ojca, ani pozostałych członków mojej rodziny. Nie wzięłam spadku. Nie chciałam zostawać w Volantis. To chyba oczywiste, że to co się z nimi stało już mnie nie obchodzi. To teraz jest problem Vogarra i Malaqua. Ja porzuciłam swój ród i ziemię przodków, żeby podróżować po świecie.
    - Ale przyjęłaś nazwisko rodowe.
    - Jestem ostatnią z rodu. Chociaż tyle mogłam zrobić. Może moje dzieci będą chciały odnowić ród, ale nie ja.

    Po morzu wciąż pływały volantoshijskie statki, ale także te z dalekich krain. Płynęli po przestrzeni morskiej Volantis i nie zapowiadało się na to, żeby szybko ją opuścili. Tymbardziej, że wioślarze pracowali tylko w chłodną noc, a w dzień trzeba było liczyć na łut szczęścia i trochę wiatru.
    - A więc płyniemy do Lys, mojej ojczyzny.
    - Tak. Chcę zwiedzić wszystkie Wolne Miasta, a także krainy Westeros. Król tych krain wysłał mi list. Nie wiem co w nim jest.
    - Może go otworzysz?
    - Jeszcze nie teraz. Chcę się rozkoszować widokiem morza.
    - Mnie wychowało morze. Ojciec był rybakiem i marynarzem. A ponadto Lys znajduje się na wyspie.
    - Czy on żyje?
    - Nie wiem. Zaginął gdzieś na morzu Dreszczy i nigdy nie wrócił. Gdy się o tym dowiedziałem, przysiągłem sobie, że nigdy nie odwiedzę tamtego morza. A po śmierci matki, że nigdy więcej nie odwiedzę Lys.
    - A teraz tam płyniemy.
    - Ja nie. Pani, nie chcę cię powstrzymywać przed podróżowaniem po świecie, ale musisz wiedzieć, że jeśli zamierzasz płynąć w któreś z tych miejsc, to beze mnie. Mogę czekać na twój powrót w którymś z portów, ale nie będę czekał wiecznie. Jeśli na prawdę wybierasz się do Lys, będę zmuszony popłynąć do najbliższego portu.
    - Nie chcę nigdzie płynąć bez ciebie. Jesteś moim jedynym przyjacielem. Jedynym jakiego kiedykolwiek miałam. Jesteś dla mnie ważniejszy niż moja matka.
    - Nigdy jej nie kochałaś.

    - To prawda. Ale nigdzie bez ciebie nie popłynę. Skoro nigdy więcej nie popłyniesz do Lys to popłyniemy w inne miejsce - dotknęła jego policzka i pocałowała go w usta.
    Przeszła po pokładzie do kapitana i rozkazała mu zmienić kurs na Słoneczną Włócznię.
    - Odwiedzamy Westeros? - zapytał Agarr.
    - Tak. Przynieś mi list od Króla. Jest w skrzyni z bielizną i prywatnymi rzeczami.
    Po dłuższej chwili, Agarr znów pojawił się obok Cyrenny i podał jej list. Czarnowłosa kobieta złamała pieczęć i rozwinęła papier.

    Jesień, 11 stycznia 282 roku.


    Do Cyrenny Voqadis, Dzikiej Tygrysicy

    Pani, doszły do moich uszu wieści o tym, że chcesz odzyskać swoje dziedzictwo. Muszę przyznać, że zarówno mnie jak i mojego dziadka raduje fakt, że szlachetny ród Voqadisów nie zostanie wymazany z kart historii, a jednocześnie smuci, że zmuszona jesteś szukać dokumentu potwierdzającego twe pochodzenie. Miałem przyjemność poznać twojego ojca i muszę przyznać, że był wspaniałym człowiekiem, dlatego z  radością zapraszam cię do Westeros, jeżeli będziesz miała czas złożyć nam wizytę.

    Z wyrazami szacunku,

    Daemon IV Blackfyre, Król Andalów, Rhoynar i Pierwszych Ludzi, itd.

    Wiadomość dotrze 14 stycznia 282 roku.


    - Kapitanie! Znów zmieniamy kurs. Płyniemy do Królewskiej Przystani, żeby odwiedzić Króla.

      Obecny czas to Pią Maj 17, 2024 9:13 am