by Karchis Frey Pon Gru 08, 2014 9:08 pm
Jak zawsze wieczór mijał spokojnie. No można tak powiedzieć, lepsze jest siedzenie przy biurku z kielichem wina i czytanie listów, czy jakiś innych rzeczy, niż kilku godzinna audiencja. Przynajmniej nikt, wtedy nie odwiedzał Lorda. Mógł sobie pobyć sam ze sobą. Czasami w takich chwilach myślał o swojej biednej żonie oraz o dzieciach. Szczególnie o synu, który nie zachował się ostatnio dorośle. Miał niedługo zostać giermkiem Tullego oraz mężem Tullównej. Jak ten chłopak sobie poradzi w obowiązkach męża? Za moich czasów, inaczej, by, to wyglądało. Na chwilę musiał, jednak przerwać rozmyślenia i udać się za potrzebą. Gdy wrócił w pokoju zobaczył syna. Wymienił z, nim kilka słów, po czym zasiadł spokojnie na krześle i zakosztował wina. I nagle znów musiał iść do wychodka. Niestety, ktoś coś dodał do wina. Przeklęta służka. Posłał kogoś po mayestra. Ten zaś po przybyciu podał jakiś lek i po godzinie było dobrze. Frey założył wyjściowe szaty i zabrał dwóch strażników. Cały zamek już spał. Tylko w pokoju syna się świeciło. Zapukał, następnie wparowując. Piryt najwyraźniej czytał coś o wojskowości.
- Synu wstawaj musimy coś załatwić.
Młody Frey zebrał się na nogi i ruszył zaraz za ojcem. Kazał strażnikom przyprowadzić służkę, której wygląd, im opisał. Za 20 minut była już przed nimi. Miała piękne blond włosy, opadające jej na ramiona. Twarz miała delikatną, a wzrostu mierzyła tyle co Karchis. Na oko około 17 lat. Pokazał strażnikom, a dokładnie najbardziej zaufanym gwardzistą, aby szli nadal za, nim. W końcu doszli do jakiegoś miejsca, gdzie nikt nie mógł ich usłyszeć ni zobaczyć.
- Teraz czeka cię kara za wlanie mi czegoś do wina.
- Ale panie ja nic nie zrobiłam. - Powiedziała, a łzy leciały już jej po policzkach.
- Ci ci ci. Zdejmijcie jej ta suknie, niech syn i my wszyscy nacieszymy oko.
Tom i Tod z uśmiechami zdarli z służki ciuchy. Wtedy podwładna rozpłakała się już całkowicie, lecz nikt po za nimi ich nie słyszał, kazał nawet dokładnie sprawdzić teren. Chyba wiedziała co ją czeka. Była chuda, a piersi miała dosyć duże.
- No no no. Widzisz synu? Tak wygląda naga kobieta. Dobra Tom i Tod możecie się zabawić bez, żadnych oporów.
Gwardziści prędko chwycili ją za szyję i pozbawili równowagi kładąc jej młode ciała na zimnej ziemi. Ona zaś płakała bezustannie. No i przeszli do dzieła. Trwało, to około 40 minut. Potem postawili dziewczynę na równe nogi.
- Nie trzeba było tego zaczynać dziewczynko.
Wyjął za pasa swój sztylet i wbił jej w brzuch.
- Ciało wrzucie do rzeki i ani słowa zrozumiano?
- Tak jest panie.
Karchis obrócił się ku synowi i rzekł:
- Tak się traktuje ludzi, którzy drwią z Lorda
Maszerowali tak przez korytarz mając czas na rozmowy.